Wiadomo, jakiego sprzętu użyła Rosja do ataku na Czarnobyl
Rosja zaatakowała Czarnobyl. Wiadomo, co z promieniowaniem Fot. Państwowa Służba Sytuacji Nadzwyczajnych Ukrainy/SBU
Reklama.

O dronie, który uszkodził kopułę ochronną reaktora w Czarnobylu, informowaliśmy w piątek 14 lutego. Z informacji przekazanych wówczas przez ukraińskie służby, ale i polską Państwową Agencję Atomistyki wynikało, że na skutek ataku nie doszło do wycieku niebezpiecznych substancji, czy zwiększenia poziomu promieniowania. W piątek późnym popołudniem pojawiły się nowe informacje.

Atak Rosji na Czarnobyl. Celem było wyrządzenie jak największych szkód

Śledczy ze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, którzy badają sprawę ataku na Czarnobyl, przekazali w piątek 14 lutego nieco więcej szczegółów dotyczących całego zajścia. Dzięki zabezpieczeniu szczątków drona, który rozbił się na konstrukcji, wiadomo już, że był to dron kamikadze o nazwie Geran-2 typu Shahed. Takich dronów Rosjanie używają w Ukrainie w zasadzie od początku wojny.

Co jednak istotne, atak ten miał jeden główny cel. Jak podaje UNIAN, bezzałogowy statek wyposażono w głowicę burzącą, która miała doprowadzić do jak największych szkód. "Aby zmaksymalizować siłę ognia, dron został wyposażony w wybuchową głowicę. Według ekspertów celowo zaatakowali właśnie ten obiekt" – podaje natomiast SBU w swoim komunikacie.

Do wpisu dołączono również zdjęcia szczątków drona. Te znaleziono w pobliżu schronu, jak i w jego wnętrzu. Zabezpieczone materiały to m.in. fragmenty kadłuba z wyraźnymi numerami seryjnymi. Atak ten uznano już za zbrodnię wojenną.

Co z promieniowaniem w Czarnobylu po ataku Rosjan

Najważniejsze pytanie, które zadaje sobie wiele osób po ataku na Czarnobyl, dotyczy poziomu promieniowania. Informacje, które napływają z Ukrainy, powinny jednak nas uspokoić.

"Obecnie tło promieniowania na terytorium elektrowni jądrowej w Czarnobylu i w strefie wykluczenia nie przekracza dopuszczalnych wartości. Nie wykryto żadnych substancji promieniotwórczych przekraczających ustalone limity" – przekazała SBU ok. godziny 14:00 w piątek 14 lutego.

Kolejny komunikat w tej sprawie pojawił się o godzinie 17:00, a jego autorem był Państwowy Inspektorat Dozoru Jądrowego Ukrainy. Instytucja poinformowała, że wewnątrz kopuły nie ma źródeł ognia. Eksperci badali także, w jakim stanie jest cała konstrukcja.

"Według EcoCentr, które prowadzi kompleksowy monitoring radioekologiczny w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia, dawki promieniowania gamma na stacjach zautomatyzowanego systemu monitorowania promieniowania w obszarze nowego bezpiecznego obiektu nie zmieniły się w ciągu dnia, a wahania bieżących wartości mieszczą się w zwykłych granicach dla każdej stacji" – przekazano w oświadczeniu inspektoratu.

Potwierdzeniem dobrej sytuacji jest także komunikat Polskiej Agencji Atomistyki z sobotniego poranka. Poinformowano w nim, że "obecnie na terenie RP nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi oraz dla środowiska".