– Partia Macierewicza mogłaby odnieść sukces – stwierdził jeden z posłów PiS uruchamiając spekulacje, że smoleński ekspert partii zagraża pozycji prezesa Jarosława Kaczyńskiego. – Jeszcze nie dziś, ale w 2015 roku powalczy o przywództwo. On o tym marzy – mówi naTemat były spin doktor PiS Michał Kamiński.
Kto najbardziej zyskuje politycznie na teorii o zamachu w Smoleńsku? – Sam Antoni Macierewicz – odpowiada w rozmowie z "Rzeczpospolitą" poseł PiS Zbigniew Girzyński. – Obserwując scenę polityczną i rosnącą pozycję polityczną Antoniego Macierewicza budowaną na wyjaśnianiu przyczyn katastrofy smoleńskiej, gołym okiem widać, że tylko on mógłby dzisiaj zbudować nową partię polityczną, która mogłaby osiągnąć sukces, czyli przekroczyć próg w w wyborach do Sejmu.
Kapitał smoleński
Girzyński szybko się zreflektował i na antenie Radia ZET dodał, że nie wierzy, by Macierewicz pokusił się o własną formację polityczną. Jednak jego analiza, według której parta pisowskiego eksperta od katastrofy smoleńskiej pobiłaby na głowę wszystkie PJN-y i Solidarne Polski razem wzięte, pozostaje aktualna. Trudno się przecież nie zgodzić, że Macierewicz politycznie odnosi największe korzyści z całej awantury wokół smoleńskiego śledztwa.
Tuż po katastrofie dostał własny zespół parlamentarny, w ramach którego od trzech lat "wyjaśnia" przyczyny katastrofy i tym samym skupia wokół siebie żelazny elektorat PiS nazywany sektą smoleńską. Jak zwrócił uwagę na Twitterze dziennikarz "Dziennika Gazety Prawnej" Robert Zieliński, podczas wieców nazwisko Macierewicza skandowane jest często głośniej niż samego prezesa Kaczyńskiego.
– Nie da się ukryć, że na spotkania z Antonim Macierewiczem przychodzi bardzo dużo osób. One składają się na pewne środowisko. Ale czy przełożyłoby się to na poparcie dla nowej partii? Wątpię – mówi w rozmowie z naTemat partyjny kolega Macierewicza Krzysztof Jurgiel. Jak podkreśla, dużą zaletą szefa zespołu ds. katastrofy smoleńskiej są umiejętności organizacyjne. – Swoją robotę wykonuje bardzo dobrze. Nie wydaje mi się jednak, że te zdolności wykorzysta do budowy własnej partii. Mam nadzieję, że dąży do tego samego celu co my, czyli do wzmocnienia pozycji PiS – dodaje.
Spora grupa posłów PiS coraz częściej zaczyna w to jednak wątpić. Szacuje się, że 30-40 parlamentarzystów partii Kaczyńskiego to "smoleńscy ateiści", którzy budują swego rodzaju ruch oporu wobec Macierewicza. "Najwyraźniej posłowie PiS zaczynają już mieć dość swojego kolegi, który raz po raz szkodzi wiarygodności swojej partii. A szkodzi jej, bo z góry przyjął tezę, że w Smoleńsku doszło nie tylko do katastrofy, ale do zbrodni. I całe prace swojego zespołu podporządkował temu, aby ową tezę udowodnić" – pisze dziś w "Rz" Michał Szułdrzyński.
Pierwszy, któremu prezes nie może uciąć głowy Europoseł Michał Kamiński, były spin doktor PiS, podkreśla z kolei, że Macierewicz zbudował na Smoleńsku kapitał polityczny dzięki "kapitalnej zagrywce" z 2010 roku. – Trzeba przyznać, że to była rzecz genialna. Polegała na wpuszczeniu Kaczyńskiego w prawicowy kanał, przekonaniu go, że centrowa linia, jaką zaprezentował podczas kampanii wyborczej, była niesłuszna. Takim sposobem Kaczyński zrobił zwrot w prawo, gdzie Macierewicz świetnie się odnajduje – mówi na Temat.
– Macierewicz to pierwszy polityk w historii PiS, któremu prezes nie może bezkarnie uciąć głowy. Do tej pory Kaczyński, kiedy poczuł zagrożenie, eliminował współpracowników. Lista jest tutaj długa i ja się tam zaliczam. Dzisiaj nie może Macierewicza wyrzucić, bo on tak mocno zrósł się z emocją smoleńską i stał się tak bardzo symboliczny, że po prostu to mu się nie opłaca – stwierdza.
Podobną tezę postawił na antenie TVN 24 inny wyrzucony z PiS polityk, Zbigniew Ziobro. – Jest bardzo wpływową, silną postacią, autonomiczną wobec Jarosława Kaczyńskiego. Prezes nie mógłby go bezboleśnie usunąć – powiedział o Macierewiczu.
Zostaje, poczeka
Paradoksalnie dla Macierewicza mocna pozycja w PiS może być jednak argumentem za pozostaniem w łonie partii, a nie za odejściem. – Rozłam jest niemożliwy, bo jemu się to po prostu nie opłaca. Ma swój zespół, gdzie może sobie spokojnie utrzymywać suwerenną pozycję – zaznacza Kamiński.
Nasz rozmówce jednego jest pewien – dziś czy jutro Macierewicz nie zaatakuje, ale w 2015 roku przypuści szturm na przywództwo w PiS. – Przyjął mądrą strategię. Za dwa lata Kaczyński przegra wybory prezydenckie i parlamentarne, czyli sam się wykończy. Wtedy Macierewicz będzie murowanym kandydatem na prezesa. Jemu wystarczy partia, która będzie miała 9, 10 czy 12 procent poparcia w sondażach – prognozuje.
Według Kamińskiego taki scenariusz można stworzyć choćby na podstawie politycznej przeszłości smoleńskiego eksperta PiS. – W każdej partii dążył do likwidacji przywódcy. W 1993 roku, kiedy byłem asystentem marszałka Sejmu, widziałem, jak chciał umieścić Wiesława Chrzanowskiego na liście agentów. Człowieka, który umożliwił mu bycie ministrem spraw wewnętrznych. Potem mocno mieszał w LPR, a potem sam stał na czele Ruchu Katolicko-Narodowego. Zawsze marzył, by być przywódcą prawicy narodowej. Bardzo możliwe, że to marzenie mu się spełni – podkreśla europoseł.
O teoriach Macierewicza pisała niedawno Krystyna Kofta.
Macierewicz to pierwszy polityk w historii PiS, któremu prezes nie może bezkarnie uciąć głowy. Dzisiaj nie może Macierewicza wyrzucić, bo on tak mocno zrósł się z emocją smoleńską i stał się tak bardzo symboliczny, że po prostu to mu się nie opłaca.
Teraz, gdy 30% wierzy w możliwość zamachu. Macierewicz ze swymi teoriami jedzie znów do Parlamentu Europejskiego na gościnne występy. Z przyzwoleniem prezesa, który pewnie jak większość PiS-u nie wierzy w zamach, ale nie ma ruchu, bo za Macierewiczem stoi lud smoleński. CZYTAJ WIĘCEJ