Michał Gramatyka dla naTemat. Tak reaguje na słowa Hołowni w debacie TVP
Szymon Hołownia Fot. Marysia Zawada/REPORTER

Jeśli nawet debata TVP nie wywróci wyborczego "stolika", to jednak widzowie mogli wyłapać kilka kluczowych momentów. Jeden z nich to deklaracja Szymona Hołowni, który otwarcie zagroził wyjściem z koalicji. Chodzi o jeden kluczowy projekt, który wywołuje zgrzyt. – Pacta sunt servanda, jak mówili starożytni. Czyli umowy powinny być dotrzymywane – mówi dla naTemat Michał Gramatyka, wiceminister cyfryzacji z Polski 2050.

REKLAMA

– Będziemy walczyć o asystencję osobistą, będziemy walczyć, mimo że nasi koalicjanci, minister finansów, blokuje tę ustawę po raz kolejny. Będziemy walczyć do tego stopnia, że jeżeli jej nie będzie, deklaruję to, wyjdziemy z koalicji – mówił Szymon Hołownia 12 maja podczas debaty prezydenckiej zorganizowanej przez TVP.

Słowa Hołowni wybrzmiały na tyle mocno, że dzień po debacie wróciły pytania o przyszłość koalicji rządzącej. Próbowaliśmy podpytać w Polsce 2050, czy ewentualny rozłam jest możliwy. – Nie ma wewnętrznej rozmowy na temat wyjścia z koalicji – słyszymy anonimowo.

O deklarację marszałka Sejmu zapytaliśmy Michała Gramatykę z Polski 2050. – Słowa Szymona Hołowni nie zabrzmiały groźnie, tylko tak, jak powinny zabrzmieć – przekonuje w rozmowie z naTemat.

Dla mnie ta sytuacja jest dość naturalna, to znaczy jest umowa koalicyjna. W tej umowie mamy poszczególne elementy programu, do których się zobowiązaliśmy. Była składka zdrowotna, po tarciach ją uchwaliliśmy. Jest ustawa o asystencji osobistej i też powinniśmy ją uchwalić. Pacta sunt servanda, jak mówili starożytni. Czyli umowy powinny być dotrzymywane.

Michał Gramatyka dla naTemat

Wiceminister cyfryzacji

Jego zdaniem jeżeli ktoś się umawia z kimś na realizację obietnic wyborczych, to po to, żeby je spełniać. – Jeśli wśród w zapisów w umowie koalicyjnej jest ustawa o asystencji osobistej, to ona tam nie znalazła się po to, żeby ładnie wyglądała, tylko żebyśmy to realizowali. Po to wybrali nas ludzie i po to powstała ta koalicja – dodaje Gramatyka.

Ustawa o asystencji osobistej

To projekt, który wywołał tarcia w koalicji rządzącej. Jeszcze w grudniu ubiegłego roku znalazł się on na stronach Rządowego Centrum Legislacyjnego. Niedawno zajął się nim Stały Komitet Rady Ministrów. I co kluczowe – do projektu ustawy o asystencji osobistej zastrzeżenia złożyło Ministerstwo Finansów, którym kieruje Andrzej Domański.

Ustawa jest kluczowa dla osób z niepełnosprawnościami, bo aktualnie nie ma żadnych regulacji, które określałyby usługi asystenckie dla tych, którzy realnie ich potrzebują. Mowa tu o wsparciu przy najprostszych, codziennych czynnościach. 13 maja, czyli od razu dzień po debacie w TVP w Warszawie przed Kancelarią Premiera odbył się protest osób z niepełnosprawnościami w tej sprawie. Na tej manifestacji pojawił się również Hołownia.

Hołownia: To nasz test wartości jako koalicji

– Nie wyobrażam sobie, żeby ta ustawa nie została uchwalona w tempie, które pozwoli ją zabudżetować na przyszły rok i uruchomić już od 2026. To nie jest pomoc społeczna – to jest godność człowieka, możliwość pracy, uczestnictwa w życiu kulturalnym, realizacji pasji. To się tym osobom po prostu należy – podkreślał.

Marszałek Sejmu w Białymstoku ponownie wrócił do tematu przyszłości koalicji. Ustawa o asystencji osobistej to sprawa godności, nie jałmużny. To nasz test wartości jako koalicji. I to, czy go zdamy, zadecyduje o tym, czy ta koalicja ma rację bytu – przekonywał.

Powiedziałem to wczoraj na debacie i powtórzę dziś: to nasze być albo nie być w tej koalicji. Jeśli koalicja ma sens, to tylko wtedy, gdy realizuje wartości, a nie obsadza stołki. Jeśli nie realizujemy wartości – nie ma sensu w niej być.

Szymon Hołownia

Wypowiedź z Białegostoku

Hołownia przedstawił też konkretne wyliczenia. – Tak, to kosztuje. 900 milionów w przyszłym roku, potem po ponad 2 miliardy rocznie. Ale to inwestycja – w godność, miejsca pracy, w przyszłość. To nasza polityczna odpowiedzialność – wskazywał.

Kilka dni temu głośno było też o zdjęciu z pustej sali sejmowej, gdzie przemawiał Łukasz Krasoń, sekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych. Zrobiła się burza i pojawiło się pytanie: gdzie byli wtedy wszyscy posłowie? Odpowiedź okazała się zaskakująca i bardzo prosta. O historii zdjęcia, które wywołało szok, pisała w naTemat Katarzyna Zuchowicz.