Maciej Lasek, szef zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej
Maciej Lasek, szef zespołu ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
Szef nowego zespołu rządowego, który ma walczyć z kłamstwami na temat przebiegu i przyczyn katastrofy smoleńskiej, pozytywnie odbiera propozycję prezesa PAN, który chce zorganizować dyskusję między członkami zespołu Macierewicza a komisją Millera. Jednak podczas prac komisji Millera przekonanie opinii nie było uznawane za priorytet.
Maciej Lasek
członek komisji Millera

Nie mam pewności, że jesteśmy w stanie przekonać większość Polaków. Ale powiem brutalnie: co z tego, jeśli opinia publiczna nie będzie wierzyć ustaleniom komisji Millera? (…) Ale raport Millera nie został stworzony po to, aby przekonywać społeczeństwo, ale dla poprawy bezpieczeństwa lotów. A wśród ludzi zajmujących się lotnictwem zawodowo, ten raport nie jest kwestionowany. CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: "Rzeczpospolita"

W opublikowanej na łamach "Rzeczpospolitej" rozmowie z Andrzejem Stankiewiczem przyznaje jednak, że nie da się ustalić absolutnie jednej wersji wydarzeń, ale powinniśmy skupić się na tym, która jest logiczna i układa się w prawdopodobną całość. Ale wbrew opinii części polityków Lasek ocenia, że członkowie zespołu Macierewicza wcale nie muszą kierować się złą wolą kwestionując wyniki prac komisji Millera. Jego zdaniem o może być wynik braku dostępu do wszystkich danych, przez co nie są oni w stanie zweryfikować niektórych hipotez.
Niedawno Antoni Macierewicz powiedział w czasie spotkania w podwarszawskich Łomiankach, że dysponuje materiałem, który "przesądza w ogóle" o teorii wybuchów na pokładzie prezydenckiego tupolewa. Dodał jednak, że nie może go jeszcze upublicznić. Zdradził, że chodzi o kilkadziesiąt części kadłuba maszyny, które rosyjskie służby znalazły kilkaset metrów przed miejscem upadku samolotu.
Źródło: "Rzeczpospolita"