logo
Będzie nowy podatek dla singli? Wraca temat tzw. bykowego, a bezdzietni mieliby płacić nawet 800 zł Fot. Bartłomiej Magierowski/East News
Reklama.

Marek Jakubiak zabrał głos w sprawie podatku dla singli podczas wywiadu w Polsat News. W rozmowie dotyczącej systemu emerytalnego stwierdził, że "bykowe trzeba wprowadzić", dodając: "Dlaczego moje dzieci mają finansować kogoś?". Zapytany o wysokość potencjalnej opłaty, wskazał kwotę 800 zł miesięcznie.

Powrót "bykowego". Ile musielibyśmy zapłacić?

"Bykowe" to podatek, który funkcjonował w Polsce w czasach PRL-u jako forma wsparcia polityki prorodzinnej. Była to podwyższona stawka podatku dochodowego, obowiązująca osoby bezdzietne, zarówno singli, jak i małżeństwa bez dzieci.

Wprowadzono go, aby zachęcić społeczeństwo do zakładania rodzin i posiadania dzieci, co miało pomóc w odbudowie demograficznej kraju po wojnie. Podatek dotyczył kobiet i mężczyzn powyżej 25. roku życia, którzy pozostawali w stanie wolnym, a także małżeństw bezdzietnych.

Gdyby "bykowe" powróciło, single musieliby płacić dodatkową kwotę, równą świadczeniu 800 plus, które rodzice otrzymują na każde dziecko. Byłoby to swoiste "800 minus" – suma, o którą wzrosłyby ich podatki.

Politycy podzieleni ws. ewentualnego nowego podatku dla osób bezdzietnych

Propozycja wprowadzenia podatku dla singli budzi mieszane reakcje. Jarosław Rzepa z PSL uważa, że państwo powinno raczej inwestować w stabilizację zatrudnienia, dostęp do żłobków, przedszkoli i edukację.

– Każda dyskusja dyskusja w obszarze demografii jest w Polsce potrzebna – powiedział w rozmowie z Faktem.

Urszula Rusecka z PiS i wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny również dostrzega potrzebę rozważenia nowych form wsparcia rodzin.

– Jakaś forma ulg dla rodziców lub opodatkowania osób bezdzietnych wydaje się warta rozważenia – przekazała.

Posłanka podkreśliła, że nie można porównywać sytuacji osoby, która utrzymuje tylko siebie, z rodziną wychowującą kilkoro dzieci.

Z kolei Monika Rosa z Koalicji Obywatelskiej stwierdziła, że "obowiązkiem państwa jest dać rodzicom i rodzinom poczucie bezpieczeństwa tak, aby pary decydowały się na posiadanie dzieci. Nie jest jego obowiązkiem karanie albo zmuszanie do posiadania dzieci".

Dodajmy, że w innych krajach Europy podobne rozwiązania już funkcjonują. W Niemczech osoby bezdzietne powyżej 23. roku życia płacą wyższą składkę na ubezpieczenie społeczne – o 0,25 pkt. proc. Takie działania mają na celu poprawę sytuacji demograficznej.

Pomysł wprowadzenia "bykowego" wraca w kontekście pogarszającej się sytuacji demograficznej. Z roku na rok rodzi się w Polsce coraz mniej dzieci. Choć programy prorodzinne, takie jak 500 plus, a obecnie 800 plus, miały zwiększyć liczbę urodzeń, nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.

Czytaj także: