Zbigniew Marculewicz, legenda polskiej koszykówki, zmarł tragicznie w wieku 46 lat w pożarze swojego domu w Nowodzielu. Były najlepszy blokujący ekstraklasy w 2003 roku zostawił niezatarte ślady w sercach fanów, a jego nagła śmierć wstrząsnęła całym koszykarskim środowiskiem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Śmierć Zbigniewa Marculewicza, byłego koszykarza, wstrząsnęła środowiskiem sportowym w Polsce. Sportowiec miał zaledwie 46 lat, a jego osiągnięcia na parkietach ekstraklasy pozostaną w pamięci wielu fanów koszykówki. Mężczyzna zginął w tragicznym pożarze, który miał miejsce na Podlasiu.
Marculewicz znany był jako znakomity środkowy, który w 2003 roku zdobył tytuł najlepszego blokującego w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Jego kariera sportowa trwała wiele lat, podczas których reprezentował kluby takie jak Polonia Białystok, Unia Tarnów oraz Polpharma Starogard Gdański.
W sumie rozegrał 285 meczów w ekstraklasie przez 11 sezonów, a jego talent oraz zaangażowanie w koszykówkę cieszyły się uznaniem wśród kolegów z drużyny i kibiców.
Pożar domu na Podlasiu
Tragedia, która miała miejsce 13 października 2024 roku, była wynikiem pożaru, który wybuchł w drewnianym budynku mieszkalnym w miejscowości Nowodziel w województwie podlaskim. Zgłoszenie o pożarze wpłynęło do Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Sokółce o godzinie 14:05.
Kiedy strażacy przybyli na miejsce, zastali budynek w całości objęty ogniem, a płomienie wydostawały się zarówno z dachu, który częściowo się zawalił, jak i przez okna. Dwóm kobietom, które w nim mieszkały, udało się uciec z płonącego budynku przed przybyciem służb ratunkowych, co najprawdopodobniej uratowało im życie. Niestety według ich informacji w środku pozostał Zbigniew Marculewicz.
Działania strażaków
Jak twierdzą strażacy, ich działania były intensywne i dobrze skoordynowane. Pierwsze jednostki z OSP Kuźnica natychmiast przystąpiły do akcji gaśniczej, stosując dwa strumienie wody: jeden na dach, a drugi do wnętrza budynku przez okno.
Po przybyciu kolejnych zastępów z JRG Sokółka i OSP Starowlany wprowadzono do wnętrza dwie roty gaśnicze wyposażone w kamery termowizyjne, które umożliwiły zlokalizowanie nieprzytomnego Zbigniewa Marculewicza w pomieszczeniu kuchni. Niestety, mimo prób reanimacji, lekarz stwierdził zgon mężczyzny na miejscu zdarzenia.
Strażacy przewietrzyli i przeszukali pozostałe pomieszczenia budynku. Na szczęście nie znaleźli nikogo więcej. W trakcie akcji podjęli również działania mające na celu ochronę sąsiednich budynków przed rozprzestrzenieniem się ognia. Podkreślają, że po dogaszaniu pożaru przystąpili do rozbiórki części stropu, który był ocieplony słomą, co mogło przyczynić się do szybkiego rozprzestrzenienia się ognia.
Reakcja Polskiego Związku Koszykówki
Polski Związek Koszykówki potwierdził tragiczną wiadomość o śmierci Marculewicza, wyrażając głęboki żal z powodu straty tak cenionego zawodnika. W oświadczeniu napisano, że Marculewicz był wieloletnim zawodnikiem ekstraklasy i jego odejście jest wielką stratą dla polskiego sportu.
Jego sukcesy w koszykówce, zwłaszcza awans z Polpharmą do ekstraklasy oraz udział w finale Pucharu Polski w 2006 roku pozostaną w pamięci koszykarzy na zawsze.
Marculewicz był postacią, która potrafiła inspirować młodych sportowców. Po zakończeniu kariery w 2010 roku, przez kolejne dziesięć lat angażował się w działalność sportową, pozostając aktywnym członkiem lokalnej społeczności koszykarskiej.
Jego pasja do sportu oraz umiejętność dzielenia się wiedzą z młodszymi zawodnikami, uczyniły go cenionym mentorem. Zybi pozostanie na zawsze w sercach młodych koszykarzy, którzy mieli szansę doskonalić swoje umiejętności pod jego okiem.