To był chyba jeden z najdziwniejszych momentów na Campusie Polska. Gwizdanie na Władysława Kosiniaka-Kamysza i pytanie go, "gdzie aborcja", to jednak nieporozumienie. Chyba zapomnieliście, jakie poglądy ma wicepremier. Jeśli komuś należą się gwizdy, tym razem nie chodzi tu o polityka. Wyborcy Trzeciej drogi powinni odpowiedzieć sobie na ważne pytanie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wiadomo, że w Polsce walka o dostęp do aborcji jest jak uderzanie głową w ścianę. I pewnie wiele osób łudziło się, że Koalicja 15 października spróbuje ogarnąć ten temat szybko i skutecznie, czyli zmienić prawo tak, żeby aborcja była "legalna, darmowa i bezpieczna". To fragment postulatu forsowanego przez Strajk Kobiet.
Rzeczywistość niedawno brutalnie zweryfikowała nadzieje wielu Polek. Kluczowe projekty przepadły w Sejmie, a sam Władysław Kosiniak-Kamysz bronił się, że liberalizacja prawa antyaborcyjnego nie jest zapisana w umowie koalicyjnej. Przypomnijmy: głosy posłów PSL przesądziły o odrzuceniu projektu ustawy o dekryminalizacji pomocy w aborcji.
Gwizdy na Kosiniaka-Kamysza. Czy powinien to usłyszeć na Campusie Polska?
Z jednej strony nie ma się co dziwić, że Kosiniakowi-Kamyszowi jest to wypominane przy możliwych okazjach. Dlatego, gdy pojawił się na scenie Campus Polska, publiczność go wygwizdała i skandowała hasło: "gdzie aborcja?".
Czytaj także:
Z drugiej strony należy zapytać: serio? Wicepremier nigdy nie obiecał, że ten temat będzie dla niego priorytetem. Poza tym jego poglądy ws. aborcji są jasne. Dla przykładu trzy losowe cytaty z wypowiedzi szefa ludowców.
"Jestem przeciwnikiem tego projektu (liberalizującego prawo aborcyjne - red.). Mamy swój pomysł jak uregulować sprawy przerywania ciąży, powrócić do kompromisu z 1993 roku, bo jego wypowiedzenie nie spowodowało moim zdaniem w żaden sposób większej ochrony życia w Polsce i przeprowadzić referendum". (Czerwiec, 2022 r.)
"Na jakiekolwiek wpisywanie spraw światopoglądowych w umowy koalicyjne się nie zgodzę". (Październik 2023 r.)
"(...) Trzeba się też poruszać bardzo realnie i głosować za tym, co jest możliwe do przyjęcia, a nie za marzeniami". (Luty, 2024 r.)
Kosiniak-Kamysz nigdy nie był za legalizacją aborcji. A patrząc szerzej – PSL nigdy nie było za takim pomysłem. – Mówię o tym od 30 lat i nie mam zamiaru pod wpływem bieżącej mody zmieniać swoich poglądów – stwierdził w styczniu poseł Marek Sawicki w odpowiedzi na pytanie o projekt ws. aborcji do 12. tygodnia ciąży.
Nie zapominajmy, że Trzecia Droga to trzecia siła w parlamencie. W koalicji Kosiniaka-Kamysza z Szymonem Hołownią można było łatwo przewidzieć, że projekty aborcyjne będą wywoływać zgrzyt. W końcu marszałek Sejmu też jasno się określił, jeszcze jako kandydat na prezydenta w 2020 r.
Nawet jeśli teraz kreuje się na większego liberała, wtedy dawał do zrozumienia, że akceptuje tylko ustawę w kształcie sprzed rewolucji, jaką urządziło PiS, czyli dawny "kompromis" aborcyjny. W wywiadzie dla Onetu tłumaczył: "Uważam, że ostatnia rzecz, której Polska dziś potrzebuje, to kolejna wojna domowa, tym razem o aborcję, co do której nigdy w Polsce zgody nie było ani nigdy nie będzie".
Teraz na poglądach dwóch liderów cierpi cała Koalicja 15 października.
Lider PSL próbuje trochę zaklinać rzeczywistość. Niedawno posłużył się sondażem CBOS, który określał priorytety wyborców. Kiedy PSL w głosowaniu przyłożyło rękę do odrzucenia projektu związanego z aborcją, powtarzał, że ta sprawa jest najniżej na liście priorytetów Polek i Polaków.
I tu niestety minął się z prawdą. Bo chociaż ta kwestia wylądowała nisko, to na pewno nie na samym dnie – nawet z podziałem na elektoraty poszczególnych partii. Odbieranie jej wagi takimi wypowiedziami jest po prostu nieuczciwe.
Był jeszcze jeden sondaż, który tezę Kosiniaka-Kamysza obalił w miażdżący sposób. W marcu w badaniu Ipsos dla TOK FM oraz OKO.press wyszło, że aż 89 proc. ankietowanych sprzyjających PSL i partii Polska 2050 popiera przyjęcie ustawy liberalizującej prawo aborcyjne.
Dziś nie fair jest wymaganie od ludowców czy Polski 2050 z Hołownią na czele, żeby nagle zmienili poglądy, których nie ukrywali. Kosiniak-Kamysz nigdy nie wygłosił hasła, że zapewni Polkom dostęp do aborcji w najbardziej liberalnej formie. Ubolewał tylko, że PiS zniszczyło "kompromis" aborcyjny. A Trzecia Droga apeluje o zorganizowanie referendum, żeby raz na zawsze rozstrzygnąć temat.
Tusk zbiera baty za PSL
Problem w tym, że taki pomysł to gaszenie pożaru benzyną. Przed wyborami Koalicja Obywatelska obiecywała zmianę dotyczącą prawa do aborcji przeprowadzanej do 12. tygodnia ciąży. I wielu Polaków chciałoby, żeby rząd Donalda Tuska zrobił swoje odpowiednią ustawą.
Zamiast tego Tusk zbiera baty, bo ma związane ręce. Już w zasadzie stracił nadzieję, że w koalicji będzie porozumienie w tej kwestii. – Dla aborcji legalnej, w pełnym tego słowa znaczeniu, w parlamencie tej kadencji większości nie będzie – stwierdził premier.
Już kilka miesięcy temu szef rządu wydawał się być zniecierpliwiony postawą koalicjantów. – Czy panowie Hołownia i Kosiniak-Kamysz zmienią zdanie – nie wiem, będę robił wszystko, by nie przeszkadzali w tym procesie – zapewniał w rozmowie z TVN24.
10 miesięcy po wyborach parlamentarnych myślę sobie, że ta sprawa była od początku skazana na porażkę. Najpierw wszystko skupiało się wokół hasła, że za wszelką cenę trzeba wygrać z PiS. Później, gdy koalicjanci usiedli do stołu, doszło do zderzenia światów.
W kwestii aborcji Tusk czy przedstawiciele Lewicy mogą teraz tylko rozkładać ręce. Ale pytanie Kosiniaka-Kamysza, "gdzie aborcja", jest bez sensu. Szczerze mówiąc, gwizdy należą się komuś innemu. Tym razem nie politykom, ale wyborcom, bo ktoś jednak dał prawie 15 procent głosów Trzeciej Drodze. Dzisiaj ich sympatycy, którzy pytają o aborcję, a w niemal 90 proc. popierali do niej dostęp i mimo to zagłosowali na TD, nie powinni się dziwić. Dwóch liderów stało się "hamulcowymi" w ważnej sprawie.
Na razie zamiast zmiany prawa mamy dyskusję, czy praca nad liberalizacją aborcji może rozsadzić koalicję od środka.