logo
Niemieckie media opisują relację Trump-Putin. Fot. ANDREW HARNIK/Getty AFP/East News
Reklama.

Rozmowa prezydentów Rosji i USA nie przyniosła przełomu, a Putin – choć zgodził się na przerwę w atakach na ukraińską infrastrukturę energetyczną – kilka godzin po rozmowie ją złamał: Rosja zaatakowała infrastrukturę energetyczną w Słowiańsku i odcięła prąd 100 tys. mieszkańców. 

Putin jak oficer prowadzący swojego agenta

"Frankfurter Algemeine Zeitung" wylicza efekty wtorkowej rozmowy Trump-Putin: "Główna pozycja obejmuje przede wszystkim część (…) rosyjskiego przekazu, w której Putin wymienia warunki do podjęcia kolejnych kroków. Domaga się zaprzestania pomocy wojskowej dla Ukrainy, co w niezawoalowany sposób pokazuje, jak wyobraża on sobie koniec wojny. Chce Ukrainy słabej, w dużej mierze pozostawionej samej sobie przez Zachód".

I negocjacje w tej sprawie mają być nadal tylko dwustronne. Putin może traktować Trumpa jak oficer prowadzący swojego agenta. Amerykański prezydent łamie dla niego opór Kijowa" – zauważa gazeta z Frankfurtu, nawiązując do wieloletniej pracy Putina w KGB. „Jednak nie można czynić wobec Putina zarzutu z tego, że tak właśnie robi. Korzysta z okazji, którą Trump sam mu zaoferował swoją mieszanką zarozumiałości i naiwności. Jak można to wszystko uznawać za wyraz amerykański siły, pozostaje tajemnicą.”

"Ukrainie będzie bliżej do losu Polski w XVIII w."

"Prezydent USA Donald Trump, który wystartował z krzykliwą zapowiedzią zakończenia wojny w Ukrainie w ciągu 24 godzin, ma jeden cel: spokój dla Ameryki. Byłoby to uczciwe, gdyby nie szło w parze z otwarcie okazywanym przez Trumpa brakiem zainteresowania tak Ukraińcami, jak swoimi europejskimi sojusznikami z NATO. Nic dziwnego, że szef Kremla Władimir Putin także po tej rundzie rozmów pozostał przy swoich maksymalnych żądaniach" – piszą "Stuttgarter Nachrichten".

"Jeśli pójdzie tak dalej, Ukrainie będzie bliżej do losu podzielonej w XVIII wieku między trzy mocarstwa Polski niż do sprawiedliwego pokoju. W swoim nieustannie poddawanym w wątpliwość istnieniu będzie bezbronna i podatna na szantaż. Najwyraźniej ten oczekiwany efekt zachęci Putina do użycia siły wobec kolejnych państw. Rosja już grozi wojną Brytyjczykom i Francuzom" – przypomina gazeta ze Stuttgartu.

"Europa musi o siebie zawalczyć"

"Putin nie rezygnuje ze swoich imperialistycznych celów, a Trump poległ podczas pierwszej próby porozumienia pokojowego. Dla Europy to znak: wsparcie dla Ukrainy nie może słabnąć. Dobrze, że funkcjonujący nadal rząd Niemiec uwolnił właśnie kolejne miliardy. Ani finansowo, ani wojskowo, ani humanitarnie Europa nie może ograniczyć swojej pomocy dla tego zaatakowanego przez Rosję kraju" – pisze "Rhein-Zeitung" z Koblencji.

„Niezależnie od ewentualnych rozmów i porozumień pomiędzy Waszyngtonem i Moskwą UE musi obowiązkowo zdecydowanie stać po stronie Kijowa. Bo jeśli Putinowi udałoby się przekonać Trumpa do rzekomych korzyści z kapitulacji Ukrainy, byłoby to zaproszenie dla Putina do ataku na kolejny europejski kraj. Europa musi o siebie zawalczyć bardziej niż kiedykolwiek wcześniej” – czytamy.

(DPA/mar)