Grzybiarze chyba najlepiej wiedzą, na jak wiele sposobów może zaskoczyć leśna ściółka. To właśnie w niej, a nierzadko nawet pod ziemią, na zbieraczy czeka czarcie jajo. Młody osobnik to prawdziwy rarytas. Ale uwaga, jego dorosłego osobnika na pewno nie chcecie spotkać.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Od końca września w lasach w całej Polsce trwają prawdziwe żniwa grzybiarzy. Deszczowa, a zarazem ciepła aura sprawiła, że w wielu miejscach zbieracze wracają z grzybobrania koszami, a nawet całymi samochodami pełnymi grzybów. Jednak warto wiedzieć, że pośród klasycznych borowików kryją się grzybowe osobliwości, które potrafią zaskoczyć.
Wygląda jak zarodek obcego, a to jeden z najsmaczniejszych grzybów
Czy spacerując po lesie, czuliście kiedyś okropny zapach padliny? Mogły być temu winne tzw. palce diabła, czyli okratek australijski, albo sromotnik smrodliwy. Już sama jego nazwa wskazuje, że znalezienie go nie wiąże się z miłymi wspomnieniami.
Warto jednak dodać, że to dopiero dorosłe osobniki o charakterystycznym fallicznym kształcie wydają bardzo nieprzyjemną woń, która ma przyciągać muchy. Te roznoszą bowiem zarodniki tego grzyba. Jego młoda wersja również należy do bardzo osobliwych, ale zarazem niezwykle smacznych. Dorosłe osobniki lepiej zostawić owadom.
Bardzo młode okazy sromotnika smrodliwego nazywane są potocznie czarcimi jajami. Nazwę tę zawdzięczają swojemu owalnemu kształtowi. Niepewność grzybiarzy budzi jednak nie tylko ich forma, ale i konsystencja. Po przekrojeniu wewnątrz takiego grzyba znajduje się galaretka. Po usunięciu zewnętrznej części, a także wspomnianej galaretki, środek nadaje się do spożycia. Mało tego, jest bardzo smaczny. Można go jeść nawet na surowo. Przypomina wtedy w smaku rzodkiewkę. Po ugotowaniu staje się natomiast twardy.
Osobliwości rodem z polskiego lasu. Kozia broda marzeniem i koszmarem grzybiarzy
Idąc tropem jadalnych, ale osobliwych grzybów występujących w polskich lasach nie sposób nie wspomnieć o koziej brodzie, czyli siedzuniu sosnowym. Jeszcze do niedawna grzyb ten był pod ochroną, ale od 2014 można go z powodzeniem zbierać. Co jest błogosławieństwem i przekleństwem grzybiarzy.
Kozia broda kształtem przypomina morską gąbkę, kalafior, albo po prostu sałatę rzymską, tylko że białą, a nie zieloną. Grzyb ten miewa także odcień kremowy, a w późniejszym okresie także żółtawy lub żółtobrązowy. Tym, za co kozią brodę kochają grzybiarze, są przede wszystkim jej rozmiary. Dorosłe osobniki ważą nawet 6 kg, choć opowiadane są historie, że mogą dorastać do jeszcze większych rozmiarów.
Z kozią brodą jest jednak kilka problemów. Po pierwsze grzyb jest bardzo delikatny, przez co jego transport nie należy do łatwych. Drugi kłopot to jego mycie. W pofalowanej koronie nie brakuje liści, igieł, ziemi i wszystkiego, co można znaleźć na leśnej ściółce.
Jednak walka o jego wyczyszczenie jest warta zachodu. Świetnie nadaje się do zup, ale i sosów. Nie brakuje jednak osób, które go gotują lub smażą. Na pewno warto z nim poeksperymentować, żeby znaleźć swoją ulubioną formę.
Grzyb, który sam się rozpływa. Jeżeli znajdziesz młodego osobnika, będziesz szczęściarzem
Istną perełką w świecie grzybiarzy, o której znalezienie bywa bardzo trudno, jest czernidlak, a zwłaszcza czernidlak kołpakowaty. To prawdziwy leśny król osobliwości, który się rozpływa. Ten proces zajmuje mu zaledwie kilka godzin, przez jego znalezienie bywa niełatwym zadaniem.
W kwestii czernidlaków, przez niektórych nazywanych sowami, do spożycia nadaje się jedynie młody, biały osobnik. Musi on być zamknięty. Jeżeli krawędzie kapelusza zaczną się już odrywać i topić, wówczas taki grzyb nie nadaje się już do spożycia, a szkoda, bo owocniki te należą do bardzo zdrowych i smacznych. Grzyb ten ma słodkawy posmak. Niektórym kojarzy się z… cielęciną.
Spożycie tych grzybów polecane jest zwłaszcza osobom z cukrzycą i nadciśnieniem. Jednak trzeba się spieszyć. Grzyby trzeba bowiem poddać obróbce termicznej jak najszybciej po zebraniu. Nawet jeżeli schowasz je do lodówki i zostawisz tam na kilka godzin, zmienią się w czarną maź. Co ciekawe, właśnie z tego grzyba w przeszłości robiono atrament.
Żeby znaleźć sowę, nie musisz wcale iść do lasu. Czernidlaki kołpakowate pojawiają się w parkach, na polanach, w sadach i na miejskich trawnikach. Z wyglądu grzyby te przypominają nieotwarte kanie. Mają postrzępione kapelusze i łatki, ale w odróżnieniu od kani są całe białe. Najczęściej dorastają do ok. 20 cm wysokości, a w jednym miejscu pojawia się od kilku do kilkunastu osobników.
To tylko trzy z wielu leśnych osobliwości, które można spotkać w polskich lasach. Jednak zanim je zbierzecie, najpierw upewnijcie się, że na pewno są to okazy jadalne. W tym celu na grzybobranie najlepiej wybierać się z doświadczoną osobą.