– Czy możemy sobie zrobić wspólne zdjęcie? – właśnie takie pytanie zadaje znanym ludziom Sławomir Skonieczny z Wałbrzycha. Niby nic takiego, ale wiele osób miałoby przed tym opory. Nie on. 37-latek ma już 2362 fotografie ze znanymi osobami. Skromny nauczyciel angielskiego w szkole podstawowej opowiedział nam o swojej nietypowej pasji.
Ale chyba takiej pozytywnej, jest w tym odrobina szaleństwa.
Nie wiem, ja to tak interpretuję. Ludzie często mnie pytają, dlaczego robię to, co robię. Każdy ma jakieś hobby i trudno odpowiedzieć dlaczego się je ma. Niektórzy lubią jeździć na szybkich motocyklach, ja robię sobie zdjęcia ze znanymi osobami. Myślę, że jest jakaś próżność w tym, że fotografuję się z gwiazdami.
Ile zdjęć ma pan w swojej gwiazdorskiej kolekcji?
Do dziś mam 2362 zdjęcia, a jest na nich 2005 znanych osób.
Jak to się zaczęło?
Od zawsze dużo podróżowałem. Podczas tych podróży udało mi się spotkać kilka znanych osób. Pewnie na tym by się właśnie kończyło, gdyby nie pewna sytuacja. Pochwaliłem się w pracy, że mam kilka takich zdjęć. Koleżanka poprosiła mnie, abym pokazał te zdjęcia. Gdy zaczęłam je zbierać do jednego albumu okazało się, że mam ich już ponad pięćdziesiąt. Pomyślałem sobie wtedy, że skoro jest ich tak dużo, to dlaczego nie jeszcze więcej?
I przeszedł pan od słów do czynów.
Dokładnie tak. Pierwszym wydarzeniem, na które pojechałem by "polować", był festiwal w Międzyzdrojach w 2003 roku. Po tym wyjeździe liczba zdjęć w albumie podwoiła się. Można powiedzieć, że wtedy połknąłem bakcyla na robienie sobie tych zdjęć. Od tamtej pory jeżdżę na wszelkie festiwale piosenki, przeglądy filmów, imprezy kulturalne, sportowe, czyli wszędzie tam, gdzie mogę spotkać kogoś znanego.
Sądząc po ilości zdjęć, które ma pan w swojej kolekcji, nie jest to trudne zadanie. Czy się mylę?
Można powiedzieć, że łatwo było na początku. Wtedy robiło się zdjęcia ze wszystkimi, bo nie miało się z nikim. Później coraz częściej trafiałem na osoby, które już mam w zbiorze. Dziś robię zdjęcia z dwiema, czterema osobami, więc tych fotek przybywa znacznie wolniej.
Czyli stara się pan nie dublować zdjęć?
Tak, staram się mieć jedno zdjęcie z jedną osobą, oraz aby na każdym zdjęciu była jedna znana osoba. Na początku jeszcze robiłem te zdjęcia inaczej i było na nich kilka osób. Teraz powtarzam fotografie tylko wtedy, gdy mam zdjęcie z daną osobą w kiepskiej jakości. Pierwsze zdjęcia były robione aparatem analogowym, następne cyfrówką, a teraz lustrzanką.
Czyli jakość sprzętu się zmienia, ale zmieniają się też osoby, które pana fotografują z gwiazdami. Kim one są? Czy może jeździ pan ze stałym fotografem?
Zdjęcia robią przypadkowe osoby, więc nie wszystkie są takie, jak bym chciał, szczególnie odkąd mam lustrzankę. Często ostrość jest nie taka jak potrzeba i zdjęcie trzeba powtarzać. Staram się zawsze wybrać osobę, która mniej więcej zna się na robieniu zdjęć lub tłumaczę szybko jak je zrobić.
A czy zdarza się, że autorem zdjęć również są osoby znane?
Oczywiście, było kilka takich sytuacji. Kiedyś pod "Teatrem Małym" w Warszawie jak jeszcze istniał, chciałem sobie zrobić zdjęcie z Joanną Trzepiecińską. Specjalnie dla niej pojechałem do Warszawy. Gdy tylko wyszła z teatru, podszedłem do niej i zapytałem: Czy mogę zrobić sobie z panią zdjęcie? Ona opowiedziała nieco zdziwiona: A dlaczego?. Obok niej była pani Gabriela Kownacka, z którą już miałem zdjęcie. Powiedziałem pani Trzepiecińskiej, że mam już zdjęcie z Kownacką i zależy mi jeszcze na zdjęciu z nią. Aktorka spojrzała na swoją koleżankę z prośbą o potwierdzenie, czy rzeczywiście tak jest. Gabriela Kownacka potwierdziła i zrobiła nam zdjęcie. Często zdarzały mi się takie sytuacje, że jedna osoba pozuje, druga robi zdjęcie, a później odwrotnie.
Czy osoby, z którymi już pan sobie zrobił zdjęcie, rozpoznają pana?
Owszem rozpoznają. Między innymi dlatego, że moje zdjęcia są dostępne na Wikipedii. Rozpoznają mnie też osoby, które przyjeżdżają ze znanymi ludźmi, tak kiedyś było z Anną Dymną. Kobieta która jej towarzyszyła widziała mnie na Wikipedii. Rozpoznała mnie też aktorka Magdalena Waligórska.
To dlatego, że bezpłatnie udostępnia pan swoje zdjęcia innym osobom.
Tak, jeden pan z Wikipedii zwrócił się kiedyś do mnie, czy mógłbym zmienić licencję, bo na Flickrze miałem zdjęcia z zastrzeżonymi prawami. Zgodziłem się i od tamtej pory są dostępne dla wszystkich. Wiele osób ściąga je z Flickra, wycina mnie i wrzuca na swój portal. Tak na przykład było ze zdjęciem tenisisty Jerzego Janowicza.
SPORTOWCY
Pośród setek spotkań ze znanymi ludźmi z pewnością dochodziło do zabawnych sytuacji. Opowie pan jakąś?
Faktycznie, tych zabawnych sytuacji było bardzo dużo. Jedna z nich była związana z Robertem Kubicą, który prezentował swój bolid w Warszawie. Przyjechałem do Warszawy z nadzieją na zdjęcie, ale gdy zobaczyłem tłumy fanów wiedziałem, że będzie ciężko. Znalazłem jednak boczne wejście, wokół którego gromadzili się fotoreporterzy. Zacząłem rozmawiać z jednym z nich i poprosiłem go, aby zrobił mi zdjęcie moim aparatem. Powiedział, że jak tylko będzie możliwość, to nie będzie problemu. Gdy Robert Kubica i Piotr Kosmala wyszli to od razu poprosiłem o zdjęcie. Kierowca zgodził się, choć ochroniarze nie chcieli mnie początkowo dopuścić. Udało się zrobić zdjęcie, lecz nie moim aparatem. Tamten fotoreporter przysłał mi je później mailem.
To bardzo miło z jego strony, ale gdzie śmieszna historia?
Zabawnie było wcześniej, gdy jeszcze czekaliśmy na Kubicę. W pobliżu miejsca gdzie staliśmy pojawił się Piotr Najsztub i od razu podszedłem do niego ze standardowym pytaniem o możliwość zrobienia zdjęcia. Wszyscy zaczęli się wtedy śmiać się i krzyczeli, że to nie Kubica, że to jeszcze nie on.
MUZYCY
Często się zdarza, że panu odmawiają?
Nie, z reguły wszyscy są bardzo mili. Szczególnie na festiwalach, bo są tam między innymi po to, aby rozdawać autografy i dawać się fotografować. Jeśli ktoś mi odmawia, to najczęściej są to panie. Miałem kiedyś taki zwyczaj, że jeździłem pod teatry. Aby jak najwięcej skorzystać z wyprawy do innego miasta, pod pierwszy teatr jechałem przed rozpoczęciem spektaklu, a do drugiego już po zakończeniu. Aktorki odmawiały mi czasem właśnie dlatego, że były jeszcze nie umalowane. Panowie i młode aktorki raczej nie robią problemów. Raz miałem jednak naprawdę nieprzyjemną sytuację z jednym aktorem, którego poprosiłem o wspólne zdjęcie. Odburknął wręcz, że "NIE" i poszedł. Przypomniało mi się po chwili, że koleżanka poprosiła mnie abym zdobył też jego autograf. Podbiegłem za nim i zapytałem o autograf. Raz jeszcze odmówił i trzasnął mi furtką przed oczami. Strasznie głupio mi się wtedy zrobiło.
A czy któraś z gwiazd okazała się być dla pana szczególnie miła? Zaprzyjaźnił się pan z kimś?
Staram się nie wykorzystywać ich czasu wolnego zanadto, bo to ich prywatne życie. Jestem zadowolony jak ktoś da mi autograf i zgodzi się na zdjęcie. Bardzo miło wobec mnie zachował się pan Krzysztof Majchrzak. Spotkałem go w Międzyzdrojach i zapytałem: Panie Krzysztofie, czy jest szansa na zdjęcie z panem? Próbowałem już we Wrocławiu, ale ja dojechałem, a pan nie. Krzysztof Majchrzak się wzruszył i zaprosił mnie na koncert, bo chociaż jest aktorem, to akurat śpiewał. Dlatego też oprócz zdjęcia i autografu mogłem także za darmo uczestniczyć w koncercie.
Czy jeździ pan również za granicę, aby robić zdjęcia ze światowymi gwiazdami?
Nie, robię zdjęcia tylko i wyłącznie w Polsce. Nie mam za bardzo możliwości jeżdżenia za granicę ale robię sobie zdjęcia ze światowymi gwiazdami gdy przyjadą do Polski. W innych krajach nie udało mi się jeszcze spotkać nikogo znanego.
POLITYCY
Ile gwiazd zagranicznych ma pan na swoim koncie?
Około 180.
To i tak strasznie dużo! Kogo udało się panu upolować?
W ostatnim czasie zrobiłem sobie zdjęcie z Rayem Wilsonem, który niegdyś był członkiem grupy "Genesis". W Warszawie udało mi się też spotkać Michela Platiniego. Jeśli chodzi o Andie Macdowell, to mam z nią zdjęcie, ale dość kiepskie. Było to podczas wręczania "Telekamer" i nie miała zbyt wiele czasu. Gdy zapytałem o możliwość zrobienia zdjęcia odpowiedziała "niech pan robi", ale nie pozowała.
Musi pan poświęcać bardzo dużo czasu na swoje nietypowe hobby. Czy jest ono również drogie?
Ludziom często się tak wydaje, że to co robię musi być drogie i czasochłonne. Nie jest tak do końca. Po prostu dużo prywatnie podróżuję i wtedy udaje mi się spotkać wiele osób. Wyjazd nad morze też nie jest dla mnie szczególnie drogi, zawsze staram się w miarę tanio dojechać i przenocować.
AKTORZY
Czy jest taka osoba, na którą od dawna pan "poluje" a nie może na nią trafić?
Była taka osoba. Długo nie mogłem trafić na Marka Kondrata. Była kiedyś zapowiedź, że będzie dostępny na pewnym spotkaniu, ale nie dojechał. Później miał podpisywać książkę w Poznaniu i też go nie było. Spotkałem w końcu 2 lata temu w Warszawie, gdy wydał książkę o winach.
Które zdjęcie ma dla pana największą wartość?
Nie dzielę zdjęć na bardziej i mniej wartościowe. Wszystkie są dla mnie równie ważne, niezależnie czy osoba jest znana, czy bardzo znana. Bardzo chciałem mieć zdjęcie z Markiem Kondratem i je mam, więc jestem zadowolony.
A z kim najbardziej chciałby pan zrobić sobie zdjęcie?
Nie ma jednej takiej osoby, jest ich mnóstwo. Teraz mam ponad dwa tysiące osób, ale wydaje mi się że jest to tylko ułamek znanych osób w Polsce. Z tych najbardziej znanych chciałbym na pewno z panem Jerzym Hoffmanem. A z kim jeszcze? Ze wszystkimi! [Śmiech]
Czym pan się zajmuje na co dzień, poza śledzeniem gwiazd?
Jestem nauczycielem.
Naprawdę? Czego pan uczy?
Uczę angielskiego w szkole podstawowej w Wałbrzychu.