Rosja mierzy się z dramatycznymi brakami kadrowymi na froncie w obwodzie kurskim, gdzie obecnie Ukraina prowadzi zintensyfikowaną ofensywę. Władimir Putin postanowił więc wysłać na miejsce... Siły Powietrzno-Kosmiczne.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
6 sierpnia propagandyści Władimira Putina zaczęli alarmować, że Ukraina zaczęła infiltrować rejon Sudża w obwodzie kurskim. Już trzy dni później mer Kurczatowa Ihor Korpunkow przekazał, że kilkadziesiąt kilometrów od Kurskiej Elektrowni Jądrowej zaczęły toczyć się walki.
Wojna w Ukrainie. Rosja wysłała na front siły kosmiczne
Po kilku dniach okazało się, że władzom w Kijowie udało się przejąć kontrolę nad obszarem mierzącym blisko tysiąc kilometrów kwadratowych w obwodzie kurskim. Tymczasem podstawowym problemem Rosji w utrzymaniu swoich pozycji jest poważny niedobór kadr.
Z tego względu, jak donosi rosyjski portal iStories, Kreml postanowił rzucić na front w obwodzie kurskim żołnierzy Sił Powietrzno-Kosmicznych. W ten sposób Rosjanie utworzyli z niego oddział zmotoryzowany.
"Do obrony obwodu kurskiego wysłano siły powietrzne, z których utworzono oddział strzelców zmotoryzowanych. Żołnierzy tych ściągnięto m.in. z oddziałów ciężkich bombowców i stacji mających ostrzegać w przypadku ataku nuklearnego" – czytamy.
Według iStories oficerowie zostali przeniesieni z baz lotniczych w obwodzie irkuckim i saratowskim, gdzie stacjonują bombowce Tu-22 i Tu-95 – te maszyny są regularnie wykorzystywane w atakach rakietowych na Ukrainę. Oddział miał już ponieść straty osobowe w trakcie walk z Ukraińcami na terenie Rosji.
Siły Powietrzno-Kosmiczne to jeden z trzech podstawowych rodzajów Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej – obok Wojsk Lądowych i Marynarki Wojennej. Zostały powołane 1 grudnia 2011 roku.
Zwrot w negocjacjach na linii Kijów-Moskwa
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, delegacje z Ukrainy i Rosji jeszcze w sierpniu miały spotkać się w Katarze i omówić warunki umowy, na mocy której miało dojść do zakończenia ataków na infrastrukturę energetyczną w obu krajach. Tak wynikało z ustaleń "The Washington Post".
Jak jednak podali amerykańscy dziennikarze, niespodziewana ofensywa ukraińskich wojsk na obwód kurski oznacza fiasko rozmów. A przynajmniej "na jakiś czas". "Osobne rozmowy Katarczyków (pełnili funkcję mediatorów) z obiema stronami, które miały umożliwić negocjacje, zostały zakłócone przez niespodziewaną inwazję Ukrainy na obwód kurski na zachodzie Rosji" – czytamy.
QUIZ: Jak dobrze znasz fakty z życia Władimira Putina?
Do publikacji "The Washington Post" odniosła się rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Maria Zacharowa. – Nikt niczego nie zerwał, ponieważ nie było czego zrywać – powiedziała bliska współpracowniczka Władimira Putina, cytowana przez agencję Reutera.
Dodała, że "nie było żadnych bezpośrednich lub pośrednich negocjacji między Rosją a kijowskim reżimem ws. bezpieczeństwa cywilnych obiektów infrastruktury krytycznej".