ReArm Europe – nowy plan dozbrajania Europy. Generał pokazał słaby punkt UE
Ćwiczenia wojskowe NATO. Zdjęcie ilustracyjne Fot. Wojciech Strozyk/REPORTER
Reklama.

– To jest moment dla Europy i jesteśmy gotowi do działania – mówiła Ursula von der Leyen, kiedy przedstawiała program "ReArm Europe". To nowy plan na dozbrajanie Europy, który zakłada przeznaczenie około 800 miliardów euro na inwestycje w obronność. Projekt skupia się na pięciu kluczowych punktach.

650 miliardów euro pochodziłoby ze zwiększonych wydatków państw członkowskich, a 150 miliardów euro z nowego instrumentu pożyczkowego. Nowy program ma pomóc państwom członkowskim szybko i znacząco zwiększyć wydatki na zdolności obronne.

"Drastyczna i pilna potrzeba"

– Europa stoi przed ogromnym wyzwaniem, musi się sprężyć. Muszą być szybkie decyzje. Miejmy nadzieję, że to, co jest zapowiadane, będzie zrealizowane, ale moim zdaniem to wciąż mało – tłumaczy dla naTemat gen. Stanisław Koziej.

Wciąż nie słyszę od liderów UE, że jeżeli Europa ma mieć zdolności do samodzielnego wykonywania większości zadań obronnych, które dzisiaj mogą być realizowane tylko w NATO, przy udziale Stanów Zjednoczonych, to musi nie tylko budować swój potencjał, ale także mieć zdolności użycia tego potencjału w razie potrzeby, w tym prowadzenia dużych operacji. UE nie ma takich zdolności prawie w ogóle. Poza Eurokorpusem, który może taką rolę pełnić, nie ma żadnych struktur dowodzenia operacyjnego.

Gen. Stanisław Koziej

były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego

Rozmówca naTemat podkreśla, że "to jest konsekwencja lekceważenia zagrożenia rosyjskiego dla Europy". – Ten problem został wyostrzony przez politykę amerykańską. Dopóki Stany Zjednoczone były w miarę pewnym udziałowcem bezpieczeństwa europejskiego, potrzeba zwiększania potencjału obronnego Europy nie była tak drastyczna i pilna – zauważa.

Były wojskowy dopytywany o nowy unijny projekt przekonuje, że to pierwszy istotny krok w zakresie stworzenia warunków do rozwijania własnego potencjału obronnego. – Nie chodzi tylko o ustanowienie funduszu, ale także wprowadzenie pewnych mechanizmów, które ułatwiają państwom członkowskim UE inwestowanie w obronność poprzez zdjęcie ograniczeń i limitów, co do deficytu budżetowego – dodaje.

To poważna decyzja w zakresie stworzenia warunków finansowych do rozwoju tego potencjału. Równolegle z tym musi być przyspieszony rozwój mocy produkcyjnych przemysłu obronnego w Europie. I to już jest sprawa trudniejsza, bo decyzje budżetowe można podjąć natychmiast i w krótkim czasie je wdrożyć do realizacji, ale pieniądze trzeba gdzieś wydawać w przemyśle. Broń i amunicja nie powstaje z samych pieniędzy. Muszą być materialne inwestycje w przemysł. 

Gen. Stanisław Koziej

były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego

Generał Koziej zwrócił uwagę na kluczową rzecz i wskazuje, że "Europa ma jeszcze coś do zrobienia".

– Może udałoby się doprowadzić do synchronizacji wysiłków przemysłów obronnych poszczególnych krajów, żeby nie dublowały swoich mocy. Są ogromne rezerwy w doprowadzeniu do ścisłej kooperacji na poziomie międzykrajowym. To będzie jednak trudny proces, bo firmy dbają o swoje interesy, ale myślę, że UE ma sposoby, które powinna uruchamiać, aby ten proces specjalizacji obronnej realizować – tłumaczy.

Jednocześnie były szef BBN daje do zrozumienia, że konieczne jest przeprofilowanie zamówień obronnych przez poszczególne armie europejskie na przemysł europejski. – To nie wydarzy się natychmiast, bo przecież Polska też ma uruchomionych wiele programów, realizowanych z USA – mówi gen. Koziej.

Nadzwyczajny szczyt UE

Przypomnijmy, że 6 marca w Brukseli odbywa się specjalny szczyt z udziałem wszystkich unijnych przywódców oraz Wołodymyra Zełenskiego. Jednym z punktów obrad mają być sprawy związane z wojną w Ukrainie. Omówiony zostanie też wspomniany plan dozbrajania Europy.

W latach 2021–2024 łączne wydatki państw członkowskich na obronność wzrosły o ponad 30 proc., co szacuje się na 326 mld euro. To około 1,9 proc. unijnego PKB.