Klaudia Halejcio i jej partner, milioner Oskar Wojciechowski, ostatnio skarżyli się, że płacą za prąd pięć, sześć tysięcy złotych miesięcznie. Chcieli być jak "zwyczajni ludzie", tyle że większość tej kwoty była za... ogrzewanie wielkiego basenu. Aha, i mieszkają w will za dziewięć milionów. Serio, ostatnio Halejcio wydaje się już oderwana i zupełnie niewrażliwa na to, jak NAPRAWDĘ żyje większość Polaków.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kim jest Klaudia Halejcio? Spieszę z wyjaśnieniem:swoją przygodę z show-biznesem zaczęła jako aktorka. Grała w wielu serialach, jak "Złotopolscy", "Pierwsza miłość", "Na wspólnej", "Przepis na życie czy "Hotel 52", ale także w filmach ("Popiełuszko. Wolność jest w nas", "Gierek") i teatrze.
Dziś spełnia się w roli pełnowymiarowej influencerki. Na swoim Instagramieczęsto publikuje "humorystyczne" (w większości dość krindżowe i boomerskie) nagrania i reklamowe posty. Halejcio jest jedną z najpopularniejszych polskich "influ" – zebrała w serwisie aż 992 tysiące obserwujących, więc na kontraktach też na pewno zarabia krocie.
Generalnie żyje jej się dobrze, bo prywatnie od 2020 roku jest też partnerką przedsiębiorcy, właściciela kilku firm i milionera Oskara Wojciechowskiego. Para razem z ojcem Wojciechowskiego – którym wbrew wcześniejszym medialnym doniesieniom wcale nie jest biznesmen Józef Wojciechowski; Oskar jest selfmade – założyła nawet spółkę budowlaną. Są zaręczeni, mają 3-letnią córkę Nel.
Szczere? Nieszczere? Oceńcie sami. Jednak w ostatnim czasem Halejcio wydaje się coraz bardziej oderwana od rzeczywistości. Przynajmniej w swoich wypowiedziach na Insta. Nie, wcale nie przemawia przeze mnie stereotypowa polska zazdrość. Ale gdybym to ja żyła na takim poziomie jak Klaudia Halejcio, raczej wstydziłabym się mówić coś takiego.
Halejcio skarży się na rachunek za prąd na 6 tysięcy złotych. Bo musi ogrzać basen w domu za 9 milionów
Otóż niedawno Halejcio w ramach pokazania, że jest taka jak my, postanowiła poskarżyć się na wysoki rachunek za prąd. Po podwyżce płaci za swoim ukochanym... nawet sześć tysięcy złotych, zresztą Wojciechowski pokazał nawet rachunki.
"Ostatnio zastanawiałem się nad tym, jak próbuje się nam wmówić, że produkcja prądu w Polsce jest tak kosztowna – tłumacząc to wojną, kryzysami i innymi czynnikami. Tymczasem, mój rachunek za prąd w zwykłym domu wynosi już średnio 5-6 tysięcy złotych miesięcznie" – pisał w sierpniu na Instagramie.
Powtórzmy: "w zwykłym domu". Wiecie, takim zwykłym domu za 9 milionów złotych z dwoma basenami, kilkoma przestronnymi łazienkami, łazienką, salą kinową, barem, siłownią, sauną, pralnią, garderobą, ogrodem, boiskiem do siatkówki, placem zabaw i kilkoma super drogimi autami w garażu. A jeszcze jest staw z łódką i pomostem. Najzwyklejszy polski dom.
Do tego okazało się, że większość kwoty widniejącej na rachunku za prąd, na który narzeka para, to chyba cena za... ogrzewanie wielkiego zewnętrznego basenu. Tak przynajmniej wynika ze słów Halejcio.
– Woda w basenie, że tak powiem, mega zimna. Coraz bardziej myślę o morsowaniu. (...) Sześć koła bulić co miesiąc trzeba. Robota czyszczącego do basenu (...) nie ma, no bo też na prąd. Woda w basenie zielenieje, (...) marznie, mało kto chce się kąpać. Imprez na basenie nie robimy, bo kto by chciał wejść w taką zimną wodę. Tylko ja, bo puchną mi nogi – mówiła Halejcio w stroju kąpielowym nad basenem.
Biedna Klaudia musi oszczędzać prąd, bo jest coraz droższy i nie może ogrzewać swojego basenu. Smutne, urońmy łezkę.
Dalsza część artykułu poniżej.
Tak, sześć tysięcy to astronomiczna suma, a podwyżki prądu są absolutnie niefajne (i uderzają każdego), ale czy Halejcio i jej partner nie zdają sobie sprawą, że duży dom to duże koszta? Serio, gdybym była milionerką (spokojnie, nie zdarzy się), wstydziłabym się mówić coś takiego do ludzi, którzy o domu, jakimkolwiek, często mogą sobie tylko pomarzyć, a ich mieszkania są wielkości jednej z kilku moich łazienek.
Wszyscy musimy oszczędzać, Klaudio i Oskarze, a nie zarabiamy tyle, ile wy. Więc współczuć nie będziemy. Zwłaszcza że niektórzy muszą się zastanawiać, z czego zrezygnować w najbliższym miesiącu: masła, chleba czy papieru toaletowego. Niby żart, ale jednak nie.
Klaudia Halejcio na Instagramie pochwaliła się domem i odleciała
I niby miało być (chyba) śmiesznie, i na luzie, ale miałam wrażenie, że influencerka po prostu wyczuła, że w końcu może pochwalić się swoją willą i skorzystała z okazji. Wiecie, że niby taki żarcik, ironia, surowy marketing. Chata piękna, ale wyszło niestety dość żałośnie i w stylu "patrzcie jak mieszkamy, biedaki".
I ludzie dali to Klaudii odczuć. "Tak, wiemy że jesteś bogata", "'Tu lambo' – serio? Ten trend miał być zabawny, a nie na zasadzie 'dobra kochanie to teraz my im pokażemy co mamy'. Pycha i słabizna", "Tu się chwalimy", "Ekstra, pochwaliłaś się domem. Pycha nie zna granic" – pisali w komentarzach.
Klaudia chce być taka jak my, ale nie jest. Udawanie nie zda tutaj egzaminu, bo ludzie naprawdę potrafią wyczuć fałsz. I potrafią się wkurzyć. Żalenie się w dobie wysokich kosztów życia (oraz problemów z mieszkaniami i kredytami), że nie można ogrzać wielkiego basenu, jest naprawdę słabe. Oderwanych od życia celebrytom mówimy "nie".