Sylwia Peretti miała kolizję samochodową. Kontaktowaliśmy się w tej sprawie z menadżerem byłej gwiazdy "Królowych życia", który przekazał nam, że celebrytka przechodzi "specjalistyczne badania lekarskie". Teraz pojawiły się nowe informacje. Wiadomo, co na miejscu zdarzenia ustalili policjanci.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Sylwia Perettimiała wypadek – taka informacja dotarła do mediów w środowe popołudnie (11 września). Pojawiły się doniesienia, że "auto celebrytki wypadło z drogi na zakręcie i 'skosiło' kilka drzew".
Głos w sprawie zabrał menadżer Adam Zajkowski. W wiadomości dla naTemat poinformował, że obecnie Peretti przechodzi "specjalistyczne badania lekarskie". "Ze względu na prywatność i potrzebę zapewnienia spokoju Sylwii wolałbym nie udzielać więcej informacji" – dodał agent.
Tymczasem Pudelek podał, że zdarzenie z udziałem celebrytki miało miejsce w Głogoczowie, dokładnie 2 września ok. godz. 15:00. Peretti jechała wówczas swoim Mercedesem.
– Kierująca pojazdem była trzeźwa, podróżowała sama. Nie było potrzeby sprawdzania prędkości, z jaką się poruszała, ponieważ zdarzenie nie zostało zakwalifikowane jako wypadek, a kolizja. Nie została także ukarana mandatem. Jeśli chodzi o stan zdrowia kierującej pojazdem, są to dane wrażliwe i nie mogę udzielać takich informacji – powiedział portalowi oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Myślenicach, podk. Dawid Wietrzyk.
Peretti w ubiegłym roku straciła syna...
Przypomnijmy: Sylwia Peretti stała się znana po udziale w programie "Królowe życia". W połowie lipca 2023 roku doświadczyła ogromnej tragedii. Zmarł jej 24-letni syn Patryk. Na Moście Dębnickim w Krakowie doszło do śmiertelnego wypadku. To zdarzenie poruszyło opinią publiczną.
Luksusowym autem kierował syn celebrytki. Nie udało się uratować też jego trzech kolegów, którzy byli pasażerami. Badania wykazały, że Patryk P. miał 2,3 promila alkoholu we krwi oraz 2,6 promila w moczu. Zbyt duża prędkość, z jaką prowadził Patryk, była główną przyczyną wypadku.
Po tym, co się stało Sylwia Peretti na jakiś czas odsunęła się w cień. Dopiero pod koniec września pokusiła się o zamieszczenie osobistego wpisu na Instagramie, który był pożegnaniem z ukochanym synem.
"Byłeś, jesteś i będziesz miłością mojego życia, a to zdjęcie, które wybrałam w Twoją ostatnią drogę, było naszym ulubionym, pamiętasz? Tak bardzo Cię kocham dzieciaku, tak bardzo nie umiem bez Ciebie żyć, bo to już nie jest życie. Brakuje mi tylko jednej osoby, a czuję, jakby nie było nikogo..." – podkreśliła.
Potem udzieliła też wywiadu Vivie, gdzie opowiedziała o swojej relacji z dzieckiem. Wspomniała ostatnią rozmowę. – Dzień wcześniej siedzieliśmy u mnie razem na grillu i nagle Patryk wypalił, że bardzo mnie kocha. Zdziwił mnie tym wyznaniem i zapytałam go, skąd ten nagły przypływ czułości. 'Wiecznie marudzisz, że za mało mówię ci, że cię kocham', zaśmiał się – opisała.
Wspomniała, jakie wiadomości spływały na jej skrzynkę po wypadku, do którego doszło w centrum Krakowa. – To nie były tylko kondolencje, ale cała masa wyzwisk, agresywnych słów – mówiła. Celebrytka ujawniła także, że dwa dni po pogrzebie zdewastowano grób jej syna. Sprawcę udało się jednak szybko namierzyć.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.