We wtorek 13 sierpnia ok. godziny 10:30 w przystanek autobusowy przy ul. Woronicza w Warszawie, na którym czekali ludzie, wjechał kierowca samochodu osobowego. Jedna osoba zginęła na miejscu, druga w szpitalu. Poważnie ranne jest także 3,5-letnie dziecko. Ekspert zwraca uwagę na kwestię prędkości.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dwie ofiary, trzy ranne kobiety w wieku 33, 34 i 48 lat, a także 3,5-letnie dziecko z obrażeniami twarzoczaszki i nóg. To aktualny bilans wtorkowego wypadku przy ul. Woronicza w Warszawie. Wiadomo już, że kierowca był trzeźwy, ale zdaniem eksperta mógł złamać przepisy i znacząco przekroczyć prędkość.
Wypadek na Woronicza w Warszawie. Kobieta nagle pojawiła się na pasach
W sieci dostępne jest już nagranie z momentu zdarzenia, które opublikował portal Wawa Hot News 24. Wideo zostało zarejestrowane dzięki kamerom zamontowanym na miejskim autobusie. Ze względu na drastyczność, nie udostępniamy go na naszej stronie. Na nagraniu widać na nim, jak kobieta nagle pojawia się na pasach w momencie, kiedy przejeżdżał tamtędy kierowca samochodu osobowego.
Mężczyzna nie zdążył wyhamować i odruchowo odbił w prawo. W ten sposób z dużym impetem wjechał w przystanek autobusowy, gdzie stali ludzie. Wirtualna Polska pokazała to nagranie Mariuszowi Sokołowskiemu, byłemu rzecznikowi prasowemu Komendanta Głównego Policji, a także ekspertowi ds. bezpieczeństwa i byłemu policjantowi Markowi Konkolewskiemu. Obaj przypuszczają, że powodem tragicznego wypadku była nadmierna prędkość.
– Możemy mieć do czynienia z pojazdem, który jednak jedzie bardzo szybko. Biegli będą musieli ocenić, z jaką prędkością poruszał się samochód. Jeśli jechałby wolniej, być może byłaby możliwość odpowiedniego zareagowania, wyhamowania i uniknięcia wjechania w pieszych, stojących na przystanku. To będą elementy kluczowe dla tej sprawy – przyznał Sokołowski.
– Rzuca się w oczy nadmierna prędkość kierującego samochodem. Prędkość zabija. Jak można, dojeżdżając do wyznaczonego przejścia dla pieszych, poruszać się z tak dużą prędkością? – reagował Konkolewski.
Sprawca wypadku na Woronicza w Warszawie był trzeźwy. To może, ale nie musi wiele zmienić
Warszawska policja jeszcze we wtorek zaapelowała do osób, które były świadkami tego zdarzenia. Każda informacja może pomóc w ustaleniu faktów i przyczyny tragicznego zdarzenia.
Jednak nawet to niskiej jakości nagranie wskazuje, że kierowca raczej nie jechał z dopuszczalną prędkością 50 km/h. – Bo gdyby jechał z taką prędkością, w ciągu jednej sekundy pokonywałby odległość około 14 metrów. Czas reakcji to średnio jest jedna sekunda, więc gdyby jechał wolniej, byłby w stanie zareagować na pieszą – wyjaśnił Marek Konkolewski.
Eksperci dodali także, że podczas wydawania wyroku, sąd często bierze pod uwagę kwestię trzeźwości i na tej podstawie łagodzi wyrok. Czy i tym razem będzie tak samo? – Jestem głęboko przekonany, że sprawca tego tragicznego w skutkach wypadku drogowego poniesie zasłużoną karę i że trzeźwość, która jest obowiązkiem każdego uczestnika ruchu, nie będzie przepustką do bardzo pobłażliwego, liberalnego traktowania sprawcy tego przestępstwa przez sąd – mówił Konkolweski.