Mateusz Morawiecki, Zbigniew Bogucki, Patryk Jaki, a może... ktoś zupełnie inny? Medialna giełda potencjalnych kandydatów prawicy na następcę Andrzeja Dudy jest długa, jednak dziś pewne jest jedynie to, że ostatecznego wyboru dokona w odpowiednim czasie Jarosław Kaczyński. Ale teraz właśnie wyszło na jaw, że w PiS powstała "tajna lista" nazwisk. – Może być zaskoczenie – uważa Michał Wójcik, poseł Suwerennej Polski.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Prezydentura Andrzeja Dudy zakończy się w 2025 roku – to na razie jedyna i pewna informacja związana ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi w Polsce. Żadne ugrupowanie – co zrozumiałe – nie wskazało jeszcze swoich kandydatów na ten urząd.
Tydzień temu swoje prezydenckie ambicje zdradził z kolei Patryk Jaki, europoseł Suwerennej Polski. Przyznał, że "oficjalnie jest w gronie tych osób, które są rozważane w ramach kandydatów Zjednoczonej Prawicy". Jego słowa potwierdziły też, że trwa nerwowa przepychanka w sprawie tego, kto powinien powalczyć o utrzymanie Pałacu w rękach prawicy.
Kto kandydatem PiS na prezydenta? Ma krążyć tajna lista
Teraz do tej kwestii odniósł się inny ziobrysta – Michał Wójcik. W rozmowie z Interią polityk został zapytany między innymi o to, czy w obozie Zjednoczonej Prawicy zostaną zorganizowane prawybory prezydenckie.
– Myślę, że prezes Jarosław Kaczyński ma wyjątkowy dar do wskazywania ludzi, którzy wygrywają. Wierzę w intuicję prezesa. Nie byłoby Andrzeja Dudy jako prezydenta, gdyby nie Jarosław Kaczyński. To on go wskazał. Duda nie był politykiem z pierwszego, ani nawet z drugiego szeregu – odparł wymijająco, ale też wymownie były wiceminister sprawiedliwości.
Jego zdaniem prezes PiS znowu może wystawić w wyścigu o fotel prezydencki kandydata "z trzeciego szeregu". – Jest podobno jakaś lista osób, które są w tej chwili sprawdzane, czy dają sobie radę medialnie. Może być zaskoczenie – przyznał tajemniczo Michał Wójcik.
– Kluczowe jest, by znaleźć kogoś, kto otworzy nas na centrum, na wyborcę umiarkowanego, wycofanego. To są wybory, gdzie nie wystarczy odnieść się tylko do swojego twardego elektoratu – dodał.
Padło również pytanie o pojawiające się w medialnych doniesieniach nazwiska potencjalnych kandydatów prawicy. Chodzi między innymi o Tobiasza Bocheńskiego, Waldemara Budę czy wspomnianego już Zbigniewa Boguckiego.
– Pojawiają się na giełdzie. Zresztą dzisiaj nie ma osoby, która zapytana, czy nadaje się na prezydenta, by zaprzeczyła. Każdy nosi buławę. I to jest też problem – ocenił.
"I tak zdecyduje prezes"
– Poseł Bogucki? To człowiek Joachima Brudzińskiego, nie bardzo go znam. Ale pierwsze słyszę, że na prezydenta – zareagował polityk PiS, gdy nasza reporterka Katarzyna Zuchowicz zapytała w partii o nazwisko, które ostatnio wybiło się na pierwszy plan potencjalnych kandydatów prawicy na następcę Andrzeja Dudy. – I tak ostatecznie zdecyduje prezes – usłyszeliśmy.
Lista kandydatów PiS na urząd prezydenta podobno jest gotowa już od dawna. Jarosław Kaczyński sam ogłosił to w czerwcu. – U nas zamieszania nie ma, wiemy, kto jest do rozważenia i spośród kogo wybierać. Mamy bardzo duży wybór między ludźmi, którzy mają różne zalety, ale wymogi wobec kandydata są wysokie – mówił.
QUIZ: Kto to powiedział – Kaczyński czy Tusk?
Wtedy dowiedzieliśmy się też, że PiS ma zespół, który pracuje nad podjęciem najlepszej decyzji. I że stawiają sobie pytanie, kto może nie tylko wejść do drugiej tury, ale ją wygrać. To właśnie wtedy padło też pytanie o Mateusza Morawieckiego.I padła też słynna już odpowiedź Kaczyńskiego.
– To byłoby skrajnie nierozsądne, aby nie umieścić go na liście kandydatów. Ale czy to jest kandydat idealny z perspektywy zwycięstwa? Nie. On jest wyjątkowo zdolny i go cenię, ale chodzi o to, że chcemy postawić na kogoś, kto ma realną szansę wygrać. Co nam z tego, że mieliśmy świetnego, bardzo zdolnego kandydata, obytego w świecie, ale przegranego w drugiej rundzie. Potrzebny jest taki, który zdobędzie ponad 50 procent – powiedział lider Zjednoczonej Prawicy.