– Czasy, w których Kościół dyktował prawo w naszym kraju, na szczęście mamy już dawno za sobą – powiedział premier Alexander De Croo w belgijskim parlamencie. Tak zareagował na wizytę papieża Franciszka w tym kraju, a konkretnie na jego słowa o aborcji. Franciszek mówił, że jest to "mordercze prawo", oberwało się lekarzom, a rolę kobiet przyrównał do "wydawania owoców".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pod koniec września papież Franciszek poleciał z wizytą do Belgii. Odwiedził m.in. Laeken, gdzie pochowany jest były król Belgów Baldwin I Koburg, i zapowiedział rozpoczęcie jego procesu beatyfikacyjnego.
Baldwin, który był katolikiem, w 1990 roku odmówił podpisania ustawy aborcyjnej. Abdykował jednak na dwa dni, aby mogli podpisać ją zastępujący go członkowie rządu.
Franciszek w Belgii krytykował aborcję. Premier De Croo aż się zagotował
Belgijskie media nie rozpisują się jednak o tej decyzji głowy Kościoła katolickiego, ale o słowach, jakie padły już w samolocie powrotnym do Rzymu.
Jak relacjonuje portal vrt.be, Franciszek nazwał belgijskie prawo aborcyjne "morderczym", a lekarzy wykonujących takie zabiegi "zabójcami na zlecenie". Rolę kobiet porównał natomiast do "wydawania owoców". – Aborcja to morderstwo. Lekarze, którzy to robią, są płatnymi zabójcami – powiedział Franciszek obecnym na pokładzie dziennikarzom.
Na słowa papieża zareagował w czwartek szef belgijskiego rządu. I to w trakcie swojego wystąpienia w parlamencie.
– Zagraniczna głowa państwa składająca takie oświadczenie o demokratycznym procesie podejmowania decyzji w naszym kraju jest absolutnie niedopuszczalna – powiedział Alexander De Croo. – Nie mamy żadnych lekcji do wyciągnięcia na temat tego, jak nasi parlamentarzyści demokratycznie uchwalają prawa – dodał.
Z jego ust padły też słowa, których chyba jeszcze żaden przywódca nie zdecydował się wypowiedzieć w reakcji na wizytę głowy Kościoła katolickiego. – Czasy, w których Kościół dyktował prawo w naszym kraju, na szczęście mamy już dawno za sobą – powiedział De Croo.
I wezwał do szacunku dla lekarzy, którzy "wykonują swoją pracę z honorem, w dobrej wierze i w ramach prawnych", a także dla kobiet, które powinny mieć możliwość swobodnego podejmowania decyzji dotyczących swoich ciał.
Z apelem "o pociągnięcie Watykanu do odpowiedzialności" do belgijskiego rządu zwrócił się także Wolny Uniwersytet Brukselski. Rektor uczelni – cytowany przez "Politico" – stwierdził, że wypowiedź papieża "obraża nie tylko lekarzy wykonujących aborcje, ale także Belgię i jej mieszkańców".
Na wystąpieniu De Croo przed belgijskim parlamentem się nie zakończyło. – Zaprosiłem nuncjusza papieskiego na spotkanie. To, co się wydarzyło, jest niedopuszczalne – stwierdził. Dodajmy, że nuncjusz jest legatem papieskim, który równocześnie jest ambasadorem Watykanu i pełni stałą misję dyplomatyczną.
Słowa Franciszka o aborcji padły w "delikatnym dla Belgii momencie"
Premier De Croo ostro skrytykował także Kościół, który – jak mówił – nie zawsze reagował szybko, gdy chodziło o molestowanie seksualne przez duchownych. – Jeśli coś powinno wywołać oburzenie, to jest to skierowane przeciwko tym, którzy na przykład pozwolili na molestowanie seksualne lub przeciwko tym, którzy nie podjęli działań, gdy powinny były zostać podjęte – powiedział.
"Politico" zauważa, że chociaż stanowisko papieża w sprawie aborcjinie jest zaskakujące i używał on już wcześniej dokładnie tych samych słów, jego słowa padły "w delikatnym dla Belgii momencie".
Belgijski parlament w ubiegłym tygodniu zdecydował bowiem o zamrożeniu długo dyskutowanego projektu ustawy, który miałby rozszerzyć dostęp do aborcji z 12. do 18. tygodnia ciąży.