logo
opis Fot. STACH ANTKOWIAK/REPORTER
Reklama.

"Ani sondaże, ani podpowiedzi rozgorączkowanych komentatorów nie będą miały wpływu na moje decyzje w sprawach Ukrainy. Bezpieczeństwo Polski – wyłącznie tym będę się kierował. Temu służą działania rządu i wysiłki naszej dyplomacji. W porozumieniu z naszymi sojusznikami i Ukrainą" – pisze w serwisie X premier Donald Tusk.

Tymczasem w kraju zaczyna rodzić się dyskusja, czy Polska powinna wysyłać żołnierzy na ewentualną misję stabilizacyjną na przyszłej granicy ukraińsko-rosyjskiej. Co prawda do ustalenia tych granic droga daleka, ale wiele wskazuje na to, że po zakończeniu działań wojennych to wojska państw Europy będą musiały pilnować pokoju.

Wczoraj (17 lutego) w Paryżu zebrali europejscy liderzy. Rozmowy nie przyniosły jakichś spektakularnych rezultatów. Wśród uczestników spotkania pośpiesznie zorganizowanego przez Macrona byli m.in. premierzy Wielkiej Brytanii i Szwecji. Powiedzieli, że byliby otwarci na wysłanie sił zbrojnych na terytorium Ukrainy w charakterze sił pokojowych, po zawarciu potencjalnego porozumienia.

Po tym wydarzeniu polski premier Donald Tusk zabrał głos podczas konferencji i przekazał mediom, co ustalili w poniedziałek przywódcy. Już na początku wystąpienia Tusk zadeklarował, iż nie zdradzi zbyt wiele z tego, o czym dyskutowano. – To był bardzo nieformalny szczyt. Umówiliśmy się na dyskrecję – podkreślił polski szef rządu.

Jak jednak przekazał, "wszyscy uczestnicy spotkania podkreślili, że to spotkanie to dopiero wstęp do kolejnych spotkań". – Od wszystkich uczestników spotkania usłyszałem, że w interesie całej Europy jest jak najpilniejsze i intensywne działanie na rzecz wzmocnienia współpracy sojuszników – padło.

Przed wylotem na szczyt Paryżu premier Tusk mówił, że nie przewiduje wysłania polskich wojsk na terytorium Ukrainy w ramach ewentualnej misji pokojowej. Dodał jednak, że Polska zapewni wsparcie logistycznie i polityczne dla państw, które się na to zdecydują.

W kwestii wysłania polskich wojsk na Ukrainę – aby pomóc w egzekwowaniu ewentualnego zawieszenia broni – polski rząd jest ostrożny, na razie wykluczając taką możliwość. Widać jednak, że europejscy przywódcy, w tym Donald Tusk będą musieli zmierzyć się z ciężarem podjęcia wspólnej decyzji.