Kolejni bohaterowie kolorowych magazynów się rozwodzą. Klątwa okładek zbiera coraz poważniejsze żniwo. Dlaczego pary, które jeszcze niedawno świeciły przykładem, po chwili opowiadają o nowym życiu po rozwodzie?
Plotkarskie magazyny, tabloidy i strony z informacjami o życiu gwiazd mają kolejny temat, który będzie rozpalał je przez najbliższe tygodnie. To rozwód Piotra Adamczyka, znanego z ról Karola Wojtyły i Fryderyka Chopina, oraz jego żony Kate Rozz, modelki i piosenkarki. Jeszcze niedawno para deklarowała ogromną miłość, opowiadała o życiu na odległość i jak sobie z tym radzą. Była okładka pisma za jedyne 99 groszy i wyznania miłości okraszone "wyjątkowymi zdjęciami z Paryża".
Dziś okładki tych samych pism zajmują relacje "znajomych Adamczyka" o "pomyłce", "nieprzemyślanym małżeństwie" i przewidywania na temat tego, jak będzie wyglądał rozwód. Adamczyk i Rozz nie są ani pierwszymi, ani ostatnimi, którzy poszli tym szlakiem. Wcześniej mieliśmy chociażby głośny rozwód Doroty Rabczewskiej i Radosława Majdana, którzy stanowili jedną z ulubionych par plotkarskich mediów. Niedawno do grona rozwiedzionych dołączyli Halina Mlynkowa i Łukasz Nowicki – i to akurat kiedy ich kariery nabrały tempa. Adamczyk i Rozz zastąpili z kolei na okładkach inny głośny rozwód – Małgorzaty i Jacka Rozenków.
Dlatego w show-biznesie powstał nawet termin "klątwa okładki". Mówi się tak, gdy rozstaje się para, która niedawno gościła na pierwszej stronie kolorowego pisma, a w jego środku opowiadała o szczęśliwym życiu. Według wielbicieli teorii spiskowych właśnie trafienie na okładkę pisma typu people determinuje wręcz rozwód w przyszłości. A kolejne historie, które tak się kończą, mają potwierdzać prawdziwość teorii.
Swoją klątwę okładkową mają też sportowcy. Ci, którzy pojawią się na okładce prestiżowego "Sports Illustrated" doznają kontuzji lub spotykają ich inne problemy uniemożliwiające odniesienie sukcesu w ważnej imprezie. Inna jej odmiana dotyczy laureatów Oscarów – podobno wkrótce po zdobyciu statuetki zaczynają się u aktorów kłopoty w życiu osobistym.
To zresztą tylko skromny wycinek tego, co czytają miłośnicy kolorowych czasopism. Po co więc te sesje, za które później trzeba się wstydzić? Odpowiedź jest prosta: "Money, money, money". Mało co tak dobrze wpływa na karierę i wzrost popularności jak głośny romans albo idylliczny związek.
– Kiedy idzie się do gazet z założeniem, że to będzie dobry biznes, to nie ma się co dziwić, że te małżeństwa się szybko rozpadają – ocenia Karolina Korwin-Piotrowska. – To prawdziwa choroba polskiego show biznesu, naprawdę ogromna część celebrytów tak robi. Najpierw mówią o wielkiej miłości, a kończy się na żenujących wywiadach, jak ten Edyty Górniak dla "Gali". A pamiętam doskonale jej okładki z mężem, gdzie opowiadali o wielkiej miłości – przypomina prowadząca "Magiel towarzyski".
Zdaniem Korwin-Piotrowskiej niesamowita skłonność celebrytów do dzielenia się prywatnością na okładkach magazynów jest podyktowana chęcią zdobycia popularności. – Trzeba spytać psychiatrów, dlaczego ci ludzie są zdolni do czegoś takiego. To naprawdę nie jest normalne i nadaje się na terapię. Przecież to normalne, że kiedy powiedziało się A, trzeba powiedzieć też B. Dlatego też jeśli opowiedziało się o wielkiej miłości na okładkach, to logiczne jest, że media będą pukały do drzwi, kiedy związek się rozpada – mówi blogerka naTemat.
Na nietrwałość związków w świecie aktorów czy celebrytów nie ma wpływu, a raczej nie powinien mieć wpływu tryb ich pracy. – Dla chcącego nic trudnego. Oczywiście w tej pracy występują pokusy, może przystojnych mężczyzn i piękne kobiety spotyka się częściej niż w innych zawodach. Jednak mamy wiele przykładów aktorów trwających w długotrwałych związkach. Wystarczy myśleć głową, a nie inną częścią ciała. Przecież na księgowe czy sprzedawców czekają podobne pokusy, wszyscy mają takie same mózgi, więc nie można usprawiedliwiać celebrytów – ocenia Korwin-Piotrowska.
Wygląda więc na to, że to wina nie stoi po stronie "klątwy okładek", ale chęci sławy i zysku.