
W środę Jacek K., aktor zamieszany w incydent w Sejmie, usłyszał dwa zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego. Miał on zaatakować posła Dariusza Mateckiego, będąc w parlamencie na zaproszenie innych polityków PiS. Po przesłuchaniu i złożeniu wyjaśnień znany artysta został zwolniony.
Jak informowaliśmy, były poseł PiS Zbigniew Girzyński zaprosił do hotelu poselskiego gościa, który miał zaatakować aktualnych posłów PiS. Do skandalu na terenie kompleksu sejmowego doszło we wtorek przed północą.
Aktor Jacek K. z zarzutami za incydent w Sejmie. "Nie przyznał się do winy"
Dariusz Matecki twierdzi, że został pociągnięty za krawat, gdy spokojnie jadł zupę w hotelu poselskim. Następnie między nim a agresywnym mężczyzną, który według jego relacji miał głośno podzielić się bardzo nieparlamentarną oceną Zbigniewa Ziobry, stanął kolega z klubu PiS, Krzysztof Ciecióra. Pięść napastnika trafiła więc w twarz Ciecióry.
Szybko okazało się, że w związku z incydentem na terenie Sejmu zatrzymano aktora Jacka K., którego telewidzowie znają m.in. z seriali "M jak miłość" czy "Ojciec Mateusz". Jacek K. jest także głosem filmowego Herkulesa, a także Freda z kreskówek "Scooby Doo". Występuje też w teatrze. – Chciał pobić Darka Mateckiego. Ja stanąłem naprzeciw, przyjąłem ciosy – relacjonował poseł Ciecióra.
W środę wieczorem RMF FM podało, że Jacek K. usłyszał dwa zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego.
"Nie przyznał się do winy. Po złożeniu wyjaśnień został zwolniony. Grożą mu 3 lata więzienia" – podała stacja radiowa.
Dodajmy, że to "Gazeta Wyborcza" napisała, że osobą, która przyprowadziła do Sejmu aktora Jacka K. i jego partnerkę jest były poseł PiS Zbigniew Girzyński. Przepustki załatwił im poseł PiS Dariusz Milewski.
– Jest to dla mnie ogromna niezręczność, zaufałem koledze, byłemu posłowi, który poprosił o możliwość odwiedzenia Sejmu przez swojego przyjaciela i jego partnerkę. Kiedy to wszystko się działo, ja byłem w domu i usypiałem dziecko – powiedział "Wyborczej" Milewski. Jak dodał, o incydencie został poinformowany w nocy i był w szoku, że ta wizyta tak się przedłużyła.
Przypomnijmy, że prawo wstępu i zapraszania gości przysługuje także byłym parlamentarzystom.
