
W sobotę w Waszyngtonie miał miejsce elegancki bal najważniejszych polityków i dziennikarzy. Na dorocznej imprezie wystąpił komik Conan O’Brien, jednak uwagę wszystkich przyciągnęło przede wszystkim tradycyjne pełne autoironicznych żartów wystąpienie prezydenta Obamy.
REKLAMA
W sobotę w Waszyngtonie odbyła się doroczna impreza White House Correspondents’ Dinner, na której obecni byli najważniejsi amerykańscy politycy, dziennikarze, gwiazdy filmu i muzyki. Bal jest organizowany już od 1920, a od lat osiemdziesiątych stałym punktem programu jest występ znanego komika, który ma za zadanie żartować z siedzącego obok prezydenta. W tym roku był nim Conan O’Brien.
Komentatorzy zwracają jednak przede wszystkim uwagę na pełne humoru przemówienie prezydenta Obamy, który żartował nie tylko ze swoich politycznych przeciwników, ale i z samego siebie.
Prezydent USA mówił m.in. o zmianie swojego wizerunku w drugiej kadencji rządów. Zażartował, że być może na podobieństwo swojej żony Michelle, powinien np. zmienić fryzurę. Pomysł ten zilustrował przygotowanymi wcześniej fotomontażami.
Barack Obama śmiał się także ze swojego niedawnego “wyczynu”, gdy na wielkanocnej imprezie starał się zaimponować swoimi koszykarskimi umiejętnościami, jednak do kosza trafił tylko dwa razy, choć oddał aż dwadzieścia dwa rzuty. Odnosił się też do popularnego serialu o Biblii, w którym czarnoskóry aktor grający Diabła przypomina właśnie prezydenta USA.
Imprezę odwiedziła śmietanka towarzyska Ameryki, obecni byli politycy, znani dziennikarze, celebryci. Poza O’Brienem na spotkanie z prezydentem stawili się Kevin Spacey, Julia Louis-Dreyfus, Christiane Amanpour a także wokalista koreańskiego PSY.
Twórcy popularnego serialu politycznego “House of Cards” przygotowali na tę okazję specjalny, krótki klip, opublikowany w internecie.
Żywo komentowana w internecie impreza nie ustrzegła się krytyki. Przede wszystkim prawicowe media zwracają uwagę, że tego typu zażyłość liberalnych polityków i dziennikarzy jest godna pożałowania. Niektórym nie spodobał się także lekki, żartobliwy ton, w jakim przemawiał Obama zaledwie kilkanaście dni po bostońskim zamachu i tragicznym pożarze w Teksasie.
