Najwięksi wygrani i przegrani debaty TVP. Ekspert wskazał kluczowe nazwisko
Debata w TVP Fot. Marysia Zawada/REPORTER

Debata w TVP trwała cztery godziny i nie brakuje reakcji, że była za długa, albo... w ogóle niepotrzebna. Kandydaci mieli jednak ostatnią szansę, by spróbować przekonać do siebie Polaków. Kto najwięcej zyskał, a kto stracił w tym przedwyborczym starciu? Chociaż trudno wskazać zwycięzcę debaty, ekspert zwrócił uwagę szczególnie na jedno nazwisko.

REKLAMA

– Jeśli ktoś oglądał tę debatę uważnie, to mógł się bardzo wynudzić. To nie było widowisko, tylko trochę dziwowisko. Liczyłem na to, że TVP zaproponuje nam formułę, w której kandydaci będą musieli się merytorycznie sprężyć, powiedzieć coś poza hasełkami, klasykami wyborczymi, a tego nie było – mówi dla naTemat Łukasz Kaca, ekspert od negocjacji i komunikacji niewerbalnej. 

Debata w TVP trwała cztery godziny. Musiała się odbyć ustawowo, a prawo udziału w niej mieli wszyscy zarejestrowani kandydaci. Nasz rozmówca zauważa, że trudno powiedzieć jednoznacznie, kto wygrał, a kto przegrał to starcie, ale wyróżnił szczególnie jednego kandydata.

Adrian Zandberg na pewno wypadł dobrze, pokazał się z innej strony niż do tej pory. On zawsze był dobrym retorykiem, chociaż w debatach widać, jakby nie chciał się angażować w tego typu gierki. Mówi się o jego przydomku "potężny Duńczyk" i było widać w sposobie wypowiedzi, że znalazł w sobie ogień polityczny – ocenia Kaca.

Debata w TVP. Lepszy Nawrocki czy Trzaskowski?

Kiedy dopytujemy o sondażową czołówkę, czyli Rafała Trzaskowskiego i Karola Nawrockiego, ekspert zauważył sinusoidę u kandydata PiS.

– On wcześniej był trochę drewniany w swoich wystąpieniach, to było bardzo wyuczone. Potem zaczął się poprawiać. Mam wrażenie, że przełomem u niego była debata w "Super Expressie".

Karol Nawrocki złapał trochę luzu, co spowodowało, że zaczął być bardziej naturalny. Mam wrażenie, że afera związana z mieszkaniem spowodowała, że wrócił trochę do ustawień fabrycznych, czyli znowu do bardziej kanciastego sposobu występowania. Udało mu się jednak wytrzymać fizycznie, to była przecież długa debata. On do końca prezentował się dobrze. Kilka razy absolutnie zmarnował swoją szansę, chociaż wiadomo było, że będzie atakowany odnośnie mieszkania.

Łukasz Kaca

Ekspert od negocjacji i komunikacji niewerbalnej

Ekspert nie ma wątpliwości, że Nawrocki mógł "rozbroić" sprawę związaną z mieszkaniem, ale tego nie zrobił. – Nikt nie przycisnął go tak bardzo, żeby stworzyć mu problem z argumentami. Ogólnie wypadł średnio, a w szkolnej skali dałbym mu trzy z plusem – dodaje.

Jeśli chodzi o Trzaskowskiego, nasz rozmówca ma zagwozdkę. – Jest świetnym mówcą, ale już pojawiło się u niego zmęczenie. Pokazywała to jego postawa, opieranie się i pochylanie nad pulpitem. To nie był najlepszy obrazek do oglądania. Potrafił zripostować i celnie odpowiedzieć, ale brakowało mi w tym dynamiki – przyznaje Kaca.

Brakowało energii, którą mógły zarazić wyborców i dotrzeć gdzieś dalej. On na swoich wiecach wypada w amerykańskim stylu, buduje napięcie w wypowiedzi i kończy na bardzo wysokim C. W debacie by to nie przeszło, bo wyglądałoby kuriozalnie. Rafał Trzaskowski ma dwa tryby – albo pełen ogień, albo po prostu poprawny. Jedni zapamiętają go jako zmęczonego człowieka. Dla innych to będzie człowiek zażenowany, że musi brać w czymś takim udział, bo tak momentami to wyglądało.

Łukasz Kaca

Jest jeszcze kwestia tajemniczej koperty, którą Trzaskowski dał na koniec Nawrockiemu. Dopiero dzień później oficjalnie ujawnił, co się w niej znalazło. Problem w tym, że ekipa kandydata KO mogła tu... źle wyczuć moment na taką zagrywkę.

– To była sama końcówka debaty, nawet nie wszyscy dotrwali do tego momentu. Miało to zasiać niepewność, ale jeśli nie wiedzieliśmy, co się stanie z tym dalej, to nie był najefektywniej wykorzystany pomysł. Zostanie obraz Rafała Trzaskowskiego, który komunikuje się bardzo dobrze, ale brakuje mu werwy. I też dałbym mu trzy z plusem – zaznacza ekspert.

Kto przegranym debaty w TVP?

Niewykorzystany potencjał – tak nasz rozmówca reaguje na pytanie o Sławomira Mentzena. – Jeśli jest kandydat, który nie wykorzystał szansy, to pewnie jeszcze Szymon Hołownia. Patrząc na sondaże, bardziej Sławomir Mentzen, który bije się o drugie miejsce i zastosował już trochę trików w tej kampanii – zauważa Łukasz Kaca.

Sławomir Mentzen bazuje na uszczypliwościach i zdartej płycie, chociaż był przygotowany. Jako mówca jest bardzo pragmatyczny, skupia się na treści, a mniej na formie. Nie zobaczyliśmy u niego jednak nic nowego. Do tego nie wybrnął ze wszystkich potyczek tak dobrze, jak mógł. Na przykład kiedy Magdalena Biejat zapytała go o bicie dzieci. Jego występ w TVP był nudny, skierowany głównie do jego fanów. Nie potrafił opowiadać tak samo, jak robi to na TikToku.

Łukasz Kaca

Wiadomo też, że show na samym początku debaty skradł Krzysztof Stanowski, który obstawił swój pulpit kilkunastoma flagami, a później od razu zaatakował słownie prowadzącą – Dorotę Wysocką-Schnepf. – To na pewno zostanie zapamiętane, momentami to już nie było "stańczykowanie", tylko konstatacja rzeczywistości, czyli w jakim miejscu my się znaleźliśmy – wskazuje ekspert.

Nie ma jednak wątpliwości, że ta debata nie wywróci "stolika". – Formuła, którą wprowadził "Super Express" wniosła trochę świeżości. TVP poszła w taką stronę, gdzie wiadomo było, że to będzie trwało bardzo długo, może być męczące dla wszystkich. I ostatecznie niewiele to wniesie – nie ukrywa Kaca.

I dodaje: – Jeśli ktoś niezdecydowany usiadł do tej debaty, mógł skończyć ze stwierdzeniem, że ma dość polityki, bo po prostu jest męcząca i nie znajdzie w tym nic dla siebie. Ewentualnie zobaczył zmęczonych ludzi, którzy opowiadają te same bajki na każdej debacie i stosują te same triki. Myślę, że znajdą się tacy, którzy po debacie w TVP będą jeszcze bardziej skonfundowani.