Najnowszy sondaż może wywołać uśmiech – choć na razie jeszcze umiarkowany – na twarzy Jarosława Kaczyńskiego. Jego wyniki wskazują bowiem, że spora część Polaków uważa, że Prawo i Sprawiedliwość mogłoby powrócić do władzy po kolejnych wyborach parlamentarnych. Jest to sygnał ostrzegawczy dla obecnej koalicji rządzącej. Z drugiej strony należy zadać inne pytanie: z kim PiS miałoby stworzyć koalicję? Bo szans na samodzielne rządy obecnie nie widać.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Zwolennicy Prawa i Sprawiedliwościprzyjechali w sobotę 14 września do Warszawy i przed Ministerstwem Sprawiedliwości wzięli udział proteście pod hasłem "StopPatoWładzy". Jarosław Kaczyński grzmiał, że obecna władza nie ma "legitymacji moralnej i politycznej" do rządzenia. Prezes PiS na każdym kroku mówi też o zemście politycznej obecnej Koalicji 15 października.
Jego wystąpienia czy ogólnie – działania polityków jego partii – nie zmieniają jednak zbyt wiele, jeśli chodzi o sondaże. Obecnie większość badań wskazuje, że największym poparciem cieszy się Koalicja Obywatelska, a PiS traci do ugrupowania Donalda Tuska około jednego, dwóch punktów procentowych.
Nowy sondaż: Czy PiS może wrócić do władzy po kolejnych wyborach?
Tym razem pracownia SW Research na zlecenie "Rzeczpospolitej" zapytała Polaków, czy – ich zdaniem – PiS może wrócić do władzy po najbliższych wyborach parlamentarnych (jeśli nie dojdzie do skrócenia kadencji Sejmu, odbędą się one jesienią 2027).
Odpowiedź, że jest to bardzo prawdopodobny scenariusz, wskazało 13,3 proc. ankietowanych. Kolejne 33 proc. uznało powrót PiS do władzy za "coś prawdopodobnego". Zdaniem 26,6 proc. zapytanych powrót Zjednoczonej Prawicy do władzy jest natomiast mało prawdopodobny, a 19,1 proc. wybrało odpowiedź, że jest to "mało prawdopodobne". 8,1 proc. respondentów nie miało zdania w tej sprawie.
"Rzeczpospolita" zaznacza, że liczby "nie sumują się do 100 proc. ze względu na zaokrąglenie wyników do pierwszego miejsca po przecinku". Gdybyśmy jednak zsumowali te wyniki, łącznie 46,3 proc. ankietowanych uważa, że partia Kaczyńskiego ma realną szansę na odzyskanie władzy po przyszłych wyborach. Tej opinii nie podziela w sumie 45,7 proc.
I choć te liczby mogą wydawać się niekorzystne dla obecnej opozycji, politycy Koalicji 15 października nie mogą ich lekceważyć. Wyniki tego sondażu powinny być też sygnałem ostrzegawczym dla obozu Donalda Tuska i jego koalicjantów. Co prawda KO i inne ugrupowania tworzące rząd mają przewagę w parlamencie, to poparcie dla PiS nie wydaje się znacząco słabnąć.
PiS nie ma szans na samodzielne rządy
Pozostaje również pytanie, z kim PiS mogłoby wejść w koalicję. Do kolejnych wyborów parlamentarnych jest jeszcze mnóstwo czasu, ale też na tę chwilę nie wydaje się, by partia Kaczyńskiego miała szanse na samodzielne rządy.
Przy obecnym układzie sił w Sejmie alternatywą dla KO, Trzeciej Drogi i Lewicy wydaje się koalicja PiS i Konfederacji. Tarcia pomiędzy politykami obu tych partii są jednak spore, co pokazała nawet ostatnia sytuacja.
"Jarosław Kaczyński odmówił na sali plenarnej podpisania naszego wniosku o wotum nieufności wobec ministra Bodnara" – żalił się w piątek 13 września Michał Wawer z Konfederacji. Na jego wpis w serwisie X zareagował Rafał Bochenek.
"Panie i Panowie z Konfederacji, jeżeli po 9 miesiącach tej szkodliwej #Koalicja13grudnia doszliście do wniosku, iż chcecie im wreszcie wspólnie z nami patrzeć na ręce – tak jak przystało na PRAWDZIWĄ OPOZYCJĘ – to jesteśmy otwarci..." – napisał rzecznik PiS.
Po czym dodał:
"Jeżeli rzeczywiście chcecie przeciwstawiać się łamaniu prawa przez obecnie rządzących, to ta autorefleksja cieszy. Podpowiadam tylko, iż zawsze takie sprawy załatwia się w kuluarach, bo w przeciwnym razie 'inicjatywy' jak ta dzisiejsza na sali sejmowej mają walor pustego teatru. Czas się określić, czy wspólnie z nami RZECZYWIŚCIE będziecie rozliczać to ZŁO, które panoszy się w naszej Ojczyźnie, czy de facto legitymizować działania koalicji rządzącej i po cichu współpracować z tuskowym układem".