Zbigniew Lew-Starowicz nie żyje. Ceniony lekarz psychiatra, psychoterapeuta i seksuolog miał 80 lat. Informację o jego śmierci przekazało Centrum Terapii Lew-Starowicz. "Był nie tylko ekspertem w swojej dziedzinie, ale również nauczycielem i mentorem dla wielu pokoleń" – czytamy.
Reklama.
Reklama.
"Z ogromnym smutkiem informujemy, iż odszedł od nas prof. dr hab. n. med. Zbigniew Lew-Starowicz. Wybitny polski seksuolog, psychiatra i psychoterapeuta, specjalista seksuologii klinicznej oraz propagator edukacji seksualnej. Wieloletni Konsultant Krajowy z zakresu seksuologii" – poinformowało w mediach społecznościowych Centrum Terapii Lew-Starowicz.
Profesor był kierownikiem naukowym i wykładowcą na uczelniach oraz kursach specjalizacyjnych dla lekarzy z zakresu seksuologii i psychiatrii. Był także autorem i współautorem kilkuset publikacji z zakresu seksuologii i psychiatrii, a także kilku tysięcy artykułów popularnonaukowych.
Zbigniew Lew-Starowicz nie żyje. Seksuolog miał 80 lat
"Był nie tylko ekspertem w swojej dziedzinie, ale również nauczycielem i mentorem dla wielu pokoleń, a Jego praca naukowa miała ogromny wpływ na rozwój seksuologii w Polsce. Na zawsze pozostanie w naszej pamięci i sercach jako osoba ogromnie zaangażowana w swoją pracę i zawsze chętna do niesienia pomocy potrzebującym" – czytamy w komunikacie podpisanym przez rodzinę profesora i jego najbliższych współpracowników.
Zbigniew Lew-Starowicz urodził się 25 października 1943 roku w Sieradzu. W 1966 roku został absolwentem Wydziału Lekarskiego Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. W 1986 uzyskał habilitację, natomiast w 1995 roku tytuł profesora nadzwyczajnego Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Tam od 1999 przez dwie kadencje był dziekanem Wydziału Rehabilitacji. W 2015 roku otrzymał tytuł profesora nauk medycznych. Był też prezesem Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego.
Jego drugą żoną była lekarka Danuta Lew-Starowicz. Profesor miał czworo dzieci, w tym troje z pierwszego małżeństwa.
"Leczenie wyglądało tak, że jeśli homoseksualista oglądał męską pornografię, widać było, że na nią reaguje, dostawał uderzenie prądem. Nie chodziło o to, by ci ludzie tracili przytomność, ale by odbierali ten bodziec jako przykry. Działałem w dobrej wierze, w dodatku ci pacjenci uważali siebie za chorych" – ujawnił seksuolog.
W wywiadzie udzielonym dwa lata później przeprosił swoich homoseksualnych pacjentów za to, że stosował szkodliwe i nieskuteczne metody. Przeprosiny padły w wywiadzie udzielonym twórcom filmu dokumentalnego "Artykuł osiemnasty", który opowiada o sytuacji społeczności LGBT w Polsce.
– Orientacja jest w sercu i mózgu, a nie w genitaliach. Tak samo ja teraz też mogę przeprosić swoich pacjentów, których leczyłem elektrowstrząsami, i których leczyłem głównie technikami awersyjnymi – powiedział profesor Lew-Starowicz.