Święta to ten czas, kiedy jesteśmy w stanie wybaczyć filmom sporo – przesłodzoną fabułę, bohaterów, którzy odnajdują miłość życia w trzy dni i scenografie, które wyglądają, jakby ktoś obrabował sklep z bombkami. Tak, świąteczne romanse bywają głupawe. Ba, czasem są tak absurdalne, że oglądając je, przewracamy oczami i wybuchami śmiechem, ale jakoś... nie możemy ich wyłączyć. W końcu to ta jedna pora roku, kiedy sięgamy po kubek gorącej czekolady, opatulamy się kocem i z pełną świadomością włączamy film, który jest tak zły, że aż dobry. Wybraliśmy sześć takich kiczowatych, głupiutkich i uroczych perełek.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Świąteczne romanse to osobny gatunek, który rządzi się własnymi prawami i który niezmiennie uwielbiamy, mimo krindżu i kiczu. Może to magia światełek, może obietnica szczęśliwego zakończenia, a może po prostu ten cudowny świąteczny klimat? Nie mam pojęcia, ale coś sprawia, że te romansidła Netfliksa czy Hallmarka są naprawdę wspaniałe... na swój dziwny sposób.
Świątecznych komedii romantycznych jest tak dużo, że postanowiliśmy wybrać sześć tytułów: perfekcyjnie głupiutkich, uroczych, magicznych i zabawnych, choć często niezamierzenie.
Czy "Świąteczny książę" jest złym filmem? Obiektywnie tak, absolutnie. Ale na święta jest wręcz idealny, co zresztą potwierdziła ogromna popularność tej kiczowatej opowieści o dziennikarce Amber (Rose McIver), która jedzie do fikcyjnego państewka Aldovia i pracuje pod przykrywką na królewskim dworze. Chce powęszyć wokół księcia Richarda (Ben Lamb), następcy tronu, nieodpowiedzialnego playboya, ale... Wszyscy wiemy, jak to się skończy.
Fabuła jest przewidywalna, pełna dziur, głupotek i ogranych schematów, ale jeśli jesteś w nastroju na gwiazdkowy filmowy obciach, który momentalnie poprawi ci humor, włączaj Netfliksa. Nie pożałujesz (chociaż ostrzegam, że twój filmowy smak nieco) na tym ucierpi).
Dodam, że "Świąteczny książę" był tak popularny, że doczekał się dwóch równie głupiutkich kontynuacji pod idiotycznymi tytułami: "Świąteczny książę: Królewskie wesele" i "Świąteczny książę: Królewskie dziecko". Czy obejrzałam je wszystkie? Oczywiście (trójkę spokojnie możecie sobie darować).
2. Korona na Gwiazdkę (2015)
Obejrzysz na: Prime Video
"Korona na Gwiazdkę" to idealny przykład filmu, który jest tak absurdalny, że aż magicznie uroczy (w końcu to film świąteczny Hallmarka). Fabuła zaczyna się w iście disneyowskim stylu: Allie (Allie Evans), wiecznie pechowa pokojówka z Nowego Jorku, traci pracę i w cudowny sposób dostaje posadę… opiekunki w pałacu królewskim w malowniczym, fikcyjnym królestwie. Całkowicie realistyczne.
Jej zadanie? Zapanować nad małą, krnąbrną księżniczką Theodorą (Ellie Botterill). Wszystko to dzieje się pod czujnym okiem jej owdowiałego taty, przystojnego, acz sztywnego króla Maxa (Rupert Penry-Jones) który – niespodzianka! – potrzebuje odrobiny świątecznego ciepła, by uwierzyć w miłość. Oczywiście Allie mu w tym pomoże.
"Korona na Gwiazdkę" to film pełen klisz, w który mamy tandetną scenografię, tanie efekty specjalne i dialogi tak przewidywalne, że można je zgadywać z wyprzedzeniem. Ale kto by się tym przejmował, skoro dostajemy wzruszającą historię o miłości, która łamie wszelkie bariery klasowe? I skoro możemy się pośmiać, czasem ironicznie, a czasem szczerze?
3. Świąteczne Harmony (2022)
Obejrzysz na: Max
"Świąteczne Harmony" to film, który łączy wszystko, co najlepsze w świątecznych romansach – przesłodzoną fabułę, trochę muzyki i sporo świątecznego ciepła, które sprawiają, że nie możesz przestać go oglądać, mimo że doskonale wiesz, jak to wszystko się skończy.
Gail (Annelise Cepero), młoda piosenkarka, ma szansę na wymarzony występ muzyczny w radiu. Jedzie na drugi koniec Stanów, ale po drodze psuje się jej samochód, a na dodatek kończą fundusze. Trafia do małego (oczywiście) miasteczka w Oklahomie, gdzie znajduje śnieg, gwiazdkowy klimat i tajemniczego, nieco zgorzkniałego mężczyznę Jeremy'ego (Jeremy Sumpter), z którym zaczyna przygotowywać grupę dzieci z problemami do wigilijnej gali.
Wkrótce Gail stanie przed dylematem: czy powinna wyjechać w pogoni za marzeniem i zostawić Jeremyego (w którym zdążyła się zakochać w trzy dni), czy zostać w mieścinie, którą polubiła? Tak, znamy to. Jest przewidywalnie, ale uroczo, a "Świąteczne Harmony" naprawdę rozgrzewa serce.
4. Świąteczny zamek (2021)
Obejrzysz na: Netflix
"Świąteczny Zamek" to film, który zadaje bardzo ważne pytanie: czy każda samotna kobieta w kryzysie życiowym powinna kupić szkocki zamek na święta? Odpowiedź Netfliksa brzmi: tak.
Sophie (sama Brooke Shields), bestsellerowa autorka, której kariera wpada w tarapaty po skandalu literackim, postanawia uciec od wszystkiego do malowniczej Szkocji. Na miejscu zakochuje się w starym zamku, który wystawiono na sprzedaż. Problem w tym, że zamek ma swojego właściciela – gburowatego księcia Mylesa (Cary Elwes), który nie chce oddać swojego dziedzictwa pierwszej lepszej turystce z USA. I tak zaczyna się pełen spięć, śniegu i szkockiego klimatu konflikt, który prowadzi... wiadomo gdzie.
"Świąteczny Zamek" to film, który wyciska z każdej sceny maksimum sympatycznego, słodkiego kiczu: mamy urocze miasteczko, dziarskich miejscowych, grzane wino, bal, pieska i kilty. Ale to film naprawdę uroczy i zabawny, a czasem właśnie tego potrzebujemy na święta: pięknych widoków, małych cudów i wielkiej dawki świątecznego ciepła. No i Szkocja, Szkocja zawsze wygrywa.
5. Zamiana z księżniczką (2018)
Obejrzysz na: Netflix
Kolejny świąteczny hit Netfliksa, który jest bardzo głupi i bardzo fajny, czyli "Zamiana z księżniczką". Stacy (Vanessa Hudgens), cukierniczka i perfekcjonistka z Chicago, wyrusza do fikcyjnego europejskiego królestwa Belgravii (to zawsze są fikcyjne królestwa), by wziąć udział w prestiżowym konkursie pieczenia.
I tu zaczyna się prawdziwa zabawa – na miejscu spotyka swoją sobowtórkę, Lady Margaret (też Hudgens), sztywną, ale uroczą księżniczkę zaręczoną z księciem. Margaret, zmęczona królewskim życiem, proponuje... zamianę miejsc na dwa dni. Bo kto by nie chciał oddać swojej tożsamości osobie poznanej pięć minut wcześniej?
Od tego momentu mamy chaos, jakiego można się spodziewać – Stacy uczy się chodzić w szpilkach po pałacu, a Margaret zyskuje wolność na ulicach Belgravii. W tle oczywiście rodzą się romanse: Stacy zaczyna czuć coś do księcia Edwarda (narzeczonego Margaret), a Margaret... do przyjaciela Stacy.
"Zamiana z księżniczką" jest tak głupiutka, absurdalna i przesłodzona, że nie da się oderwać wzroku. To film, który najlepiej oglądać z gorącą czekoladą w ręku i nastawieniem "nie pytam, po prostu oglądam". Zresztą podobnie jak kontynuacje: "Zamiana z księżniczką 2" i "Zamiana z księżniczką 3", które w tym przypadku naprawdę można sobie odpuścić.
6. Świąteczny walc w Paryżu (2023)
Obejrzysz na: Netflix
Tak, "Świąteczny walc w Paryżu" opowiada o tańczeniu w Paryżu w święta, co może albo przyciągnąć do tego świątecznego romansidła, albo... odstraszyć.
Emma (Jen Lilley) zawsze kochała tańczyć, a kiedy jej firma rachunkowa zmaga się z redukcją etatów, rezygnuje z pracy, aby uratować stanowisko kolegi, który ma rodzinę. Tymczasem Leo (Matthew Morrison z "Glee"), były zawodowy tancerz towarzyski, zrobił sobie przerwę, ale postanawia wziąć udział w tegorocznych zawodach tanecznych w Paryżu. Przypadkiem Emma znajduje się w tym samym miejscu, gdzie Leo próbuje znaleźć partnerki do tańca. I wiemy, co dalej.
Film jest tak cukierkowy, że można poczuć się jak w cukierni, a sceny tańca na tle paryskich uliczek z pewnością wywołają uśmiech, prawdopodobnie ironiczny. Ale "Świąteczny walc w Paryżu" naprawdę ma swój urok i idealnie pasuje do świątecznego seansu pod kocykiem, kiedy nie chce nam się zbytnio angażować intelektualnie. No i Paryż zawsze robi robotę, nawet jeśli przedstawiony jest do bólu stereotypowo.
Podsumowując, jest słodko i miło, a przecież o to chodzi w świątecznych romansach, prawda?