Historyczny biznes ratunkiem dla prasy? Na to wygląda, bo kolejne tytuły – szczególnie te z prawej sceny polskiej sceny politycznej uruchamiają dodatki historyczne. Teraz dołączy do nich " Sieci" braci Karnowskich. Poza ideologiczną potrzebą walką z "białymi plamami" i przekłamaniami mainstreamu pisanie o przeszłości to najzwyczajniej w świecie dobry biznes. Jeden z niewielu w dzisiejszych mediach.
Do "Uważam Rze Historia", "Historia Do Rzeczy" czy "Focus Historia" dołączy kolejny miesięcznik traktujący o przeszłości: "Sieci Historii". Spółka Fratria, która wydaje niepokorny tygodnik braci Karnowski bierze się za odkłamywanie historii. A przede wszystkim bierze się za portfele czytelników, bo historia to doskonały biznes. I to pomimo wielkiej konkurencji w tym segmencie rynku medialnego. "Niesamowity jest ten wykwit dodatków i pism historycznych. Nie przypuszczałem że naród jest aż tak zainteresowany historią" – dziwił się Konrad Piasecki na Twitterze.
Dziennikarz RMF FM z wykształcenia jest historykiem.– Nie wierzę, by te magazyny były tworzone tylko pro publico bono albo pro politico bono, one muszą się też dobrze sprzedawać – przekonuje Konrad Piasecki. – Nie jestem uważnym czytelnikiem tych czasopism, skupiam się raczej na książkach historycznych. Dlatego nie jestem w stanie stwierdzić jak mocno są one zideologizowane – mówi prowadzący "Kontrwywiad RMF FM".
Przyznaje jednak, że już skład redakcji może wiele powiedzieć o linii redakcyjnej. – Profesor Żaryn to bardzo dobry historyk, ale nie ukrywa swoich sympatii politycznych. Dla tego środowiska był naturalnym wyborem – ocenia.
Według rozmówcy naTemat wykorzystywanie historii w politycznej walce ma ogromną tradycję. – Mnie to ani nie dziwi, ani nie zaskakuje, ani nie uważam, że to coś wyjątkowego. Historia jako baza uprawiania polityki funkcjonuje tak dawno, jak działają historycy. Proszę pamiętać, że Gall Anonim, a szczególnie Jan Długosz, z powodów politycznych naciągali w swoich kronikach fakty. Jeszcze potężniejszym orężem historia stała się w PRL-u, co zresztą skłoniło mnie do studiowania historii. Dzisiaj choć trudniej ubrać historię w polityczne szaty, nadal próbuje się to zrobić – zauważa Konrad Piasecki.
"Magazyn "Sieci Historii" będzie mniej martyrologiczny i bardziej optymistyczny niż inne miesięczniki historyczne na rynku. Chcemy pokazać, że z polskiej historii powinniśmy być dumni – mówił "Presowi" Michał Karnowski. To symptomatyczne, że młody tytuł jeden ze swoich pierwszych ruchów robi w kierunku magazynu historycznego. Na pytanie "dlaczego?" powinno odpowiedzieć zestawienie dwóch informacji. Pierwsza to cena: 4,90 zł, czyli o 1 zł więcej niż tygodnika " Sieci". Druga to fakt, że miesięcznik ma tworzyć redakcja tygodnika, więc dodatkowe koszty zatrudnienia będą zapewne niewielkie.
Zdaniem szefa nowego czasopisma tak duże zainteresowanie Polaków historią to nasza cecha narodowa. – Jesteśmy na dobre zsieciowani z historią – mówi naTemat prof. Jan Żaryn. – Jesteśmy związani z tymi dobrymi, ale też gorszymi jej momentami. Czujemy potrzebę utożsamiania się z najważniejszymi bohaterami naszej historii. Jest w nas taki zdrowy instynkt, by darzyć szacunkiem starsze generacje i wielu ludzi chce czerpać z dobrych wątków w naszej przeszłości – dodał naczelny "Sieci Historii.
Na wciąż silnym u nas patriotyzmie tworzy się potężny przemysł. – Zapewne wydawca jest zainteresowanymi takimi kwestiami – i dobrze, bo nie powinien wydawać swoich pieniędzy na złe projekty. Ja jestem jednak redaktorem naczelnym i całe szczęście nie muszę się zajmować takimi kwestiami. Jestem zainteresowany tym, by dotrzeć z naszym bogactwem historycznym do Polaków – deklaruje prof. Żaryn. Jak mówi naTemat, nowy magazyn będzie zajmował się głównie historią, ale położy nacisk nie na politykę, ale na kulturę. To efekt tego, że "Sieci Historii powstanie z kwartalnika "Na poważnie", któremu dotychczas szefował Żaryn.
Jak mówi Żaryn, który był także szefem Biura Edukacji Publicznej IPN ważne miejsce w publikacjach nowego tytułu mają zająć artykuły o Kresach. – Z badań socjologicznych wiemy, że około 4-5 milionów Polaków czuje dumę i sentyment do ziem utraconych po II wojnie światowej. My jako redakcja chcemy, zeby to było 100 procent – mówi. Zaznacza jednak, że będą unikali nacjonalistycznego tonu. – Nie chcemy dowodzić jakimś marszem na Kowno. Chcemy świadczyć, że dawne pokolenia służyły teraźniejszości, a teraźniejszość powinna się im odwdzięczy pamięcią – opisuje swoją misję.
Bracia Karnowscy idą tu dobrze znaną ścieżką. W marcu 2007 roku przetarł ją magazyn popularnonaukowy "Focus", który zaczął wydawać miesięcznik historyczny. Od tego czasu, mimo wysokiej ceny (7,99 zł) utrzymuje przyzwoitą sprzedaż na poziomie 40 tys. egzemplarzy. Chociaż to i tak znacznie mniej niż magazyny podpięte pod poczytne tygodniki.
Tak było z "Uważam Rze Historia", który wystartował w kwietniu 2012 roku. Okazało się, że zainteresowanie nim jest tak duże, że trzeba było dodrukować niemal 60 tysięcy egzemplarzy. Pierwszy numer zamknął się więc zestawienie sprzedaży wynikiem 90 tysięcy sprzedanych egzemplarzy i przez kolejne miesiące utrzymywał podobny wynik. To oczywiście sporo mniej niż tygodnik, ale zważywszy na wyższą cenę (6,90 zł) i niskie koszty, wydawca mógł być zadowolony z wyników. Jednak po rozłamie w prawicowych mediach kura znosząca złote jajka przeniosła się do innego kurnika.
Piotr Zychowicz, który tworzył "Uważam Rze Historia" przeniósł się wraz z drużyną Pawła Lisickiego do tygodnika "Do Rzeczy" i pod tym szyldem zaczął tworzyć nowy miesięcznik historyczny, który do kiosków trafił w lutym. "Będziemy w nim konsekwentnie wywabiali wszystkie „białe plamy” historii" – powiedział Wirtualnym Mediom Piotr Zychowicz.
Jednak nie tylko prawicowe, czy konserwatywne media zajmują się (i zarabiają) historią. W kioskach można kupić "Newsweek Historia", a "Gazeta Wyborcza" rozpoczyna tydzień dodatkiem "Ale Historia!". Co miesiąc w kioskach można znaleźć "Ale Historia Ekstra". Z jednej strony mamy więc walkę o spory rynek, którego biedniejąca prasa nie może przeoczyć. Z drugiej to walka o wizję historii, o to która będzie dominowała w społecznej świadomości. Na razie starcie wygrywa prawica.