Powrót matek na rynek pracy bywa bardzo trudny. Po ciąży i urlopie macierzyńskim wiele z nich czuje, że mogą mieć problemy z odnalezieniem się w dawnej rzeczywistości. I choć system je chroni to, jak twierdzi Aga, która nagrała viralowego tiktoka, przepisy można obejść.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Poniedziałek 2 września. Aga z Częstochowy po urlopie macierzyńskim miała wrócić do pracy w dobrze znanej polskiej firmie. Wcześniej przeszła badania w medycynie pracy. Była zatrudniona na podstawie umowy na czas nieokreślony. Bała się, ale na TikTokuwspominała też, że jako matka nabyła wiele nowych umiejętności. Jednak nie spodziewała się tego, że już pierwszego dnia po powrocie, firma w której pracowała, postanowi zakończyć z nią współpracę.
Zalana łzami opowiedziała, co spotkało ją po powrocie do pracy. Poruszyła TikToka
Aga na TikToku publikuje filmiki z życia rodzica pod nickiem @matkapolkaczęstochowska. Opowiada tam najczęściej o swojej codzienności jako mamy dwóch córek. Nie brakuje tam zabawnego kontentu, wspomnień z wakacji, czy drobnych porad.
W ostatnim czasie tiktokerka opowiedziała także, że przygotowuje się do powrotu do pracy po urlopie macierzyńskim. W jednym z materiałów wprost przyznała, że wraca do firmy, którą zna, bo pracowała tam wcześniej. Nie ukrywała, że się tym stresuje, ale bardziej bała się lęku separacyjnego.
– Najbardziej boję się lęku separacyjnego ze strony córki do mnie, jak również w drugą stronę. Mojego lęku, że będę bez niej, gdzie przecież przez ostatni rok większość czasu spędzałyśmy razem. Boję się, jak sobie poradzę, będąc tyle godzin bez niej – przyznała.
Później na jej profilu pojawił się materiał, w którym zwracała się do kobiet, które boją się powrotu do pracy po urlopie macierzyńskim. – Myślę, że jako kobiety, mamy, bardzo często zapominamy, że czas macierzyństwa dał nam tak naprawdę bardzo dużo w kontekście rozwoju – podkreślała. Wyjaśniła, że chodzi m.in. o wielozadaniowość, którą wymusza na mamach wychowanie dzieci.
W poniedziałek 2 września na swoim profilu opublikowała mniej optymistyczny materiał. Ze łzami w oczach kobieta powiedziała, że pierwszego dnia pracy po urlopie macierzyńskim jej dotychczasowa firma postanowiła zakończyć z nią współpracę. Filmik w zaledwie 17 godzin od publikacji doczekał się 2,5 mln wyświetleń i poruszył internautów.
Wróciła do pracy po macierzyńskim i usłyszała, że nie ma tam czego szukać
– Zwolnili mnie z pracy, pierwszy dzień po macierzyńskim. Czy się spodziewałam? Oczywiście, że nie. Możecie powiedzieć, że trzeba było złożyć wniosek o zmianę czasu pracy, to bym miała tę ochronę. Nie zadziałało. Zawsze można wszystko obejść – wyjaśniła tiktokerka.
Dalej uderzyła w firmę, z którą była dotychczas związana. – X-kom dziękuję bardzo. Wspieranie matek wracających na rynek pracy macie opanowany do perfekcji – podkreśliła. Skontaktowaliśmy się z polskim sklepem komputerowym w celu uzyskania więcej informacji. Czekamy na odpowiedź. Warto jednak pamiętać, że użytkowniczka przedstawiła jedynie swoją stronę historii. W tego typu sytuacjach kontekst, historia zatrudnienia oraz kwestie formalne mają w takich przypadkach duże znaczenie.
Na komentarz ze strony firmy nie czekali jednak użytkownicy. Wśród komentarzy pojawiło się przynajmniej kilka nieprzychylnych dla polskiego pracodawcy. "Nie wierzę, że tak znana firma odwaliła coś takiego. Skoro x-kom nie wspiera matek wracających na rynek pracy, to ja więcej nie wydam tam pieniędzy", "to już wiem, gdzie będę kupował" – wspominali kolejni użytkownicy.
Jednak w sekcji komentarzy pojawiło się wiele głosów popierających zachowanie pracodawcy. "Sytuacja przykra i szkoda mi Pani, ale patrząc na to z punktu widzenia pracodawcy, to młode matki, są co chwilę na zwolnieniu, co chwilę biorą opiekę itp... jest to zrozumiałe", "Nie można mieć wszystkiego, trzeba ponosić konsekwencje za złe decyzje życiowe", "Jak można się nie spodziewać wypowiedzenia po powrocie z tak długiej nieobecności" – pisali internauci. Ostatni z wymienionych tu komentarzy był opatrzony dużą liczbą roześmianych emotek.
Zwolnili ją za brak stanika. Prawnik komentuje
W lipcu na TikToku dużą popularnością cieszył się inny filmik. W nim młoda dziewczyna opowiedziała o tym, że została zwolniona z pracy, ponieważ nie nosiła stanika. – Pracuję tam dwa miesiące. Nie noszę stanika od trzech lat, jak nie więcej. Chodzę ubrana tak, że w sumie nikt nawet nie zauważy, że tego stanika nie mam, chyba że bardzo mu na tym zależy. I tak: dostałyśmy komunikat wczoraj rano. Pani kierownik przy wszystkich dziewczynach powiedziała, że od dzisiaj jest nakaz noszenia bielizny – opowiedziała.
Sprawę w rozmowie z Anną Dryjańską skomentowała mec. Monika Wieczorek. Czy zwolnienie za brak stanika jest legalne? Tak, ale tylko po spełnieniu pewnych warunków. – Musi to mieć związek z wykonywaną pracą, być oparte na obiektywnych kryteriach i mieć uzasadnienie w charakterze pracy. W innych przypadkach narzucenie określonego ubioru będzie niedopuszczalną ingerencją w sferę prywatną pracownika, ale i zleceniobiorcy. Bo poszanowanie prywatności jest obowiązkiem nie tylko pracodawcy, ale i zleceniodawcy – zaznaczyła mec. Wieczorek.