Podobno wielu aktorów lubi grać czarne charaktery, bo mogą odpiąć wrotki i się wykazać. Ale niektórzy zagrali ich tak dobrze, że... część widzów uwierzyła, że są okropni i zepsuci do szpiku kości. Oto 13 takich genialnych "dupkowatych" ról w filmach i serialach, za które znienawidziliśmy (albo prawie znienawidziliśmy) ich odtwórców.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Aktorzy, którzy zagrali czarne charaktery tak świetnie, że widzowie aż ich znienawidzili
Kolejność przypadkowa, bo wszyscy ci "bohaterowie" są paskudni. Ale gra aktorek i aktorów w tym zestawieniu naprawdę robi wrażenie. W końcu nie tak łatwo wcielić się w czarny charakter... aż tak przekonująco.
Jakie postaci z filmów i seriali dodalibyście do naszej listy?
1. Jack Gleeson jako Joffrey Baratheon ("Gra o tron")
Joffrey Baratheon otwiera plejadę złoczyńców z "Gry o tron". Wcielił się w niego Jack Gleeson, który zagrał podłego, zepsutego i okrutnego księcia (a potem króla) tak znakomicie, że uwierzyliśmy, że irlandzki aktor po prostu jest dupkiem. Tymczasem podobno jest... jednym z najmilszych ludzi pod słońcem i w realu wcale nie masz ochoty dać mu w twarz.
Po "Grze o tron" dwudziestokilkuletni Gleeson zrezygnował z aktorstwa (po dziwięciu latach powrócił dopiero w "Sex Education" i "Kraju świętych i grzeszników" w 2023 roku) – twierdził, że z powodów osobistych, ale według George'a R.R. Martina, autora książkowej "Pieśni lodu i ognia" winę za to mógł ponosić właśnie... Joffrey.
– Stworzył kogoś, kogo wszyscy nienawidzą i kogo uwielbiają nienawidzić, a to niezłe osiągnięcie aktorskie. Czuję się trochę winny, że teraz rezygnuje z aktorstwa. Mam nadzieję, że granie Joffreya nie sprawiło, że postanowił odejść z zawodu, bo naprawdę ma do tego talent – powiedział Martin w wywiadzie dla "Entertainment Weekly".
2. Lena Headey jako Cersei Lannister ("Gra o tron")
Pora na serialową matkę Joffreya w "Grze o tron", czyli Cersei Lannister, świetnie zagraną przez Lenę Headey. Choć wredna, zimna i mściwa, to jednak to nieco bardziej złożona postać niż jej syn – momentami trudno było jej nie współczuć, a wrażenie robiła także miłość Cersei do swoich dzieci.
Jednak fani HBO i tak jej nie znosili, co Headey odczuła na własnej skórze na jednym z Comic-Conów w San Diego. – Siedziałam między Peterem Dinklagem a Emilią Clarke, którzy są najbardziej uwielbianymi postaciami w serialu (odpowiednio: Tyrion Lannister i Daenerys Targaryen – red.). Dosłownie mnie ignorowano. Ludzie podchodzili do Pete'a z książkami do podpisania i odwracali się ode mnie, jakby się bali, że ich przeklnę – opowiadała Brytyjka w 2012 roku.
3. Jeffrey Dean Morgan jako Negan ("The Walking Dead")
Negan w "The Walking Dead" łagodniał z czasem, a w końcu doczekał się nawet własnego spin-offu ("The Walking Dead: Dead City"). Jednak, kiedy pojawił się w szóstym sezonie, był absolutnie odrażającym potworem. Krwawej sceny z jego kijem bejsbolowym (o imieniu Lucille) nie da się zapomnieć.
W wywiadzie dla "Entertainment Weekly" Jeffrey Dean Morgan (który wcześniej rozczulił kobiety rolami w "Chirurgach" czy "P.S. Kocham cię") opowiedział, że w przerwie między pamiętnym finałem szóstego sezonu a premierą siódmego pojechał na wycieczkę motocyklową z Normanem Reedusem, czyli serialowym Darylem. Wtedy zaatakowała go... oburzona starsza pani.
– Jeździliśmy cały dzień na motocyklach i byliśmy na totalnym odludziu, zatrzymaliśmy się na kawę. Pani, która miała chyba z 80 lat, podeszła do naszego auta, pokazała mi środkowy palec i powiedziała: "Pier*ol się!". Norman spadł z siedzenia ze śmiechu, a ja zareagowałem: "Ej, ej!" – wspominał Morgan.
4. Stanley Tucci jako George Harvey ("Nostalgia anioła")
Wszyscy zawsze lubili wspaniałego Stanleya Tucci, ale po premierze głośnej "Nostalgii anioła" w 2009 roku... nieco się to zmieniło. Gwiazdor zagrał nietypową dla siebie postać: przyprawiającego o gęsią skórkę mordercę dziecka. Zrobił to tak świetnie, że nawet po kilkunastu latach ciężko popatrzeć na niego bez kapki odrazy.
Zresztą nawet sam Tucci nie znosi tej roli (nic dziwnego, bo George Harvey to odstręczająca kreatura). – Nigdy więcej bym go nie zagrał (...), to było okropne. To wspaniały film, ale było to trudne doświadczenie. Właśnie z powodu tej roli – mówił w "Variety".
5. Imelda Staunton jako Dolores Umbridge ("Harry Potter i Zakon Feniksa")
Kiedy Netflix ogłosił, że toImelda Stauntonwcieli się w starszą królową Elżbietę II w serialu "The Crown", pojawiły się oburzone głosy: "Jak to, Dolores Umbridge?! Fuj!".
Był rok 2007, gdy dyrektor Hogwartu przedstawił uczniom nową nauczycielkę z paskudnym uśmiechem, obsesją na punkcie różu i kotów. Śliska i obłudna wysłanniczka Ministerstwa Magii, irytująca służbistka, którą poznaliśmy w "Harrym Potterze i Zakonie Feniksa", została tak brawurowo zagrana przez tę cenioną brytyjską aktorkę filmową i teatralną, że... znienawidzili ją wszyscy fani HP.
"Kluczem do jednogłośnego uznania jej za wroga numer jeden była gra aktorska Staunton, która zdołała z tak niepozornej postaci wydobyć istne zło. Od premiery "Zakonu Feniksa" za brytyjską aktorką ciągnie się echo Dolores Umbridge" – pisała w naTemat Zuzanna Tomaszewicz.
Na szczęście po premierze piątego i szóstego sezonu "The Crown" widownia trochę złagodniała, bo Staunton fenomenalnie wcieliła się w monarchinię – w końcu jest uważana za jedną z najlepszych aktorek na Wyspach.
Dalsza część artykułu poniżej.
6. Jacob Elordi jako Nate Jacobs ("Euforia")
Jacob Elordi robi imponującą karierę, zagrał już m.in. Elvisa Presleya w "Priscilli" czy bogatego chłopaka w viralowym "Stalburn". Jednak wielu widzów wciąż patrzy na niego spod oka po "Euforii".
Owszem, rola Nate'a Jacobsa zrobiła z Elordiego gwiazdę i obiekt westchnień kobiet, ale jednocześnie sprawiła, że trudno patrzeć na australijskiego aktora bez ochoty przywalenia mu w twarz. Fakt, jego postać jest złożona i można jej czasem współczuć (nie zazdrościmy mu ojca), co nie zmienia faktu, że to wyrachowany socjopata, który wykorzystuje ludzi. Im mniej Nate'a, tym lepiej.
7. Iwan Rheon jako Ramsay Bolton ("Gra o tron")
I kolejny dupek z "Gry o tron", czyli psychopatyczny Ramsay Bolton, zło w czystej postaci. Morderca, gwałciciel i sadysta, który sprawił, że nawet... Joffrey Baratheon (patrz wyżej) wydawał się znośny. Iwan Rheon zagrał go tak genialnie, że fani serialu fantasy pokazywali mu środkowe palce na ulicach, a producenci proponowali mu role kolejnych złoczyńców.
– Ten serial był tak duży, że miał spory wpływ na moją karierę. Pojawiło się jednak sporo barier. Nagle zaczęły się pojawiać propozycje ról, które miały opierać się na tym samym. Myślałem sobie: "Czy mogę zagrać kogoś miłego?" – mówił w Radio Times walijski aktor.
8. Michael Emerson jako Benjamin Linus ("Zagubieni")
Większość widzów "Lost" ("Zagubionych") nienawidziła Benjamina Linusa każdą cząstką swojego ciała. Był naprawdę genialnym czarnym charakterem: inteligentnym, manipulatorskim, wyrachowanym, nieprzewidywalnym. Dopuszczał się koszmarnych rzeczy, ale popełniał też tragiczne błędy (jak ten pamiętny i tragiczny ze swoją córką Alex). Bez wątpienia jeden z najlepszych złoczyńców w historii telewizji.
Linus nie byłby tak znakomitym złolem do nienawidzenia, gdyby nie talent genialnego Michaela Emersona. Ba, aktor jest tak świetny w tej roli, że wielu fanów "Lost" trzymała nawet jego stronę mimo wszystkich okropieństw. Emerson zdobył nagrodę Emmy i był nominowany do Złotego Globa, ale jednocześnie dla większości z nas zawsze pozostał już Benjaminem Linusem, mimo że gra sporo. I chyba już od niego nie ucieknie.
9. Heike Makatsch jako Mia ("To właśnie miłość")
Mia z "To właśnie miłość" niby nie jest typowym czarnym bohaterem, ale dla fanów "To właśnie miłość", czyli uwielbianego świątecznego klasyka, to najgorsza postać w historii. Mówimy w końcu o kobiecie, która cynicznie podrywała swojego szefa, doskonale wiedząc, że jest żonaty. Ba, robiła to na oczach jego żony, która potem płakała przez nią w Boże Narodzenie w sypialni.
Bohaterka dorobiła się więc przydomka... Office Tart ("Biurowa Uwodzicielka"), a świetnie grająca ją niemiecka aktorka Heike Makatsch niestety nie zrobiła większej międzynarodowej kariery. Ludzie wciąż nie potrafią wybaczyć jej bohaterce doprowadzenia Emmy Thompson do płaczu, chociaż niektórzy próbują Mię usprawiedliwiać.
10. Christian Bale jako Patrick Bateman ("American Psycho")
Christian Bale to jeden z najlepszych i najbardziej wszechstronnych aktorów w Hollywood. Laureat Oscara znany jest z ekstremalnych metamorfoz i poświęcenia dla swoich ról, ale mimo imponującej filmografii dla wielu widzów wciąż pozostaje Patrickiem Batemanem z kultowego "American Psycho" z 2000 roku, czyli jednym z najbardziej pamiętnych złoczyńców w historii kina.
Bale brawurowo wcielił się w eleganckiego finansistę z Wall Street, który w rzeczywistości jest bezwzględnym mordercą: psychopatycznym, narcystycznym i pozbawionym empatii. Bale płynnie przychodzi z jednego do drugiego wcielenia Batemana, jest niepokojąco realistyczny i dziwnie przekonujący. Jednocześnie odpycha i fascynuje, co, umówmy się, jest niełatwą aktorską sztuką.
Po tej genialnej roli podobno niektórzy unikali Bale'a jak ognia... Pewnie tak na wszelki wypadek, bo oglądając "American Psycho", ciężko uwierzyć, że Brytyjczyk naprawdę nie jest zimnym psychopatą.
11. Antony Starr jako Homelander ("The Boys")
Antony Starr jako słynny Homelander w "The Boys" to perfekcyjnie zagrany złol, którego raczej nie chciałbyś spotkać w realu. Absolutnie odrażająca postać i skrajne przeciwieństwo stereotypowego komiksowego superbohatera (w stylu honorowego Supermana), za którą Nowozelandczyk naprawdę powinien zgarnąć jakąś nagrodę Emmy.
Paradoksalnie to jednak nieoczywista pozycja na tej liście, bo część widowni (tej prawicowej, radykalnej i kochającej Donalda Trumpa) ma Homelandera za... bohatera. Zaskakujące, ale niestety prawdziwe. Kiedy twórcy "The Boys" postanowili w czwartym sezonie dosadnie pokazać, że to czarny charakter – którym przecież był od początku – w internecie wybuchły protesty.
"Serial 'The Boys' od samego początku był polityczną satyrą, która starała się rozbierać na czynniki pierwsze poglądy skrajnych prawicowców. Potrzeba było czwartego sezonu, by część widzów utożsamianych z alt-rightem zauważyło, że twórcy ich wyśmiewają" – pisała w naTemat Zuzanna Tomaszewicz w artykule "Prawica pokochała te filmy, mimo że są wrzodem na jej tyłku. Na 'The Boys' się nie kończy".
12. Fabien Frankel jako ser Criston Cole ("Ród smoka")
Po drugim sezonie "Rodu smoka" nie ma raczej wątpliwości: ser Criston Cole to najgorsza postać w Westeros. Za każdym razem (a dokładniej od połowy pierwszego sezonu), kiedy rycerz pojawia się na ekranie, ma się mu ochotę przywalić. Obrywa za to niestety Fabien Frankel, który gra tego antypatycznego i małostkowego mizogina tak dobrze, że widzowie prequela "Gry o tron" podchodzą do niego znacznie mniej entuzjastycznie niż do pozostałych gwiazd serialu.
"Nowy namiestnik króla zastraszał dzieci, spał z kim trzeba, aby wspiąć się na szczyt i zraził do siebie sporą część widzów 'Rodu Smoka'. Więc jaki jest najlepszy sposób, aby znienawidzić tę zadufaną w sobie postać, która jest beznadziejna w swojej pracy?" – pisze portal The Ringer w cudownym tekście "A Hater’s Guide to Ser Criston Cole".
Czy ser Criston Cole doświadczy przemiany i będzie miał swój redemption arc? Możliwe, ale szczerze mówiąc, większość widzów wolałaby, żeby po prostu pożarł go smok (najlepiej Rhaenyry).
13. Dariusz Kowalski jako Janusz Tracz ("Plebania")
Nie mogło zabraknąć tej kultowej postaci. Janusz Tracz, czyli biznesmen i gangster z serialu "Plebania", to już absolutnie ikoniczny bohater, który doczekał się dziesiątek memów, przeróbek i kompilacji z najlepszymi scenami na YouTube. A wszystko dzięki Dariuszowi Kowalskiemu, który pamiętnie wcielił się w cynicznego, bezwzględnego i niebezpiecznego "złola" z małego miasteczka, który zastraszał mieszkańców i miał religię w głębokim poważaniu.
Kowalski był przekonujący do tego stopnia, że wielu widzów nie dowierzało, kiedy widzieli aktora w kościele – polski aktor jest bowiem głęboko wierzący. W wywiadzie w "Dzień Dobry TVN" stwierdził, że widzowie często "mylą rzeczywistość" i podzielił się kilkoma anegdotami.
– Mnie jedna pani przepraszała na stopniach kościoła. Podeszła do mnie i powiedziała: "Chciałam pana przeprosić, bo wczoraj pana tu widziałam i bardzo źle sobie o panu pomyślałam". Inna historia jest taka, że mama znajomego pluła na telewizor... – opowiadał ze śmiechem.