Blokada dróg w Warszawie. Aktywiści klimatyczni przykleili się klejem do jezdni.
Blokada dróg w Warszawie. Aktywiści klimatyczni przykleili się klejem do jezdni. Fot. Marysia Zawada/REPORTER/East News
REKLAMA

Jak poinformował reporter TVN24, aktywiści usiedli na jezdni w pobliżu Dworca Gdańskiego. – Policja usunęła już kilka osób. Dwie nadal pozostają przyklejone – relacjonował o poranku dziennikarz stacji. Ruch w kierunku Pragi został ograniczony do jednego pasa.

Na Słomińskiego protestowało 11 osób. Jak twierdzili, w każdej chwili mogą zakończyć akcję, jeśli "Trzaskowski poprze ich postulaty". Ratusz w oficjalnym oświadczeniu przekazał, że nie ma zamiaru ulegać szantażom.

Aktywiści planują kolejne blokady w Warszawie. Nie wiadomo, jak długo potrwa ich protest. Jak widać na zamieszczonych nagraniach, kierowcom stojącym w korkach zaczęły puszczać nerwy.

Aktywiści Ostatniego Pokolenia blokują mosty w Warszawie. Przyklejają się do jezdni

To kolejna blokada zorganizowana przez Ostatnie Pokolenie. W poniedziałek 5 maja protestujący maszerowali przez trzy warszawskie mosty Śląsko-Dąbrowski, Świętokrzyski i Poniatowskiego – a następnie przykleili się do asfaltu. Wtedy po raz pierwszy użyli silnego kleju.

"Niektórzy uczestnicy blokady przykleili się do nawierzchni mostu klejem mocnym jak beton. Policja nie jest w stanie ich odkleić" – relacjonowali 5 maja aktywiści w mediach społecznościowych. Część z nich, mimo złej pogody protestowała przez wiele godzin.

Protesty Ostatniego Pokolenia w Warszawie. Czego domagają się aktywiści?

Demonstranci domagają się zmian w polityce transportowej. Ostatnie Pokolenie żąda przekierowania środków z budowy dróg ekspresowych na lokalny transport publiczny oraz wprowadzenia biletu miesięcznego za 50 zł. Protesty to reakcja na brak odpowiedzi prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. "Miał czas do 4 maja. Rafał Trzaskowski wybrał protesty" – napisali aktywiści w oświadczeniu.

Uczestnicy protestów mówią wprost o swoich obawach dotyczących przyszłości klimatu. – Jestem przerażony bezczynnością polityków wobec zapaści klimatu. W ciągu kilkudziesięciu lat w Polsce nie będzie co jeść i co pić – powiedział jeden z nich w rozmowie z Onetem. Inny aktywista dodał: – Boję się protestować, ale wiem, że muszę to robić. Wiele osób w Solidarności też się bało. Strach to element rzeczywistości, a nie argument.