43-letni mężczyzna, który potrącił 14-latka na warszawskiej Woli usłyszał zarzuty. Mężczyzna jest podejrzewany nie tylko o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Jak podaje TVN24, podejrzany przyznał się do winy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W piątek 3 stycznia chwilę po godzinie 17:00 na warszawskiej Woli kierowca busa potrącił 14-letniego chłopca przechodzącego na pasach. Mimo kilkunastogodzinnej walki lekarzy, jego życia nie udało się uratować. Sprawca uciekł z miejsca zdarzenia. Podejrzany w ręce śledczych trafił jednak w sobotę 4 stycznia w godzinach wieczornych. Okazało się, że jest im bardzo dobrze znany ze względu na wcześniejsze przestępstwa.
Potrącił 14-latka na pasach w Warszawie. Podejrzany słyszał trzy zarzuty
Podejrzany 43-latek usłyszał w niedzielę trzy zarzuty. Pierwszy dotyczy spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, drugi ucieczki z miejsca zdarzenia, a trzeci niezastosowania się do sądowego zakazu prowadzenia pojazdów.
W momencie zatrzymania przez funkcjonariuszy z Woli podejrzany był pod wpływem alkoholu. Jak informowaliśmy na łamach naTemat, pewne jest, że mężczyzna w ogóle nie powinien był siedzieć feralnego dnia za kółkiem. W 2023 roku zostało mu odebrane prawo jazdy.
Zatrzymany 43-latek ma na swoim koncie dłuższą listę przewinień. Był już notowany za przestępstwa narkotykowe. Posiadał też zakaz prowadzenia pojazdów. Jednak nie powstrzymało go to przed ponownym prowadzeniem auta, a nawet podjęcia pracy jako zawodowy kierowca.
Dalszy ciąg artykułu pod naszą zbiórką – pomóżcie seniorom razem z nami!
Nie miał prawa jazdy, a był kurierem w Warszawie
Po utracie prawa jazdy i otrzymaniu zakazu prowadzenia mężczyzna znalazł pracę jako... kurier. Rozwoził przesyłki dla jednej z firm kurierskich na terenie Warszawy. W ten sposób zarabiał na życie. Naprawdę trudno jest uwierzyć w to, że pracodawca nie sprawdził kwalifikacji swojego pracownika.
Teraz mężczyzną zajmą się odpowiednie władze. W poniedziałek prokuratura ma zdecydować, czy złoży do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie. Niezależnie od tego wiadomo, że za popełnione przestępstwa grozi mu do 20 lat pozbawienia wolności.