Minister Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski spotkał się w Nowym Jorku z szefem dyplomacji Zjednoczonych Emiratów Arabskich i dopytywał go o ekstradycję domniemanego zabójcy drogowego. Sebastian M., poszukiwany za spowodowanie śmiertelnego wypadku uciekł do Dubaju i siedzi tam już od roku. Sprawa jego ekstradycji się ślimaczy, z ZEA dochodzą coraz bardziej niepokojące wieści.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Uzyskałem od Zjednoczonych Emiratów Arabskichzapewnienie dochowania wszystkich procedur w sprawie ekstradycji podejrzanego o spowodowanie śmiertelnego wypadku na autostradzie A1 Sebastiana M. – mówi minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Opublikował w mediach społecznościowych nagranie, na którym opowiada o swoim spotkaniu z szefem dyplomacji Zjednoczonych Emiratów Arabskich Abdullahem ibn Zajidem al-Nahajjanem. Sikorski spotkał go w Nowym Jorku podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. A jak trafiła się okazja, przycisnął arabskiego dyplomatę o ekstradycję Sebastiana M.
Sikorski podkreślił, w rozmowie z szejkiem Abdullahem wspierał starania ministerstwa sprawiedliwości o doprowadzenie podejrzanego przed oblicze polskiego sądu.
– Uzyskałem zapewnienie od ministra ZEA, że dopełnione zostaną wszystkie procedury, że sprawdzona zostanie cała dokumentacja i że oczywiście decyzja należy do sądu, ale że władze Emiratów będą tę kwestię będą miały pod osobistym nadzorem, tak żeby nie zaważyła ona na stosunkach z tym zaprzyjaźnionym krajem – oznajmił Sikorski w materiale wideo zamieszczonym na portalu X.
Warto podkreślić, że Sikorski zrobił to w charakterystycznym dla siebie stylu: elegancko, ale bardzo stanowczo. Nie można mieć też wątpliwości, że jego nagranie jest wiadomością dla władz Zjednoczonych Emiratów. To, co muszą zrozumieć, a czego Sikorski nie mówi wprost, brzmi: "obiecaliście pomóc, wasz człowiek się na to zgodził, nie zapomnę o tej sytuacji". Zadbał nawet o to, by za jego plecami powiewała flaga Zjednoczonych Emiratów.
Minister Sikorski błyszczy w Nowym Jorku
Trzeba też dodać, że Sikorski na szczycie ONZ wręcz bryluje. Wcześniej dosłownie zgrillował ambasadora Rosji. We wtorek 24 września Radosław Sikorski wygarnął Rosji porywanie ukraińskich dzieci. Sytuację tę porównał do tego, co robili naziści w Polsce podczas II wojny światowej. Nie omieszkał też wytknąć Rosjanom przekłamywania historii. Jego słowa poniosły się szerokim echem po całym świecie.
– Tak się składa, że w Polsce mieszkam trzy kilometry od miejsca byłego nazistowskiego obozu filtracyjnego z czasów II wojny światowej. Wiadomo, że uwięziono tam tysiące dzieci z Polski i Związku Radzieckiego, z okolic Smoleńska i Witebska – mówił Sikorski, zwracając się do Wasilija Niebienziego, ambasadora Rosji przy ONZ.
Szef polskiego MSZ przypomniał, że naziści wywieźli setki dzieci do Niemiec po to, żeby je zgermanizować. Jego zdaniem to samo robi teraz Rosja. – Czym to, co robicie ukraińskim porwanym dzieciom, różni się od tego, co niemieccy naziści zrobili waszym dzieciom i naszym? Ilu rosyjskich urzędników zaadoptowało takie ukradzione ukraińskie dzieci? – pytał Sikorski.
– Stali przedstawiciele Rady Bezpieczeństwa powinni być strażnikami pokoju, a nie toczyć wojny przeciwko dzieciom innych narodów. To jest hańba Rosji, która nie zostanie wybaczona ani zapomniana – podsumował.
Według ustaleń prokuratury M. prowadząc BMW z niebezpieczną prędkością 250 km/h uderzył w tył Kii. W drugim pojeździe znajdowała się trzyosobowa rodzina wracająca do województwa śląskiego z wakacji nad morzem. Wszyscy zginęli.
Niedługo później Sebastian M. uciekł z Polski. Po wielu dniach udało się go zatrzymać w Dubaju. Kilka miesięcy później wyszedł na wolność po opłaceniu kaucji. Śledczy prowadzą procedurę ekstradycyjną, by móc postawić mężczyznę przed wymiarem sprawiedliwości.
Ekstradycja z Dubaju to nie jest łatwa procedura
Dlaczego mimo podpisanej umowy ekstradycyjnej ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i zatrzymaniu przez tamtejszą policję Sebastian M. nadal nie trafił do Polski? Umowa między naszymi krajami zakłada, że ekstradycja dotyczyć będzie czynów uznawanych w obu krajach za przestępstwa karane minimum rokiem pozbawienia wolności.
– W przypadku, kiedy dochodzi do zabójstwa, Emiraty przewidują nawet karę śmierci. W Polsce ta kara jest do lat 8 – przyznała ekspertka z zakresu prawa karnego prof. Monika Płatek.
Wątpliwości Emiratczyków ma budzić fakt, że minimalny wyrok za spowodowanie wypadku w Polsce to 6 miesięcy. Nie pomagają tłumaczenia, że w przypadku wypadków ze skutkiem śmiertelnym kary są zawsze wyższe.