
Polska po raz pierwszy została uwzględniona w unijnym raporcie dotyczącym handlu żywym towarem. Wynika z niego, że nie tylko jesteśmy wykorzystywani za granicą - sami też wykorzystujemy innych. Unia zarzuca nam, między innymi, że mamy złe podejście do całego tematu.
REKLAMA
W 2009 roku Polska podpisała konwencję ws. działań ograniczających handel ludźmi. Z tego tytułu po raz pierwszy została uwzględniona w unijnym raporcie opisującym ten proceder. Dziennikarka "Rzeczpospolitej" Anna Słojewska dotarła do dokumentu przed jego publikacją. Wynika z niego, że polska to dość nietypowy kraj, na co zwróciła uwagę Petya Nestorova, sekretarz grupy ekspertów GRETA, autorów raportu.
Przeczytaj też: Handel ludźmi realnym problemem także w Polsce. "Człowieka można sprzedać wiele razy"
Polska jednocześnie wypełnia wszystkie trzy funkcje: kraju pochodzenia, kraju przeznaczenia i kraju tranzytu dla handlu żywym towarem. CZYTAJ WIĘCEJ
76 proc. przypadków handlu żywym towarem dotyczących Polaków sprowadza się do naszych rodaków wykorzystywanych za granicą. Głównie w Niemczech, Holandii, Belgii i Hiszpanii. Najczęściej kobiety zmusza się do świadczenia usług seksualnych, a mężczyzn do niewolniczej pracy zazwyczaj w sektorze rolniczym.
Jak podaje "Rzeczpospolita" cytując Petyę Nestorovą, unijni eksperci dostrzegli nowe rodzaje przestępstw dotyczących handlu żywym towarem - w tym wykorzystywanie emigrantów zatrudnionych w prywatnych domach czy używanie ich tożsamości w celu zdobycia kredytu.
Ale Polacy potrafią też być stroną wykorzystującą. Głównie tyczy się to kobiet z Ukrainy, Bułgarii, Rumunii, Mołdawii, które są zmuszane do prostytucji i niewolniczej pracy. Rośnie też odsetek imigrantów z krajów azjatyckich, którzy w Polsce zamiast lepszego życia znaleźli piekło.
Nie ma tego w oficjalnych statystykach, ale naszym zdaniem Polska nie docenia problemu. Nie traktuje pracy przymusowej w kategorii łamania praw człowieka, tylko nieprzestrzegania kodeksu pracy. To wymaga zmiany podejścia. CZYTAJ WIĘCEJ
Jednocześnie pochwalono nas za "bardziej ludzkie", a nie "policyjne" podejście do sprzedanych osób. Unijna sekretarz podkreśliła, że jest to wzór godny polecenia, bo dla przykładu podejście brytyjskie pozostawia wiele do życzenia.
To niejedyne doniesienia o handlu ludźmi. "Newsweek" ustalił, że w Polsce bezkarnie można handlować noworodkami. Legalnie zamówić nowonarodzone dziecko można wykładając kwotę rzędu 2000 tysięcy złotych. Ci, którzy chcą sprzedać lub kupić dziecko nie muszą schodzić z tym do podziemia. Wystarczy wyszukiwarka internetowa. Ta sytuacja to wynik luki w prawie karnym, która zakłada, że handel ludźmi to czyn związany ze sprzedażą i kupnem człowieka w celu wykorzystywania go do pracy, żebractwa, prostytucji czy też pornografii. Kupowanie dziecka by najzwyczajniej w świecie je wychować nie jest objęte tym przepisem.
