Magdalena Ogórek, podobnie jak koledzy z kontrolowanej przez PiS TVP, w grudniu przeżyła zawodowe zawirowania. Publiczny nadawca został przejęty przez nowe władze, mimo że jej członkowie w mniej lub bardziej spektakularny sposób próbowali temu zapobiec. Z anteny zniknęły najbardziej rozpoznawalne twarze ostatnich ośmiu lat: oprócz Ogórek także Michał Adamczyk, Danuta Holecka i Samuel Pereira.
Wkrótce wyciekły bajońskie sumy, jakie za PiS w TVP dostawali Michał Adamczyk, Jarosław Olechowski i Samuel Pereira. Informacje te pozyskał i upublicznił poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński.
Tymczasem o zarobkach Magdaleny Ogórek było cicho, choć na równi z kolegami była twarzą tego, co działo się przez lata w telewizji publicznej. Była kandydatka SLD na prezydenta (2015), która po wygranej PiS wykonała ostry zwrot w prawo, też jakby zanikła. Fani jednak o niej nie zapomnieli i nadal komentują posty Ogórek, domagając się jej powrotu do mediów.
Podczas gdy dotychczasowe gwiazdy TVP niemal hurtowo poszły do Telewizji Republika, Ogórek pozostała z boku. Jak mówiła, dostała propozycje pracy na antenie u Tomasza Sakiewicza i w telewizji wPolsce braci Karnowskich, ale podziękowała. Chciała odpocząć po wytężonej pracy w ostatnich latach. Ale to nie znaczy, że nic nie robi.
Była gwiazda TVP w mediach społecznościowych udziela się teraz względnie rzadko. Nowe wpisy na Facebooku czy Instagramie publikuje raz na kilka tygodni.
W maju, po prawie pięciu latach, po wyroku sądu Magdalena Ogórek przeprosiła europosła Andrzeja Halickiego za to, że go zniesławiła na antenie TVP. Burzę w internecie wywołało zdanie, które umieściła na koniec oświadczenia: "Ja jedynie odczytywałam wcześniej przygotowany tekst".
Wydaje się, że była współpracownica TVP stroni teraz od polityki. W swoich wpisach składa życzenia imieninowe Magdalenom, pozdrawia zmagającą się z chorobą Monikę Olejnik, dzieli się przeżyciami rodzicielskimi okresu matur.
W jednym z ostatnich postów Magdalena Ogórek ujawniła, że poświęca się pisaniu kolejnej książki. Na koncie ma już kilka pozycji historycznych. Na zdjęciu widzimy Ogórek w wysmakowanym wnętrzu.
Dotąd zarobki Magdaleny Ogórek były owiane tajemnicą. Gwiazda TVP pytana przez dziennikarzy o wynagrodzenie odpowiedziała, że "damy o pieniądzach nie rozmawiają". Jednak ekskluzywne lokale, w których się pojawiała, a także torebki wyceniane na kilka czy kilkanaście tysięcy złotych, które nosiła, o czym regularnie informowały serwisy plotkarskie, podsycały spekulacje o wielkich pieniądzach, jakie miała dostawać w TVP.
Kilka miesięcy temu z naTemat skontaktował się informator, który miał mieć wiedzę o zarobkach Ogórek. Podał nam informację o łącznym wynagrodzeniu popularnej publicystki z czasów PiS. Miało iść w miliony. Zaczęliśmy pracować nad weryfikacją tych doniesień.
Dotarcie do kolejnych wysoko postawionych informatorów z TVP, a potem dokumentów, trwało tygodniami. Wreszcie jednak się udało. Okazało się, że nasze pierwsze źródło nie przesadzało. Magdalena Ogórek dostała w TVP łącznie ponad 3 miliony złotych. Chodzi o okres od lipca 2017 roku do grudnia 2023 roku.
Kwoty, jakie Ogórek otrzymywała za swoje usługi w TVP, są obiektywnie wysokie, dla większości pracowników mediów wręcz oszałamiające, choć nie umywają się do sum, jakie dostawali jej koledzy po fachu. Na przykład na kwotę, jaką szef TAI, Michał Adamczyk dostał za 7 miesięcy 2023 roku, czyli 1,5 mln zł, Magdalena Ogórek musiała pracować ponad 3 lata.
Gdy Magdalena Ogórek odchodziła z telewizji publicznej, otrzymywała pensję w wysokości ponad 61 tysięcy złotych miesięcznie. A ile zarobiła przez lata? Podajemy kwoty brutto w zaokrągleniu do pełnych kwot.
Redakcja naTemat dysponuje dokumentami, które pokazują, ile Magdalena Ogórek zarabiała w TVP w poszczególnych miesiącach. Wynika z nich, że od lipca 2017 roku do grudnia 2023 roku (ostatnia płatność dotyczy prowadzenia audycji z listopada 2023, ale została opłacona w kolejnych tygodniach) była prowadząca Studio Polska i innych programów pojawia się 145 razy na liście płac. Średnia kwota przelewu to ponad 20 tys. zł, choć oczywiście liczby się różniły. Najwyższa jednorazowa kwota to ponad 61 500 zł, czyli suma, jaką Ogórek dostawała miesięcznie pod koniec swojego urzędowania w TVP (a konkretnie od sierpnia 2023, czyli niedługo przed wyborami, w których Polacy odsunęli PiS od władzy).
Najskromniejsze przelewy Magdaleny Ogórek opiewają na 3 690 zł. Są opisane jako należność za autorskie prowadzenie programu Studio Polska. Do tego podana jest data audycji.
Ponad 3 miliony złotych, jakie Magdalena Ogórek zarobiła w TVP za PiS, to nie są jedyne pieniądze, jakie w tym okresie do niej spłynęły.
Ostatnio głośno było o hojnych dotacjach, jakie kontrolowane przez rząd PiS spółki skarbu państwa przyznały fundacji, której jest prezeską. Przez dłuższy czas Polish Lost Art Foundation wzbraniała się przed ujawnieniem tych informacji, gdy o kwoty zapytała dziennikarka Bianka Mikołajewska, wtedy z WP. Kilka dni temu posłanka Platformy Obywatelskiej Agnieszka Pomaska ujawniła, że PLAF zgarnęła łącznie ponad 1,5 mln zł tylko od Energi, KGHM i Orlenu.
Do tego dochodzą zarobki Magdaleny Ogórek w Polskim Radio, a także wynagrodzenia za gale i inne wydarzenia, które prowadziła dla państwowych gigantów za PiS.
Gdy dzwonimy do Magdaleny Ogórek z prośbą o komentarz, na wstępie stwierdza, że nie ma obowiązku go udzielić, bo już nie jest osobą publiczną. Temat artykułu dotyczy jednak okresu, gdy nią była. Gdy pytamy, czy pod koniec rządów Prawa i Sprawiedliwości dostawała z TVP ponad 61 tys. zł miesięcznie, zaczyna mówić, że media – fałszywie – robią z niej milionerkę, przez co ma problemy w codziennym życiu. Pytana o kwoty, jakie zarobiła w TVP w poszczególnych latach, ucieka od odpowiedzi, żąda podawania kwot z poszczególnych miesięcy. Grozi naTemat sądem: procesem z artykułu 212 (zniesławienie).
Czytaj także: https://natemat.pl/559946,fundacja-magdaleny-ogorek-ujawniono-sprawozdanie-finansowe