Egipt to bez wątpienia jeden z ulubionych kierunków wakacyjnych Polaków. Niestety, w okolicy chyba najbardziej znanej Polakom egipskiej miejscowości Hurghady doszło do skażenia morza ropą naftową. Władze robią, co mogą, aby opanować sytuację.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Portal Hurghada24.pl, powołując się na lokalne doniesienia, podał, iż w niedzielę w okolicy Jabal Zayt, czyli 90 km na północ od Hurghady, doszło do skażenia wód przybrzeżnych Morza Czerwonego ropą naftową.
Ropa naftowa zagraża plażom Hurghady
Nie jest na razie znana dokładna przyczyna, ani źródło wycieku. Niestety wiatr i prądy morskie przesuwają ropę w stronę plaż Hurghady.
W związku z tą sytuacją lokalne władze prewencyjnie ogłosiły na plażach w mieście stan wyjątkowy. Hurghada24.pl informuje, że między innymi wokół kąpieliska Social Clubu w Hurghadzie rozłożono dmuchane, gumowe bariery, aby zatrzymać ropę.
Jak już informowaliśmy, w połowie sierpnia w tym kurorcie nasilił się również kryzys wodny. Rosnąca liczba turystów przekłada się na zwiększone zużycie wody, której obecnie w Hurghadzie zaczyna brakować. Podobny problem pojawił się już zeszłego lata, jednak teraz sytuacja jest znacznie gorsza – informował wówczas także portal Hurghada24.pl.
Hurghada ma też problem z wodą
Także rok temu region zmagał się z podobnym problemem, co skłoniło lokalnych przedsiębiorców i inwestorów do podjęcia działań. Zwrócili się oni do władz o pilne ułatwienia w procedurach związanych z uzyskaniem pozwoleń na budowę stacji odsalania wody morskiej. Celem było zaspokojenie rosnących potrzeb i zapobieganie przyszłym problemom z zaopatrzeniem w wodę pitną.
Niestety, mimo upływu czasu, niewiele się zmieniło. W Hurghadzie nie ma klasycznej sieci wodociągowej i każdy dom, hotel czy inne obiekt musi posiadać oddzielny zbiornik retencyjny, a trzeba go napełnić. Woda jest dostarczana przez beczkowozy.
Dzienne zużycie wody w hotelu wynosi około 20 m³, podczas gdy jeden beczkowóz może pomieścić 18 m³, co oznacza, że dostawa wystarcza tylko na jeden dzień. Wśród właścicieli hoteli i mieszkańców miasta toczy się "walka o wodę", a czas oczekiwania na dostawę wynosi nawet do dziesięciu dni.
Wobec deficytu wody w Hurghadzie powstał czarny rynek, na którym cena 1 m³ wody wynosi 400 funtów egipskich, co odpowiada 32,08 zł. Mieszkańcy są gotowi zapłacić taką sumę, podczas gdy oficjalna cena za 1 m³ wynosi jedynie 60 EGP, czyli 4,81 zł.
Prezydent miasta, Yasser Hemaya zaapelował do obywateli, aby zgłaszali przypadki nielegalnych dostaw wody, oferując za to nagrodę w wysokości 10 000 EGP, czyli 802 zł.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.