Kupujesz w internecie? Uważaj, bo jeśli korzystasz z nowego komputera Apple, może zapłacisz więcej, niż gdybyś logował się z leciwego PC-ta. Sklepy internetowe potrafią w ten sposób naciągać klientów, którzy - wedle zbieranych przez sklep danych - mogą być bogatsi.
Problem zmieniających się i podbijanych cen pojawia się głównie przy zakupie biletów lotniczych przez internet. Oczywiście, praktyki takie stosują najczęściej tanie linie lotnicze. W USA takie praktyki są dość powszechne, ale Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon mówiła ostatnio w radiu TOK FM, że może się to zdarzyć również w Polsce. I nie tylko przy biletach, ale i zwykłych sklepach internetowych.
W USA działa to w prosty sposób: sklep, w którym kupujemy, zbiera o nas informacje. O naszej lokalizacji czy sprzęcie, którego używamy. Wykrywając, że korzystamy na przykład z nowego komputera Apple, a nie kilkuletniego PC-ta, sklep może sam podbić cenę produktów. Zakłada po prostu, że jesteśmy bogaci. Podobnie dzieje się w przypadku lokalizacji - jeśli wiadomo, że jesteśmy z bogatego regionu, dużego miasta, istnieje szansa, że nasza oferta będzie droższa niż dla osób z uboższych terenów.
Bilety kantują. Trochę
Jeśli kupujemy bilety lotnicze bezpośrednio w tanich liniach, niestety, musimy liczyć się ze zmieniającymi się cenami. Podczas kupowania może się okazać że to, co kosztowało przed chwilą 100 złotych, teraz jest już dwa razy droższe. Dzieje się tak, ponieważ ceny tanich biletów ciągle się zmieniają, to raz. Dwa - gdy np. system widzi, że jesteśmy zainteresowani wyjazdem w konkretnym terminie, podniesie ceny biletów na te daty, bo już wie, że możemy wyjechać tylko wtedy. Jak kupić naprawdę tanie bilety, pisaliśmy tutaj. Bilety mogą podrożeć dosłownie w ciągu pół godziny, chociaż trudno tu wskazać, że np. korzystając z droższego komputera będziemy narażeni na wyższe ceny.
Przedstawiciele serwisów internetowych, które pośredniczą w sprzedaży tanich biletów, twierdzą, że oni sami nie naciągają w ten sposób klientów. - Słyszałam o takich praktykach, ale na rynku Zachodnim. My nie stosujemy takich metod. Nie słyszałam też, by konkurencja używała takich rozwiązań - mówi nam osoba z jednego z dużych serwisów oferujących tanie loty. Oczywiście, oficjalnie nikt nie przyzna się do takiego naciągania, ale nieoficjalnie pracownicy tych serwisów przyznają: nie robimy tego, bo po prostu się nie opłaca.
Oszustwo nie popłaca
Nie opłaca się, bo klienci w Polsce nie są naiwni. - Konsumenci są coraz bardziej świadomi i szukają po prostu najtańszej oferty. Nie są przywiązani do poszczególnych serwisów, dlatego też konkurencja na rynku jest tak ostra - podkreśla nasza rozmówczyni z serwisu oferującego tanie bilety.
Czy istnieje jednak ryzyko bycia "oszukanym" w ten sposób w zwykłych sklepach internetowych? Jak mówi nam specjalista ds. bezpieczeństwa w internecie Krzysztof Keller, sklep mógłby robić coś takiego i nie potrzebuje do tego nawet plików cookies. - Sklep internetowy, gdyby chciał, może na bieżąco sprawdzić wiele rzeczy poprzez naszą przeglądarkę. I wykryć np. z jakiego systemu operacyjnego korzystamy. W usługach, takich jak linie lotnicze, faktycznie może się tak dziać, ale w sklepach internetowych nikomu się to nie opłaca – słyszymy.
Również Prezes Związku Pracodawców Branży Internetowej Włodzimierz Schmidt stwierdza, że nie spotkał się z takimi praktykami w Polsce. - Oczywiście, zakładając
konto w serwisie zgadzamy się na pobieranie i przechowywanie danych o nas i coś takiego mogłoby się wydarzyć, ale nigdy nie słyszałem, by ktoś to robił.
Klienci nie są głupi
Właściciel jednego z największych sklepów internetowych w Polsce sprzedającego elektronikę mówi mi, że faktycznie nikomu się to nie opłaca. Z prostego powodu: klienci sklepów internetowych szukają najtańszych ofert. Gdy widzą, że coś jest po prostu droższe, niż się spodziewali, idą do konkurencji. Szybki test kilku dużych, polskich sklepów internetowych potwierdza tę tezę: nigdzie ceny się nie zmieniają, niezależnie od tego, w jakiej przeglądarce i z jakiego komputera się loguję.
- To byłby strzał w stopę. Konsumenci nie są głupi i widzą, że np. coś jest droższe niż wcześniej. Jak im nie pasuje, to idą do innego sklepu. Takie oszukiwanie klienta się po prostu nie opłaca wizerunkowo, szczególnie w sieci, gdzie jeden post na Wykopie wystarczy, żeby pogrążyć cały serwis - podkreśla mój rozmówca.
Uważaj na profilowanie
Istnieje jednak przy internetowych zakupach inne zagrożenie: profilowanie. Jak mówił w wywiadzie dla naTemat prezes Fundacji Nowoczesna Polska Jarosław Lipszyc:
Lipszyc przekonywał wówczas, że w imię wygody "stajemy się coraz bardziej zniewoleni" przez wyszukiwarki, portale społecznościowe, dostawców muzyki czy filmów. - Dając tym wszystkim firmom dostęp do naszej prywatności, pozwalamy im w coraz większym stopniu sprawować “miękką”, a czasami i “twardą” władzę nad nami - mówił nam prezes Nowoczesnej Polski. Tym samym należy więc monitorować, czy aby niedługo technika z Zachodu nie przeniknie do Polski. Bo im bardziej będziemy wygodni i zdani na internet, tym łatwiej będzie można nas oszukać.
Prezes Fundacji Nowoczesna Polska w wywiadzie dla naTemat:
Czy nie sądzi pan, że jest coś przerażającego w fakcie, że Amazon wie lepiej ode mnie, co chciałbym poczytać? Jest to możliwe dzięki analizie wyborów czytelniczych moich znajomych, ale również tego, co ja sam czytałem w przeszłości. To już jest prawie jakiś rodzaj “policji myśli” – firma wie, co myślę, może więc przewidywać, co będę chciał przeczytać. Proszę jednak zwrócić uwagę, że to pozwala jej wpływać na moje przyszłe wybory – podsuwając te lub inne propozycje, a inne usuwając z mojego pola widzenia. CZYTAJ WIĘCEJ