– Mam wielkie pretensje do Ryszarda Czarneckiego. Czerpię pełną satysfakcję, że został zawieszony w prawach członka PiS – reaguje Witold Zembaczyński, kiedy pytamy go o aferę wokół Collegium Humanum. Poseł KO również ma dyplom tej uczelni. – Będę żądał zadośćuczynienia albo zwrotu pieniędzy – zapowiada.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W środę Ryszard Czarnecki trafił w ręce funkcjonariuszy CBAna Lotnisku Chopina w Warszawie. W tym samym czasie służby zatrzymały w stolicy jego żonę. Oboje są podejrzewani o korupcję. Uczelnia Collegium Humanum, która oprócz normalnych wydawała też lewe dyplomy MBA, miała fikcyjnie zatrudnić Emilę H. w zamian za co Czarnecki miał lobbować na rzecz powstania filii uczelni w Uzbekistanie.
Złośliwi mówią jednak, że "teatrem" byłoby zobaczyć Czarneckiego jadącego tirem do Brukseli, bo polityk ma też inny problem na głowie: słynne kilometrówki na trasie Warszawa – Bruksela. Z dokumentów wynika, że za fikcyjne przejechanie ponad 250 tysięcy kilometrów, m.in. ciągnikiem siodłowym, chińskim motorowerem czy zezłomowanym fiatem punto cabrio, wyciągnął w cztery lata 203 tys. euro (prawie 900 tys. zł).
Zembaczyński z KO też ma dyplom z Collegium Humanum. Co teraz zrobi poseł?
Śmiać się jednak nie ma z czego, bo sprawa jest bardzo poważna. I chyba w końcu zrozumieli to także w Prawie i Sprawiedliwości.
Niecałe trzy godziny po tym, jak Rafał Bochenek opublikował w serwisie X oświadczenie Jarosława Kaczyńskiego w obronie ludzi z PiS, w tym samego Czarneckiego (choć jego nazwisko tam nie pada), na tej samej platformie poinformował on, iż decyzją prezesa były europoseł "został zawieszony w prawach członka partii".
– Czerpię pełną satysfakcję z tego, że Ryszard Czarnecki został zawieszony w prawach członka PiS – komentuje w rozmowie z naTemat.pl Witold Zembaczyński. W głosie posła Koalicji Obywatelskiej można wyczuć nie tylko złość, ale też wielki żal. On również ma bowiem dyplom uzyskany w Collegium Humanum.
Zembaczyński studiował na kierunku Executive MBA (Master of Business Administration). – Zainwestowałem w te studia prywatne pieniądze, liczyłem, że będzie to dla mnie dodatkowy element wykształcenia na czas po polityce. Okazuje się, że ten dyplom nie jest nic warty i mogę powiesić go sobie na ścianie w spiżarni. Trudno w tej sytuacji nie mieć pretensji do Ryszarda Czarneckiego – mówi nam poseł.
– Wraz z innymi osobami będziemy występować na drogę prawną w celu otrzymania zadośćuczynienia czy zwrotu pieniędzy. Uczelnia się skompromitowała, prowadziła podwójną grę. Z jednej strony prowadzono zajęcia, które nie budziły podejrzeń, z drugiej strony handlowano dyplomami, więc wszyscy lądują w jednym worku – dodaje.
Jak wyjaśnia, roczne studia w Collegium Humanum rozpoczął w 2020 roku. – Była wtedy pandemia COVID-19 i wszystkie uczelnie pracowały w trybie online. Płaciłem po 2750 zł w czterech albo pięciu ratach. Zdecydowałem się na tę uczelnię, ponieważ wraz z dyrektorem mojego biura poselskiego przeprowadziliśmy research i była to jedna z najbardziej atrakcyjnych cenowo ofert – opowiada nam Zembaczyński.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dla porównania, jak mówi, takie same studia na SGH zaczynały się wtedy od około 45 tys. zł, a na WSP – od 35 tys. zł. A jak wyglądały zajęcia w Collegium Humanum?
– Nie budziły moich podejrzeń. Na roku byli inni posłowie, wielu samorządowców, ludzie ze służb, biznesmeni, właściciele prywatnych firm i cała masa pracowników samorządowych. Wiem, że Urząd Marszałkowski w Opolu finansował te studia dla swoich pracowników. Zajęcia prowadził m.in. prezenter TVN, mieliśmy też bardzo fajne zajęcia z Kodeksu spółek handlowych prowadzone przez znaną kancelarię prawną z Gdyni – wylicza polityk w rozmowie z naszą redakcją.
– Łączyliśmy się za pomocą programu Teams, były wykłady, następnie ćwiczenia w grupach, egzaminy, zajęcia prowadzili realni wykładowcy. Poziom kształcenia w mojej ocenie również był wysoki i adekwatny do tego, czego jako studenci oczekiwaliśmy. Wszystko odbywało się w sposób absolutnie niebudzący podejrzeń – dodaje.
– Mam do tych przekręciarzy ogromne pretensje. Poświęciłem prywatny czas, prywatne pieniądze i dzisiaj z tego muszę się jeszcze tłumaczyć. To jest trwale uszkodzony wizerunek tej marki. Czarnecki zarabiał 50 tys. zł w europarlamencie, a wychodzi na to, że mimo to miał tak lepkie ręce, że musiał jeszcze kraść kilometry i robić wałki na uczelni. Absurd – stwierdza Witold Zembaczyński.
Co śledczy zarzucają Ryszardowi Czarneckiemu i jego żonie?
Jak informował wcześniej Onet, prokuratura zarzuca Ryszardowi Czarneckiemu i Emilii H. zawarcie nieformalnej umowy z założycielem Collegium Humanum. Małżonka byłego europosła PiS miała zostać zatrudniona na uczelni, a w zamian polityk miał lobbować u władz Uzbekistanu, by wydały zgodę na utworzenie filii w swoim kraju.
Zdaniem śledczych żona Czarneckiego dostała w Collegium Humanum tytuł doktora i jest zatrudniona na tej uczelni. Okazało się też, że nie ma śladów jej działalności zawodowej. Jej zatrudnienie miało być kompletną fikcją. Ale też – jak uważają służby – wynagrodzeniem dla rodziny Czarneckich za lobbing.
Na Pawle Cz., byłym rektorze Collegium Humanum, ciąży z kolei 75 zarzutów, w tym m.in. przyjęcia ponad miliona złotych za wystawienie ponad tysiąca dyplomów. W ręce CBA i prokuratury wpadli ponadto rektorzy i pracownicy naukowi kilkunastu innych polskich uczelni prywatnych.
Jak podkreślają informatorzy Onetu, sprawa jest rozwojowa. "To na pewno nie jest ostatnie zatrzymanie. Wiadomo, że sprawa dotyczy korupcji na szeroką skalę" – pisze portal.