
Polacy coraz mniej lubią Ukraińców, szczególnie tych przebywających w Polsce. Ale walkę Ukraińców popierają, chcą też im pomagać. Stopień skomplikowania uczuć do naszych sąsiadów przekroczył już granicę zdrowego rozsądku. Skąd biorą się te rozbieżności i wahania? Zapytaliśmy specjalistów.
"Wielu z nich jest w Polsce, jeździ limuzynami i spogląda na świat z apartamentów za miliony". Tak Waldemar Buda, europoseł PiS, podpisał wrzucone na X zdjęcie dwóch bardzo drogich aut z ukraińskimi rejestracjami. Buda wypuścił w świat bzdurę, fejka. Bowiem były to auta ukraińskiego oligarchy sfotografowane trzy lata temu w Wiedniu. Mnóstwo ludzi wytknęło mu manipulację.
Ten się jednak nie przejął. I następnego dnia wrzucił na X filmy z TikToka, pokazujące drogie auta na ukraińskich blachach. Tym razem nie otrzymał już słów poparcia, większość odpowiedzi to silne słowa dezaprobaty dla działań europosła, niedawnego ministra.
Od pytania, co zrobił Buda, ważniejsze jest to, dlaczego to zrobił. Nie ma przypadków, są tylko znaki, jak mawiał jeden ze znanych księży. Działania Budy to tylko jeden z przykładów kolejnej nagonki na Ukraińców.
W mediach społecznościowych czytamy znowu historie na poziomie słynnej kuzynki z Ząbek. A to komuś Ukrainiec nie powiedział dzień dobry, a to komuś zajęli kolejkę u lekarza, a to wreszcie leki wykupili. A to dostają 800+, a to pełnymi garściami czerpią z socjalu. Słowem: biorą, co nasze.
Czy to jest faktycznie problem, który w społeczeństwie istnieje i to na dużą skalę? Czy może istnieje, ale jest marginalny? A może po prostu sprawę sztucznie rozdmuchują politycy, żeby uzyskać dostęp do uszu i głosu specyficznej części wyborców?
W sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM od 2022 roku sprawdzany jest stosunek Polek i Polaków do ukraińskich uchodźczyń i uchodźców. W maju 2022 roku 67 proc. Polek i Polaków uważało, że byłoby "dla Polski dobrze, gdyby osoby z Ukrainy, które obecnie przebywają w Polsce, miały zostać na wiele lat", a 24 proc., że "byłoby źle".
W lutym 2024 liczba osób życzliwych wobec obecności Ukrainek i Ukraińców (45 proc. w tym 10 proc. "zdecydowanie") już tylko nieznacznie przewyższała liczbę niechętnych (40 proc.).
Na tym tle wybijają się wyborcy Konfederacji (2/3 z nich to mężczyźni), których postawa została określona jako "szokująco antyukraińska". Aż 80 proc. z nich uważa, że ukraińska obecność Polsce szkodzi, a tylko 17 proc., że jest dla Polski dobra.
– To jest robione specjalnie. To nie jest przypadek, to nie jest nawet rzeczywisty problem społeczny! Mamy przecież twarde dane: większość Ukraińców w Polsce pracuje, ci ludzie płacą podatki. A jakieś przywileje to mit. Większość to kobiety z dziećmi i starsze osoby. Zdecydowana część kobiet ciężko pracuje. Ci, którzy mieszkają w zbiorowych ośrodkach, muszą z 800 plus oddać 15 złotych dziennie na dziecko, zostaje im 350 złotych – tłumaczy w rozmowie z naTemat.pl Iza Chruślińska, działaczka społeczna, promotorka dialogu polsko–ukraińskiego, tłumaczka, eseistka, pisarka.
Twarde dane i antyukraińska narracja
Według danych opublikowanych przez polski rząd, pod koniec stycznia 2025 roku aż 78 proc. ukraińskich uchodźców była oficjalnie zatrudniona w Polsce. Według ZUS w 2024 roku na wypłaty dla ukraińskich dzieci wydano 2,8 mld zł, a w samym 2023 roku (dane za 2024 r. nie są jeszcze dostępne, ale liczba ta będzie wyższa) Ukraińcy wpłacili do budżetu państwa polskiego 15 mld zł w podatkach i składkach na NFZ i ZUS.
Z danych ZUS jasno wynika, że Ukraińcy są największą grupą cudzoziemców płacących składki ubezpieczeniowe w Polsce. Na koniec listopada 2024 roku opłacało je około 800 tys. osób tej narodowości. To są fakty.
Skąd więc rosnące niezadowolenie, fala hejtu w mediach społecznościowych?
– Zauważmy, kiedy pojawiła się pierwsza silna fala zarzutów pod adresem Ukraińców, bo w polityce historycznej przerwy nie było. Pamięta pan? Jesienią 2023 roku miały być wybory parlamentarne. A już na wiosnę ruszyła narracja antyukraińska. To był cały pakiet spraw. Nagle (nagle nie, wróciła raczej kolejna fala, bo o Wołyniu nie przestano mówić nawet w 2022 r.) zaczęło się mówić o problemach z ekshumacjami ofiar Wołynia i "niewrażliwości" Ukraińców, o ukraińskim zbożu, ale i zabierających Polakom pracę Ukraińcach – mówi nam Iza Chruślińska.
Dodaje, że w 2023 roku różne wątki tej narracji i w różnym zakresie zostały podjęte również przez ówczesną opozycję, dzisiejszą koalicję rządzącą. – Szczególnie przez PSL. PSL jest tradycyjnie antyukraiński, od zawsze był, od samego początku był antyukraiński i jest, szczególnie w kwestiach polityki historycznej – zaznacza Chruślińska.
Iza Chruślińska
działaczka społeczna, promotorka dialogu polsko–ukraińskiego, tłumaczka, eseistka, pisarka
O pomoc w wyjaśnieniu tej kwestii poprosiliśmy dr Roberta Staniszewskiego z Katedry Socjologii Polityki i Marketingu Politycznego Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Dr Staniszewski z zespołem socjologów od dawna bada stosunek Polaków do Ukraińców. To jedyne takie, cykliczne i bardzo głębokie badanie. Co z niego wynika?
Przede wszystkim to, że nasz entuzjazm w stosunku do odwiedzających nas sąsiadów regularnie spada. Ale także to, że młode polskie kobiety faktycznie czują się zagrożone. Jedna piąta badanych ogółem (20 proc.) sądzi, że młode Polki mają negatywne nastawienie do uchodźczyń/uchodźców z Ukrainy. Na szczególną uwagę zasługują odpowiedzi "młodych Polek" (kobiet w wieku 20–29 lat). W tym segmencie przeszło dwie piąte badanych (44 proc.) deklaruje negatywne nastawienie.
Zdaniem respondentów czynnikiem, który wpłynął na negatywne nastawienie jest przede wszystkim "zagrożenie na rynku matrymonialnym". W dalszej kolejności respondenci wymieniają: "zagrożenie na rynku pracy", "zagrożenie dla Polek, które stwarzają Ukraińcy" oraz "niewłaściwe zachowanie Ukrainek/ Ukraińców".
Postawa roszczeniowa i sowiecka mentalność?
W styczniu 2025 roku głównym czynnikiem wpływającym na zmianę nastawienia Polek i Polaków do uchodźców z Ukrainy jest ich "postawa roszczeniowa". W dalszej kolejności badani wymieniają "niewłaściwe zachowanie uchodźców z Ukrainy" oraz to, że "mają zbyt wiele świadczeń socjalnych".
Zdaniem osób objętych badaniem "postawa roszczeniowa" w odniesieniu do uchodźców z Ukrainy oznacza, że "wszystko im się należy". W dalszej kolejności wymieniają: "roszczenia o świadczenia socjalne", "brak wdzięczności za pomoc" oraz "chęć posiadania większych praw jak Polacy".
W styczniu 2025 roku badacze po raz pierwszy zadali pytanie: "Czy Pana(i) zdaniem uchodźców z Ukrainy charakteryzuje "sowiecka mentalność"?". Zauważyli, że takie określenia zaczęły się pojawiać i postanowili zgłębić temat. Polki i Polacy są mocno podzielni w tej kwestii. Jedna czwarta (28 proc.) uważa, że "tak" i prawie tyle samo (27 proc.), że "nie". Przeszło dwie piąte respondentów (43 proc.) nie ma zdania w tej sprawie.
Zdaniem badanych "sowiecka mentalność" oznacza: "postawę roszczeniową", "cwaniactwo", "poleganie na socjalu", "brak kultury osobistej" oraz "brak dbałości o dobro wspólne".
Z czego może wynikać zmiana podeścia Polaków do Ukraińców?
– Już rok temu pojawił się temat, że ludzie z Ukrainy przyjeżdżają jako uchodźcy, a okazuje się, że mają luksusowe samochody, robią luksusowe zakupy. Nie sądzę więc, że coś się zmieniło, to nowe odkrycie starych kart. Często temu "nowemu odkryciu" towarzyszy przestawianie akcentów. I na nowo zaczęło się pod koniec zeszłego roku. Nie mam wątpliwości, że ma to związek bezpośredni z wyborami – mówi nam Izabela Chruślińska.
Fakt istnienia młodych Ukraińców w Polsce co jakiś czas odkrywa wicepremier i minister obrony narodowej. Władysław Kosiniak–Kamysz (z PSL) przypomina sobie o nich faktycznie na ogół przed wyborami. Mówił o nich wiosną 2024 roku (przed wyborami do Parlamentu Europejskiego), mówi o nich teraz, przed wyborami prezydenckimi.
Ostatnio stwierdził, że część Ukraińców w wieku poborowym to "młodzi mężczyźni w samochodach za miliony". – To ludzi wkurza. To jest rzecz nieprzyzwoita i niedopuszczalna – stwierdził.
Iza Chruślińska
działaczka społeczna, promotorka dialogu polsko–ukraińskiego, tłumaczka, eseistka, pisarka
Pytam, czy grupa wyborców, którą roboczo można nazwać "ukrainofobami", jest naprawdę warta świeczki, warta tej całej gry.
– Ja tego nigdy nie zrozumiałam. Moim zdaniem polskie społeczeństwo w większości nie ma żadnej wiedzy na temat Ukrainy, w tym historycznej. Wiedzą tylko i wyłącznie to, co usłyszeli najczęściej w telewizji. Młodsi karmią się mocno uproszczonym przekazem oraz hejtem z mediów społecznościowych. A on pochodzi w dużej mierze z Rosji i jest dobrze sterowany w Polsce polskimi rękoma. Wydawało mi się raczej do 24 lutego 2022 roku, że większość polskiego społeczeństwa jest po prostu obojętna albo ma takie podejście, że Ukraińcy są "gorsi od nas". Są biedniejsi, przyjeżdżają tu pracować. Już zapomnieliśmy o tym, jak Polacy jeździli do pracy na Zachodzie, kiedy nie byliśmy w Unii. Zapomnieli, jak to wyglądało i jak w niektórych krajach do nas podchodzono – tłumaczy.
I dodaje: – Ale w każdym razie mamy taki dosyć pogardliwy stosunek do Ukraińców. Albo wyższościowy, ale bardzo długo nie było w nim miejsca na wiele obecnie widocznych "negatywów". Ukraińcy może nigdy nie byli na pierwszych miejscach w rankingu sympatii, ale też nie byli przesadnie nielubiani.
A jak jest teraz? Z badań dr Staniszewskiego wynika, że sprawa jest skomplikowana. Mamy tu do czynienia z dysonansem pozytywnego nastawienia (positive attitude dissonance, PAD). Na czym on polega?
Z jednej strony mamy do czynienia z pozytywną percepcją walczącej Ukrainy oraz Ukraińców. Z drugiej zaś na pytanie, które po raz pierwszy zadano w styczniu 2023 roku "Czy zmieniło się pana(i) nastawienie do uchodźców z Ukrainy w ostatnim czasie?", odnotowujemy znaczący odsetek badanych, którzy deklarują, że kierunek tej zmiany jest negatywny, nastawienie pogarsza się.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.

Efekt jest taki, że wiele osób jednocześnie uważa, że należy pomagać walczącej Ukrainie i uchodźcom przebywającym w Polsce, mimo że ich nastawienie do Ukraińców i Ukrainy zmieniło się w stronę wymiaru negatywnego.
Wina polityki?
Iza Chruślińska przypomina, że wiele negatywnych narracji zaczęło się po tym, jak PiS zaczął grać w wyborach kartą antyimigrancką.
– Łatwość operowania w Polsce hasłami i treściami antyukraińskimi a także trafianie z tym przekazem do znacznej części Polaków, można zamienić w program wyborczy. Jednak bardzo silna obecność haseł i treści antyukraińskich szczególnie w latach rządów PiS-u była strategią polityczną. Została przez wiele działań wzmocniona sztucznie. Niemniej trafiło to na podatny grunt, między innymi polityki historycznej. Mamy zapisane w mentalności, że Polacy i tylko Polacy byli zawsze ofiarami, nigdy katami. Z różnych przyczyn stanowi to znaczną część naszej pamięci historycznej – wyjaśnia.
Antyukraińska propaganda w sieci nie jest niczyim wrażeniem, jest faktem. Dowodzi tego raport Stowarzyszenia Demagog, wspieranego przez specjalistów z Instytutu Monitorowania Mediów (IMM). W 2024 roku analitycy zidentyfikowali w polskojęzycznym internecie 326 962 antyukraińskich wpisów.
Zasięg wszystkich wyodrębnionych przekazów wyniósł ponad 75 mln potencjalnych kontaktów. W 2023 roku antyukraińskich wpisów było mniej: 288 850. Wtedy wygenerowały zasięg na poziomie ponad 54 mln potencjalnych kontaktów. Stowarzyszenie bada antyukraińską propagandę od 2022 roku. Warto zauważyć, że obecny wzrost miał miejsce, pomimo wyłączenia opcji komentarzy przez wiele opiniotwórczych i popularnych portali.
Czy ta propanagda trafia na żyzny grunt?
– Mamy syndrom ofiary, który był bardzo długo rozdmuchiwany, plus PRL–owską bardzo silną propagandę antyukraińską, która w części nakładała się na endecką sprzed II wojny światowej, do tego dochodzi stałe odwoływanie się do Wołynia i konfliktu polsko–ukraińskiego, za który według polskich ocen, niezgodnych z prawdą historyczną, odpowiadają tylko Ukraińcy. Więc w części to jest, tak sądzę, dziedzictwo polskiej mentalności wzięte z czasów PRL–u i jeszcze wzmacniane odwołaniami komunistów do endeckiego wzorca. A endecka mentalność zawsze była silna i czasem dominowała nawet w myśleniu społecznym – mówi nam Iza Chruślińska.
Chruślińska wraca do początków wojny w Ukrainie. Wtedy Polacy jako pierwsi otworzyli swoje domy dla uchodźców, organizowali żywność, angażowali się w wolontariat. Według badań Polskiego Instytutu Ekonomicznego, Polacy w ciągu trzech pierwszych miesięcy przeznaczyli nawet 2 mld euro na wsparcie uciekających przed wojną. 59 proc. nas kupowało artykuły pierwszej potrzeby, a 53 proc. – wpłacało pieniądze na rzecz uchodźców.
Iza Chruślińska
działaczka społeczna, promotorka dialogu polsko–ukraińskiego, tłumaczka, eseistka, pisarka
I dodaje: – Jeśli więc mimo tego Polacy potrafiliby bez tej sztucznej "pomocy" i presji politycznej i medialnej przejść tak szybko taką drogę, to wówczas oznacza, że coś z nami nie jest w porządku, z naszym poczuciem solidarności i współczucia, a biorąc polskie doświadczenie historyczne z ZSRR czy Rosją carską taka postawa świadczy o utracie zdrowego rozsądku i instynktu zachowawczego.
Zobacz także
