W kroplach deszczu i oparach absurdu 10 września zorganizowana została kolejna, już 173. miesięcznica smoleńska. Czy po ponad czternastu latach od katastrofy rządowego Tu-154M urządzanie takich wieców ma jeszcze sens? O to postanowiłem zapytać czytelniczki i czytelników naTemat.pl, a udzielone przez nich odpowiedzi powinny dać do myślenia Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego partyjnej spółce.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak informowaliśmy już w naTemat.pl, 173. miesięcznica smoleńska, której centralne obchody 10 września 2024 roku zorganizowano na pl. Piłsudskiego w Warszawie, to kolejny raz było wydarzenie poświęcone głównie bieżącej polityce, a nie pamięci 96 ofiar katastrofy sprzed ponad czternastu lat.
I teraz politycy Prawa i Sprawiedliwości uroczystość zamienili we wiec partyjny. Jarosław Kaczyński wygłosił wyjątkowo chaotyczne przemówienie, w którym zaczął od "hiszpańsko-rosyjskiego szpiega", a skończył na straszeniu Niemcami i zapowiedzi, że w przyszłości jego oponenci trafią w ręce "prawdziwie polskich służb specjalnych".
Swoje dorzucił także szef klubu parlamentarnego PiSMariusz Błaszczak. Jemu nerwy puściły na widok "tradycyjnie" już składanego przez grupę aktywistów wieńca z napisem: "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród polski".
– Na tym wieńcu jest oszczerczy napis zgodnie z propagandą Putina. Wiecie, że jest wojna, a poprzez to, co wypisujecie, wpisujecie się w narrację i propagandę Putina. Czy wam nie wstyd?! – irytował się Błaszczak.
– Macie uszanować pamięć nieżyjących. Boli mnie oczernianie nieżyjącego człowieka, który bardzo wiele zrobił dla Polski i przestrzegał przed zagrożeniem ze strony Putina. Wy znieważacie! – kontynuował były wicepremier.
Można było odnieść wrażenie, że bardziej niż wspomnieniem ofiar ze Smoleńska, a chęcią odegrania się na Kaczyńskim i spółce zainteresowani byli także wspomniani aktywiści. Znowu zachowywali się oni prowokacyjnie i wdali w przepychanki z PiS-owcami oraz policją.
W wyniku tego poturbowana została Katarzyna Augustynek, znana lepiej pod pseudonimem "Babcia Kasia". Wymagała ona pomocy ratowników medycznych.
Gdzie w tym wszystkim był czas na porządne wspomnienie ofiar, imponującego dorobku życiowego wielu z nich i zasług dla Polski? Albo kiedy wierzący mieli czas na chwilę naprawdę spokojnej modlitwy za dusze zmarłych? Te kwestie jak zwykle zniknęły w politycznej nawalance.
Czy PiS powinno nadal organizować miesięcznice smoleńskie? Oto wyniki sondy naTemat.pl
W pierwszym materialne poświęconym 173. miesięcznicy smoleńskiej postanowiłem więc zapytać czytelniczki i czytelników naTemat.pl o to, czy PiS powinno nadal organizować miesięcznice smoleńskie. Po kilku godzinach doczekałem się grubo ponad dwóch tysięcy odpowiedzi i wyniki sondy są jednoznaczne:
Za dalszym organizowaniem miesięcznic smoleńskich opowiedziało się zaledwie 4 proc. respondentów. Nikt nie skorzystał z opcji "trudno powiedzieć". Za to aż 96 proc. uczestników sondy wybrało podpowiedź "nie".
I chyba nikogo nie powinno to dziwić, skoro nawet członkowie Prawa i Sprawiedliwości buntują się już przeciwko zapędzaniu ich na kolejne miesięcznice. O tym na początku września wspominał w naszym serwisie Konrad Bagiński.
Aby zapewnić relatywnie wysoką frekwencję na evencie zorganizowanym 10 września, partyjna wierchuszka musiała posłużyć się... sprytnym wyznaczeniem terminu wyjazdowego posiedzenie klubu parlamentarnego PiS na 9 września. Dzięki temu Kaczyński i Błaszczak ściągnęli do stolicy większość posłów, którym nie opłacało się już wracać na jeden dzień do domu, bo 11 września rusza posiedzenie Sejmu.