Jan Krzysztof Ardanowski, były minister rolnictwa w rządzie PiS opuścił szeregi dawnej partii i chce budować własne ugrupowanie. Przy tej okazji wyjawił, jakie nastroje panowały w szeregach partii Kaczyńskiego. Stwierdził, że jako szef resortu rolnictwa miał być zastraszany przez Mariusza Kamińskiego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jan Krzysztof Ardanowski w środę 14 sierpnia był gościem TVN24. To właśnie tam powiedział, jak wyglądała praca w szeregach Prawa i Sprawiedliwości. Atmosfera nie była tam zbyt przyjacielska. Zwłaszcza kiedy ktoś miał odwagę nie zgadzać się z prezesem Jarosławem Kaczyńskim.
Kamiński groził Ardanowskiemu. Tak szukał na niego haków
Podczas rozmowy Jan Krzysztof Ardanowski odniósł się do sytuacji, która miała miejsce w czasach, kiedy był ministrem rolnictwa. Wtedy w jego resorcie pracował także Tadeusz Romańczuk, którego chciano usunąć z fotela wiceministra.
Ardanowski chciał jednak dowodów na to, że jego współpracownik zawinił lub nie dopełnił swoich obowiązków. Kiedy nie otrzymał żadnych dokumentów, nie zdecydował się na usunięcie wiceministra. Właśnie wtedy do akcji miał wkroczyć Mariusz Kamiński.
– "Nie podskakuj, bo na ciebie k**** nic nie mamy, ale jak trzeba, to znajdziemy" – powiedział Ardanowski, cytując słowa Kamińskiego. Dziennikarka dopytywała, czy o sprawie informował Jarosława Kaczyńskiego. Były szef resortu rolnictwa powiedział, że był w tej sprawie u prezesa, jednak odpowiedź była bardzo krótka.
– Muszę komuś ufać, ufam Kamińskiemu – miał stwierdzić prezes PiS Jarosław Kaczyński. Tym samym uciął wszelką dyskusję na temat postępowania Kamińskiego.
Beata Szydło naraziła się Kaczyńskiemu? Ardanowski o możliwym powodzie
Podczas rozmowy poruszono także kwestię pozycji Beaty Szydło w szeregach PiS. Przypomnijmy, w ostatnich dniach pojawiły się doniesienia, że może ona stracić stanowisko wiceprezeski PiS. Sama zainteresowana odniosła się do tego publicznie.
"Jeśli tak bardzo nie chcecie mnie w kierownictwie PiS, to powiedzcie to publicznie, a nie biegajcie anonimowo szeptać dziennikarzom. Odwagi, Panowie!" – skwitowała krótko Beata Szydło.
– To jest bagatelizowanie tej osoby. Pokazywanie, że ma już niewiele do powiedzenia, a uważam, że to ona była w dużej mierze twarzą Prawa i Sprawiedliwości i sukcesów Prawa i Sprawiedliwości – powiedział, odnosząc się do całego zamieszania Ardanowski.
Co mogło sprawić, że w PiS jest coraz głośniej o pozbawieniu jej funkcji? Były minister przypuszcza, że mogła narazić się prezesowi. – To, że śmiała mieć, chociaż troszeczkę inne zdanie niż pan prezes, to wywołało wendettę i trzeba ją zniszczyć. A szkoda Beaty, bo to jest bardzo wartościowa osoba – zaznaczył Ardanowski.