Reklama.
Reklama.
Reklama.
Weszliśmy do UE w 1993 roku, a konstytucję uchwalono w 2005. Niedouczenie maturzyści? Nie. Tak odpowiadają nasi posłowie
Wydawać by się mogło, że z czym jak z czym, ale z wiedzą o społeczeństwie politycy nie powinni mieć problemu. Jednak pytania, które nie powinny sprawić trudności maturzystom, dla wybrańców narodu okazały się za trudne. Wiceprezes PiS Beata Szydło wprowadziła Polskę do Unii Europejskiej już pod koniec lat 80. Później się poprawiła. Na... 1993 rok. Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota został z kolei posłem na postawie konstytucji z 2005 roku.
Reklama.
Posłowie w Sejmie nie mają szczęścia do sprawdzianów z podstawowej wiedzy. Dariuszowi Jońskiemu do dzisiaj wypomina się, że umiejscowił wybuch Powstania Warszawskiego w 1988 roku. O ile jednak z historią politycy ostatni raz mogli mieć do czynienia w szkole, to ze sprawami wchodzącymi w zakres przedmiotu "wiedza o społeczeństwie" mają do czynienia na co dzień. Mimo to spore trudności sprawiły im pytania, na które musieli odpowiedzieć tegoroczni maturzyści z WOS-u.
Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości Beata Szydło pytana o datę wejścia Polski do Unii Europejskiej zaczęła się zastanawiać, czy był to koniec lat 80., czy jednak początek 90. W końcu stanęło na 1993 roku. Po chwili pani poseł poprawiła się, że 20 lat temu wprowadzono w Europie walutę euro, co też nijak ma się do faktów. Nieco bliżej był rzecznik Ruchu Palikota, który nie mógł się zdecydować, czy to 2003, 2004 czy 2005 rok. Niestety na maturze nie dostałby za taką odpowiedź punktu. Tę ostatnią datę podał też jako rok uchwalenia obowiązującej konstytucji. Po podpowiedzi, że ustawę zasadniczą przyjęto wcześniej strzelił 2003 rok, a później 1995 rok.
Chyba jednak warto było obrać taktykę innych posłów, którzy na pytania nie odpowiedzieli. Grzegorz Napieralski powoływał się na przykład Jońskiego i uzasadniał, że nie będzie opowiadał na pytania o daty, bo skończy jak kolega. Z kolei Krzysztof Kwiatkowski zapewnił, że maturę zdał dobrze, ale kojarzy mu się ze stresem, którego dla zdrowia powinno się unikać. Wyraźnie zdenerwowany Stanisław Żelichowski uderzył w poważniejszy ton, mówiąc, że to on ma kwalifikacje moralne, by egzaminować reportera Uniwerek.TV, a nie odwrotnie.
Czytaj też:
Reklama.