Ewa Kopacz po trzech latach wspomina katastrofę smoleńską.
Ewa Kopacz po trzech latach wspomina katastrofę smoleńską. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

– Przez te trzy lata ciągle ktoś mnie o coś obwinia. Nie czuję winy, ale i tak boli. Staram się wszystko tłumaczyć, wyjaśniać. Często jest tak, jakby moja prawda nie miała znaczenia, nikogo nie interesowała. Nie musiałam jechać do Moskwy. Przecież nie pojechałam tam dlatego, że miałam taki obowiązek – mówi w wywiadzie dla "Newsweeka" Ewa Kopacz.

REKLAMA
Ewa Kopacz w rozmowie z “Newsweekiem” przyznaje, że gdyby dano jej jeszcze raz wybór, znów pojechałaby do Moskwy wraz z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej.
Ewa Kopacz
dla "Newsweeka"

Takie decyzje wpisane są w charakter i zawód. Odwołuję się do zawodu lekarza, bo nie wybiera się go przypadkiem. Wciąż powtarzam to mojej córce. Lekarz to ktoś, kto pomaga nie tylko w problemach ciała, ale i duszy. (...) Ludziom, którzy stracili w Smoleńsku najbliższych, też była potrzebna pomoc. Nie tylko medyczna. Wiedziałam to od pierwszej chwili. Wiedziałam, że potrzebny będzie im ktoś, kto po prostu przy nich będzie, pomoże w załatwianiu najprostszych spraw.


Kopacz twierdzi, że kierowała się “zwykłym ludzkim odruchem”, nie biorąc pod uwagę, że później może być atakowana i krytykowana. Podkreśla, że po 10 kwietnia 2010 roku “wszyscy byliśmy wyłącznie ludźmi cierpiącymi, okaleczonymi, a nie robiącymi politykę”. Kopacz dodaje, że polityczne rozgrywki wokół smoleńskiej tragedii zaczęły się później i rozgrywały się “jakby w innym wymiarze”.
Ewa Kopacz dała jednak do zrozumienia, że do dziś płaci cenę za swoją ówczesną decyzję.
Ewa Kopacz
dla "Newsweeka"

Płacę ją nie tylko ja, ale i moi najbliżsi. Przez te trzy lata ciągle ktoś mnie o coś obwinia. Nie czuję winy, ale i tak boli. Staram się wszystko tłumaczyć, wyjaśniać.


Nie zawsze jednak była słuchana. W kwietniu 2012 roku wdowa po Przemysławie Gosiewskim twierdziła w radiu RMF FM, że jej zdaniem katastrofa smoleńska nie była zwykłym wypadkiem lotniczym, a podczas sekcji zwłok ciała ofiar były w Rosji bezczeszczone.
Z relacji senator PiS wynikało, że ciała otwierano, usuwano z nich do badań organy wewnętrzne, ale po przeprowadzonej sekcji nie kompletowano już szczątków. – Marszałek brała udział, albo co najmniej była świadkiem tych wydarzeń – mówiła o Ewie Kopacz Beata Gosiewska. Ówczesną minister zdrowia oskarżano także o pomyłki związane z identyfikacją ciał ofiar.

Zobacz także:
Ewa Kopacz: Nie byłam przy identyfikacji Anny Walentynowicz. Nie mam problemu ze słowem przepraszam
Kopacz skarży się jednak w wywiadzie na brak zrozumienia: – Nie musiałam jechać do Moskwy. Przecież nie pojechałam tam dlatego, że miałam taki obowiązek – mówi.
Źródło: “Newsweek”