Kandydat na prezydenta i prezes IPN Karol Nawrocki jeśli zostałby prezydentem, na pewno nie zyska sympatii w Ukrainie, jaką cieszy się obecny prezydent Andrzej Duda. Szef INP wydaje się bowiem stawiać na pierwszym planie zaszłości historyczne pomiedzy naszymi narodami, a nie aktualne kwestie bezpieczeństwa i zagrożenie ze strony Rosji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Ja mam stałe zdanie w tej kwestii. Już odpowiadałem na to pytanie jako prezes Instytutu. Na dzień dzisiejszy nie widzę Ukrainy w żadnej strukturze – ani w UE, ani w NATO – stwierdził prezes IPN Karol Nawrocki w "Gościu Wydarzeń" w Polsat News, dodając, że chodzi mu o to, aby rozstrzygnąć ważne dla Polaków sprawy cywilizacyjne (kwestia Wołynia-red.).
Nawrocki odrzuca pomysł, że Ukraina będzie w UE i NATO
– Nie może być częścią międzynarodowych sojuszu państwo, które nie jest w stanie rozliczyć się z bardzo brutalnej zbrodni na 120 tys. swoich sąsiadów – uważa Nawrocki.
To całkiem inne stanowisko niż ma prezydent Andrzej Duda, czy premier Donald Tusk, którzy opowiadali się nieraz za szybszym przyjęciem Ukrainy w Unii Europejskiej.
"Jestem wdzięczny Rzeczypospolitej Polskiej za wsparcie naszych aspiracji do pełnoprawnego członkostwa w NATO i jak najszybsze otrzymanie zaproszenia do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Rzeczpospolita Polska jest świadoma, jak ważne w naszej części Europy jest prawdziwe zagwarantowanie bezpieczeństwa i brak geopolitycznej niepewności" – dziękował za to w zeszłym roku polskim władzom prezydent Wołodymyr Zełenski.
Szef IPN wydaje się nie pamiętać także, że w NATO jest m.in. Turcja, która ma spory problem z jakąkolwiek dyskusją nad tym, co stało się z Ormianami w tym kraju. Była to masowa eksterminacja ludności ormiańskiej przez Imperium Osmańskie w czasie I wojny światowej (w latach 1915–1917). Liczbę ofiar szacuje się na 1,5 miliona.
Wracając jednak do Wołynia, to rzeź przeprowadzona przez ukraińskich nacjonalistów pozostaje "kością niezgody" w stosunkach Polski i Ukrainy. Jednak ostatnio pojawiły się promyk nadziei w tej kwestii, gdyż szef MSZ Polski przekazał, że Kijów potwierdził, że nie ma żadnych przeszkód do prowadzenia prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych na terytorium Ukrainy.
W ostatnim czasie nastąpiła zmiana stanowiska Ukrainy ws. Wołynia
"Ukraina potwierdza, że nie ma żadnych przeszkód do prowadzenia przez polskie instytucje państwowe i podmioty prywatne we współpracy z właściwymi instytucjami ukraińskimi prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych na terytorium Ukrainy, zgodnie z ustawodawstwem ukraińskim i deklaruje gotowość do pozytywnego rozpatrywania wniosków w tych sprawach" – przekazał szef MSZ Radosław Sikorski.
Przypomnijmy: 11 i 12 lipca 1943 roku Ukraińska Powstańcza Armia dokonała skoordynowanego ataku na ok. 150 miejscowości zamieszkałych przez Polaków w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim i łuckim dawnego województwa wołyńskiego.
Wykorzystano fakt gromadzenia się ludzi w kościołach. "Krwawa niedziela" jest uważana za szczytowy moment ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943-1945. W jego wyniku zginęło ponad 100 tys. Polaków.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.