Incydent w warszawskiej komisji wyborczej. Poszło o czerwone korale.
Zamieszanie w lokalu wyborczym w Warszawie. Poszło o ten gadżet. Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Wyborcza.pl

Druga tura wyborów prezydenckich nie obywa się bez incydentów. Jeden z nich miał miejsce w warszawskim lokalu wyborczym. Dwóch członków komisji miało na sobie czerwone korale, które zwróciły uwagę wyborców i zostały uznane za formę agitacji politycznej. PKW odniosła się do sprawy.

REKLAMA

Zdjęcie mężczyzn w koralach szybko trafiło do sieci. Wpis w serwisie X wywołał falę komentarzy. Część internautów zarzuciła członkom komisji złamanie ciszy wyborczej i agitację. Do incydentu miało dojść w komisji wyborczej nr 339 na Żoliborzu w Warszawie.

– Otrzymaliśmy takie zgłoszenie, ponieważ akurat sam dzwoniłem do tej komisji, prosiłem członków komisji, o zdjęcie tych korali. Więc odpowiadam, że taka sytuacja miała miejsce i po tym moim telefonie obiecano mi, że te korale będą zdjęte – przekazał Rafał Tkacz podczas konferencji PKW.

Incydent w warszawskiej komisji wyborczej

Czerwone korale to element, który może kojarzyć się z jedną z polityczek, co wywołało podejrzenia o próbę wpływu na decyzje wyborców. Przypomnijmy, agitacja wyborcza to publiczne nakłanianie do głosowania w określony sposób. Dotyczy to m.in. propagowania haseł, plakatów, ulotek, spotkań czy wpisów w internecie.

Złamanie ciszy wyborczej może skutkować grzywną do 5 tysięcy złotych, a w przypadku poważniejszego zakłócenia procesu wyborczego nawet karą pozbawienia wolności do dwóch lat.