
Reklama.
Profesor przytacza pewne badanie, które przeprowadzili Amerykanie. Wynika z nich, że aż pięć procent populacji ma skłonności pedofilskie. „Kiedyś pedofile się ukrywali, a teraz mają swoje organizacje i czują się czymś w rodzaju elity. To jest ciemna strona Internetu, bo oni w sieci wymieniają się materiałami i Bóg wie czym jeszcze” - powiedział w wywiadzie dla "Rz" prof. Lew-Starowicz.
Lew-Starowicz wylicza także, że skala zmian w naszym społeczeństwie jest ogromna. Seksuolog mówi, że w jego młodości było nie do pomyślenia, żeby młodzi ludzie latami mieszkali bez ślubu. Teraz jest to powszechnie akceptowane. Mówi też, że w coraz późniejszym wieku zawieramy małżeństwa i posiadamy dzieci. „Kiedy zaczynałem pracę, kobieta, która w wieku 25 lat nie wyszła za mąż, była uważana za starą pannę” - wspomina profesor.
Seksuolog także wspomniał, że zmieniła się aktywność seksualna młodzieży. „Zawsze była ukryta, teraz młodzi przesyłają sobie zdjęcia i otwarcie mówią o tym w mediach, zwłaszcza społecznościowych”. Kolejną zmianą jest podejście do seksu oralnego. „Jak zaczynałem studia, był on traktowany jako dewiacja. Można było z tego powodu uzyskać rozwód z orzeczeniem winy, a w tej chwili nie tylko jest to forma powszechna, ale dla znacznej części młodzieży to w ogóle nie jest stosunek, tylko pieszczota” - zauważa Lew-Starowicz.
Seksuolog także wspomniał, że zmieniła się aktywność seksualna młodzieży. „Zawsze była ukryta, teraz młodzi przesyłają sobie zdjęcia i otwarcie mówią o tym w mediach, zwłaszcza społecznościowych”. Kolejną zmianą jest podejście do seksu oralnego. „Jak zaczynałem studia, był on traktowany jako dewiacja. Można było z tego powodu uzyskać rozwód z orzeczeniem winy, a w tej chwili nie tylko jest to forma powszechna, ale dla znacznej części młodzieży to w ogóle nie jest stosunek, tylko pieszczota” - zauważa Lew-Starowicz.
Na koniec seksuolog stwierdził, że „gdyby człowieka w podeszłym wieku przenieść z czasów, kiedy zaczynałem pracę jako seksuolog, do naszych, uznałby, że to jest jakaś Sodoma i Gomora”.
źródło: "Rzeczpospolita"