Działaczki Kongresu Kobiet bez żalu rozstały się z Jolantą Kwaśniewską. Jak mówią po cichu, była prezydentowa nie angażowała się w prace organizacji, ale oczekiwała, że będzie traktowana jak królowa. – Od dawna nie miała dla nas czasu – podkreśla Kazimiera Szczuka.
Jak donosi dzisiejsza "Gazeta Wyborcza", działaczki Kongresu są przekonane, że rozwód z Kwaśniewską im nie zaszkodzi. O takim scenariuszu mówiło się zresztą od dawna i to nie tylko dlatego, że żona byłego prezydenta była zajęta swoją fundacją Porozumienie bez Barier.
Rozstanie było już pewne, kiedy Kwaśniewska nie zjawiła się na żadnym z czterech spotkań z premierem Donaldem Tuskiem. To wtedy otrzymała list z pytaniem, czy nadal chce współtworzyć gabinet cieni. Odpowiedziała następująco: "W życiu każdego człowieka przychodzą takie momenty, kiedy trzeba dokonać wyboru. (...) Drogie Koleżanki, uznałam, że przyszedł czas, bym zrezygnowała ze swojej funkcji w Gabinecie Cieni oraz członkowska w Radzie Programowej".
Swoje zrobiło także zamieszanie wokół inicjatywy Europa Plus firmowanej nazwiskami Aleksandra Kwaśniewskiego i Janusza Palikota. Kongres Kobiet ostro wystąpił przeciwko Palikotowi, co ustawiło Kwaśniewską w trudnej sytuacji.
Kazimiera Szczuka, jedna z czołowych działaczek Kongresu, odejście Kwaśniewskiej komentuje krótko: "Kto pracuje, ten jest. Kwaśniewska od dawna się nie angażowała". Jak twierdzi, straty po odejściu byłej prezydentowej będą żadne.
Jolanta Kwaśniewska nie jest jedyną kobietą, która rozstała się z Kongresem. W jej ślady poszła Henryka Krzywonos. ""Jest mi już coraz bardziej nie po drodze" – stwierdziła.
Jak mi mówi jedna z członkiń Kongresu - dochodziły głosy, że czuje się źle potraktowana: a to nie siedziała w pierwszym rzędzie, a to nie została zaproszona do prowadzenia panelu. - Prawda jest taka, że coraz mniej angażowała się w prace Kongresu, a pretensji przybywało. Źle się czuła, gdy nie traktowano jej jak królowej - mówi moja rozmówczyni. CZYTAJ WIĘCEJ