– Chyba najgorszy był moment, gdy wyszedł z zakrystii. Po oczach było widać, że jest nietrzeźwy. A potem zdania, które wypowiadał, kupy się nie trzymały – mówi mieszkaniec parafii w Rzejowicach. Tak wspomina głośny na całą Polskę pogrzeb, gdy proboszcz nagle usnął. Miesiąc później w mediach pojawiły się kolejne doniesienia o nim. – Czy taki ksiądz nam przeszkadza? Ja przez niego przestałem chodzić do tego kościoła – mówi inny mieszkaniec. Nawet w kurii słyszę, że proboszcz z Rzejowic psuje wizerunek Kościoła. Ale parafia się podzieliła. Część wiernych stoi za proboszczem murem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Chyba o żadnych innym księdzu, z tak niedużej parafii, nie było głośno w ciągu ostatnich 30 dni jak o nim.
Najpierw pogrzeb – gdy proboszcz był tak pijany, że nawet nie dokończył kazania, bo usnął. Ceremonię zaś, "wskutek alkoholowej niedyspozycji proboszcza", musiał dokończyć inny duchowny.
Potem media przypomniały, że przed laty, jako 30-letni duchowny, miał molestować 15-letnią Ewę. W tej sprawie toczy się proces kanoniczny. – Długo nie wiedziałam, dlaczego boli mnie całe ciało. Psycholog powiedziała, że ksiądz dotyka mnie nie jak przyjaciel, ale jak mężczyzna. To mnie otrzeźwiło – opowiadała Darii Różańskiej Ewa, tu przeczytacie cały wywiad.
Z kolei teraz, przed weekendem, gruchnęła wiadomość, że to proboszcz z Rzejowic miał zostać zatrzymany przez policję, gdy prowadził samochód, choć posiadał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Tak ustalili dziennikarze "Gazety Radomszczańskiej". Przypomnieli też, że w 2023 roku ksiądz spowodował kolizję w Kobielach Wielkich i odjechał z miejsca zdarzenia.
Mało jak na jednego księdza? Zapytać w Rzejowicach, zaraz słychać, że obserwacji i pogłosek wśród mieszkańców było jeszcze więcej...
"Ja przez niego rzadko chodzę do kościoła"
– To, że był pijany na pogrzebie, to nie był pierwszy taki jego wybryk. To jest mała społeczność. Widzi się, co się dzieje. Słyszy się. Ludzie mówią o tym głośno. Dziwne to były sytuacje, naprawdę dziwne. Tam jest bardzo dużo wątków. Włos się jeży na głowie. Wszyscy przymykali oko, bo ksiądz. Nie powinno tak być – mówi pierwszy, przypadkowy, mieszkaniec parafii.
I ludziom nie przeszkadzało takie zachowanie proboszcza?
– Pewnie, że przeszkadzało. Nie powinno tak to wyglądać. Ja przez tego księdza rzadko chodzę do kościoła. Niektórzy jeżdżą do innej parafii. Tak proboszcz odstraszył ludzi. Choć ma też obrońców. Parafia się podzieliła, ale myślę, że większość uważa jego zachowanie za niestosowne. Ono od początku było karygodne – mówi.
Zakłada, że może z 10-15 proc. parafian jest "ślepo wpatrzonych w księdza". Będą go bronić m.in. za to, że kościół im remontował. Słyszał też, że teraz zbierają podpisy po wsiach, żeby został: – Oni twierdzą, że to pomówienia. Jak był po wpływem, to niektórzy mówili: ksiądz, ale jest tylko człowiekiem. Ale jeżeli jest "tylko człowiekiem" i parafia to jego praca, to do pracy przychodzi się trzeźwym, prawda?
Inny z mieszkańców: – Lepiej w ogóle o tym nie rozmawiać. Jak się idzie do sklepu, to można się wszystkiego dowiedzieć. Ale są tacy, co do niego pójdą i zaraz mu powtórzą. Mnie jego zachowanie przeszkadza. Dlatego ja nie chodzę do naszego kościoła. Ale ludzie i tak chodzą.
Jechał mimo sądowego zakazu
Rzejowice to powiat radomszczański w woj. łódzkim. Tutejsza "Gazeta Radomszczańska" już dawno przyglądała się proboszczowi.
Praktycznie każdy z moich rozmówców powołuje się na jej doniesienia, odsyła do profili gazety na Facebooku. To właśnie ona doniosła kilka dni temu, że proboszcz został zatrzymany przez policję, gdy mimo zakazu miał prowadzić samochód, stanie przed sądem i grozi mu do 5 lat więzienia.
Rok wcześniej – jak czytamy – spowodował kolizję: "uderzył w dwa zaparkowane samochody, uszkodził je i odjechał, czyli, jak piszą policjanci w raportach, oddalił się z miejsca zdarzenia".
"Ksiądz wiele razy odprawiał nabożeństwa pod wpływem alkoholu, kilka tygodni temu podczas pogrzebu mylił modlitwy, mówił niewyraźnie, w końcu… usnął. Pogrzeb dokończył za niego inny ksiądz" – relacjonowała.
"Jak z kościoła wychodzili, głowami kręcili i tyle"
W Rzejowicach i okolicy krąży wiele opowieści na temat zachowań księdza. Proboszczem jest u nich od ośmiu lat.
– Wszyscy wiedzą, jak jest. Pogrzebów to u nas było kilka, jak był pijany. Ja dlatego od dawna nie uczęszczam do tego kościoła, tylko np. na pogrzeb z szacunku do zmarłej osoby. Nie daję też żadnych pieniędzy. Odkąd pierwszy raz ksiądz wywinął numer – zastrzega od razu inny z mieszkańców terenu parafii.
Jaki numer?
Pamięta, że to była rocznica śmierci jego poprzednika, młodego, fajnego księdza. Rok 2017, może 2016.
– Był cały kościół ludzi, bo bardzo go lubili. A proboszcz był wtedy w takim stanie, że bełkotał po sto razy to samo, sam nie wiedział, co mówi. Każdy patrzył na niego. Od tej pory tak zraził mnie do siebie, że więcej tam nie idę – wyjaśnia.
Inny parafianin: – No były podobne sytuacje. W trumnie leżał mężczyzna, a on mówi, że żegnamy ukochaną siostrę. To było ze dwa lata temu. Może trzy. Różne były incydenty.
– I nikt z tym nic nie robił?
– Nie wiem, podobno rodzina tego zmarłego zgłaszała do kurii, ale nic nie zrobiono.
– A ludzie? Parafianie?
– Jak z kościoła wychodzili, głowami kręcili i tyle. Ci, co bronią księdza, mówią, że to choroba. Że każdemu może się zdarzyć. Parafia się podzieliła. Ale nic mi nie wiadomo o żadnych skargach. Dopiero teraz ktoś to ujawnił. Nie wiem, czy to był ktoś z mieszkańców. Może czekał na taki moment? Może puściły mu nerwy? – zastanawia się.
"Zdania, które wypowiadał, kupy się nie trzymały"
Bo czarę przelał dopiero pogrzeb 29 czerwca, gdy ksiądz usnął. Wtedy usłyszała o nim Polska.
– Chyba najgorszy był moment, gdy wyszedł z zakrystii. Po oczach było widać, że jest nietrzeźwy. A potem słychać po głosie. Zdania, które wypowiadał, kupy się nie trzymały – słyszę.
I: – Po pogrzebie wyszła największa afera. Nie życzyłbym nikomu tego, co tamta rodzina przeżyła.
Podobno księdza nie ma teraz w parafii. Ludzie mówią, że wyjechał, ale nie wiedzą dokąd. Ktoś wspomina o leczeniu. Ktoś inny, że nie będzie go miesiąc. Jeszcze inny, że część mieszkańców na pewno chciałaby, żeby już nie wrócił. A druga ma zbierać podpisy. w jego obronie.
"Od sierpnia do końca września ma go nie być. Mszę będzie odprawiał ksiądz z Wielgomłyn. Później nie wiadomo" – czytam w komentarzu pod artykułem "Gazety Radomszczańskiej".
Czy ksiądz wyjechał? Co częstochowska kuria robi w jego sprawie? Bo wiadomo, że wszczęła procedurę – z zamiarem usunięcia księdza z urzędu.
Rzecznik kurii: Otrzymał tzw. ojcowskie wezwanie do złożenia rezygnacji z urzędu
– Ks. Tomasz na miesiąc opuścił parafię w celu podjęcia pomocy zdrowotnej. Opiekę zapewnią kapłani z dekanatu – mówi naTemat ks. Mariusz Bakalarz, rzecznik Archidiecezji Częstochowskiej
Mniej więcej od miesiąca, od głośnego pogrzebu, kuria zajmuje się sprawą proboszcza.
– Bez wątpienia takie zachowania zdecydowanie psują wizerunek, ale także kompromitują Kościół. Dotyczy to jednego duchownego i jednej parafii, natomiast bardzo łatwo używać tego argumentu w odniesieniu do pozostałych, co jest niesprawiedliwe i nieuprawnione, bo nigdy nie możemy uogólniać – przyznaje.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na jaki etapie jest sprawa?
– Tuż po pogrzebie odbyło się spotkanie ks. bpa Andrzeja Przybylskiego z ks. proboszczem. Został wtedy poinformowany, że zostaje rozpoczęta procedura usunięcia go z urzędu – tłumaczy ks. Mariusz Bakalarz.
– Ksiądz otrzymał informację o rozpoczęciu procedury oraz pismo, tzw. ojcowskie wezwanie do złożenia rezygnacji z urzędu. Ma na to 15 dni i ten termin ubiega w najbliższych dniach. Jeśli nie złoży rezygnacji, wezwanie zostaje ponowione, ale z krótszym terminem. Jeśli nadal nie ma odpowiedzi, wówczas wydaje się dekret pozbawienia go urzędu – tłumaczy.
Rzecznik Kurii Metropolitalnej podkreśla, że procedura jest określona w Kodeksie Prawa Kanonicznego.
– Sprawa będzie rozwiązana. Tylko wszystko musi się odbyć zgodzie z przepisanymi przez prawo procedurami. To nie jest tak, że w dowolnym momencie można księdza odsunąć albo pozbawić urzędu. Wszystko jest określone przez Kodeks Prawa Kanonicznego. I musimy dochować te procedury – mówi.
Decyzje – jak słyszymy – powinny zapaść w najbliższych dniach, po powrocie ks. arcybiskupa z urlopu.
"Jest dobrym gospodarzem. Natomiast ma też swoje ludzkie słabości"
Mieszkańcy parafii twierdzą, że ksiądz od lat miał pewien problem. Czy jego zwierzchnicy o tym wiedzieli?
– Trzeba pamiętać o tym, że aby podjąć pewne działania, muszą być twarde dowody. Do tej pory nikt takich dowodów nie przedstawiał, były tylko podejrzenia. A ksiądz tłumaczył się też chorobą i przyjmowanymi lekami – mówi ks. Bakalarz.
Nie jest to – jak podkreśla – ani zaniedbanie, ani zaniechanie z ich strony, co im się zarzuca.
– Tylko po prostu brak dowodów. Pewne plotki, które się pojawiają, albo anonimowe informacje, trudno brać pod uwagę. Tym bardziej że co jakiś czas ks. bp Andrzej odwiedzał ks. proboszcza w niezapowiedziany sposób. I nigdy nie zastał go w sytuacji, która wskazywałaby spożycie alkoholu. Pogrzeb był tym momentem, gdy pewne rzeczy przeważyły. Wtedy działania zostały podjęte – mówi.
Księdzu z Rzejowic kuria zaoferowała też pomoc. – Taką, jakiejkolwiek potrzebuje. Jeśli potrzebuje leczenia i terapii, to zostało mu to zaoferowane. Tylko on musi chcieć, bo siłą nikogo nie zmusimy – mówi ks. Bakalarz.
O proboszczu dodaje jeszcze, że jest człowiekiem bardzo pracowitym.
– Trzeba przyznać, że podjął ogromne dzieło ratowania zabytkowego, drewnianego kościoła, który był w bardzo złym stanie i chylił się ku upadkowi. Podjął się pozyskania funduszy i przeprowadzenia prac remontowych. Trzeba mu oddać sprawiedliwość, że jest dobrym gospodarzem. Natomiast ma też swoje ludzkie słabości – mówi.
Co na to mieszkańcy?
– Pozostaje niesmak. Na pewno osoba, która przyjdzie po nim, będzie miała ciężko. Bo wszyscy będą jej patrzeć na ręce – reaguje jeden z rozmówców.
1 / 50 Na początek pytanie z kategorii geografia. Jakie miasto jest stolicą Liechtensteinu?
Fot. Michael Gredenberg / CC BY-SA / Wikimedia / https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Schlossvaduz.jpg
Było ustalone, że wtedy odbędzie się spotkanie i rozmowa. Oprócz tego jest jeszcze kwestia karnego procesu administracyjnego dotyczącego oskarżeń o molestowanie. Ta sprawa również będzie kończyć się po powrocie ks. arcybiskupa. Tu również, wśród katalogu kar, które można zastosować, jest pozbawienie urzędu.