Gdyby w Ukrainie odbyły się wybory prezydenckie, to na czele państwa nie stanąłby ponownie Wołodymyr Zełenski. Jego pozycja w kraju słabnie. Z konfliktu z generałem Wałerijem Załużnym wyszedł poobijany i słaby. Ukraińcy w trudnej chwili woleliby wojskowego na czele państwa.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wałerij Załużny (były głównodowodzący Sił Zbrojnych Ukrainy) w pierwszej turze otrzymałby 27 proc. głosów. Na drugim miejscu uplasowałby się Wołodymyr Zełenski, który mógłby liczyć na 16 proc. poparcia. Trzecie miejsce zajął były prezydent Petro Poroszenko, otrzymałby 7 proc. głosów. Jak pisze "Rz" kolejne miejsca w sondażu zajęli Kyryło Budanow (6 proc.), deputowany Dmytro Razumkow (4 proc.) i była premier Julia Tymoszenko (4 proc.).
Dziennik zauważa, że respondenci wskazywali również o kandydata drugiego wyboru. Tutaj Załużny zdobył 15 proc. wskazań, Budanow 12 proc., a Zełenski tylko 6 proc.
Wyniki sondażu prezydenckiego są potwierdzeniem rankingu zaufania. Okazuje się, że obecnie Ukraińcy bardziej ufają wojskowym, niż politykom. Liderem rankingu jest Załużny, któremu ufa aż 72 proc. badanych. Brak zaufania w stosunku do niego wyraża 22 proc. respondentów.
Wiceliderem rankingu został Kyryło Budanow, szef ukraińskiego wywiadu wojskowego. Ufa mu 55 proc. badanych, przeciwne zdanie ma 32 proc. Wołodymyr Zełenski znalazł się dopiero na trzecim miejscu. Ufa mu 44 proc. rodaków, nie ufa 52 proc. badanych.
Co ciekawe, były dowódca ukraińskiej armii bije na głowę obecnego, Ołeksandra Syrskiego (ufa mu 33 proc. respondentów). O premierze Denisie Szmyhalu (21 proc.) czy ministrze obrony Rustemie Umerowie (19 proc.) nawet nie ma co wspominać.
Skąd popularność Załużnego?
Załużny jest generałem wojsk lądowych. Naczelnym dowódcą Sił Zbrojnych Ukrainy był w latach 2021-2024 r. Ze służby wojskowej został zwolniony w maju 2024 roku, oficjalnie z powodów zdrowotnych. Wcześniej popadł w konflikt z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.
Trudno dziś dociec, co było jego przyczyną. Prawdopodobnie chodziło o sam sposób prowadzenia wojny z Rosją. Załużny myślał taktycznie, sprzeciwiał się decyzjom polityków. Ukraińcy wiedzą, że był doskonałym dowódcą, któremu zawdzięczają to, że nie ulegli Rosji już w pierwszych dniach i tygodniach wojny.
Były szef GROM-u chwali Załużnego. "On nigdy cudów nie obiecywał"
Temat gen. Załużnego był też jednym z wątków rozmowy w cyklu #TYLKONATEMAT. Dziennikarz Jakub Noch rozmawiał z gen. dyw. rez. Romanem Polko. W rozmowie wojskowy odniósł się m.in. do pytania, jak to się stało, że jeszcze niedawno Polacy wyśmiewali porażki Rosjan i czuli się potęgą, a nagle mówimy tylko o tym, kiedy wojska putinowskie mogą uderzyć w kraj nad Wisłą.
– Co do niedawnej wiary opinii publicznej w to, że Rosjanie już są upokorzeni… Zdymisjonowany niestety dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Waleriji Załużny właściwie od samego początku mówił, iż jest takie oczekiwanie Europy Zachodniej, że skoro przekazano trochę sprzętu i uzbrojenia, to Ukraińcy natychmiast muszą pokazać sukcesy. Na prawdziwej wojnie to tak nie wygląda – wyjaśnił nam generał.
Jak podkreślił, "prawdziwa ofensywa – o tym też słusznie mówił gen. Załużny – jest możliwa wtedy, kiedy zbierze się odpowiednią ilość właściwych ludzi, sprzętu i amunicji". – No i kiedy uzyska się środki rażenia średniego i dalekiego zasięgu oraz ma się odpowiednio przygotowane lotnictwo – zauważył.
I kontynuował: – To naprawdę nie działa tak, że dziś dajemy Ukraińcom myśliwce F-16, więc oni jutro będą gotowi do ich obsługi. Eksperci w tym zakresie mówią, że do uzyskania zdolności operacyjnych potrzeba około roku. Stąd też dziś trzeba patrzeć racjonalnie, jak na przykład gen. Lloyd Austin, który wyjaśnił, że Ukraina na razie musi się okopać i umocnić na pozycjach.
– Oczywiście jesteśmy obecnie w pewnym dołku, także moralnym, bo ta szumnie zapowiadana ofensywa po prostu nie przebiegła tak, jak obiecali niektórzy politycy. Załużny nigdy cudów nie obiecywał – skwitował ten wątek wieloletni dowódca jednostki GROM i były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Całość wywiadu jest pod tym linkiem.