
Zdjęcia drukowane na poczekaniu nie wyjdą z mody nawet w czasach Instagrama. Jest coś magicznego w fotkach w formie fizycznej, ale nie każdy może sobie pozwolić na kupno oryginalnego Polaroida lub Instaxa i kliszy. Są jednak tanie zamienniki. Od niedawna sprzedaje je Action, ale czy taki gadżet ma sens?
Sklepy Action słyną m.in. z zamienników (od suszarek Dysona po magiczne gąbki Scrub Daddy), które lepiej lub gorzej naśladują funkcje o wiele droższych produktów premium. Jak jest w przypadku odpowiednika Instaxa FujiFilm, który także potrafi błyskawicznie wywoływać fotki?
Aparat z drukarką z Action za 75 zł. Jakie ma parametry?
Aparat nazywa się po prostu "Instant Print Camera", a jego producentem jest Vision. Wykonuje zdjęcia w jakości 12 megapikseli, ma ekranik LCD do poglądu, baterię 1200 mAh (na sesję wystarczy), miejsce na kartę pamięci, a nawet wbudowane 4 gry (m.in. kultowego "Węża") i odtwarzacz MP3 z głośnikiem.
Do zestawu są dołączone dwa rolki z papierem termicznym, które można później dokupywać w Action lub internecie. Zdjęcia wychodzą tanio jak barszcz, bo kilka rolek dostaniemy za ok. 10 zł, więc można "trzaskać" zdjęcia do woli (nie potrzebuje tuszu, bo odbitki są wykonywane pod wpływem temperatury). Można nim też kręcić filmiki, ale tych, z wiadomych względów, już nie wydrukujemy.
Aparat kosztuje 75 zł bez promocji. Nawet jeśli nie znajdziemy go na półce w Action, to w sklepach internetowych jest takich samych lub podobnych na pęczki. I też kosztują mniej niż 100 zł. Przed zakupem warto się jednak zastanowić, czy na pewno tego szukamy.
Jak to się ma do prawdziwego Polaroida czy Instaxa?
Pod względem ceny aparat z Action wygrywa pod każdym względem. Zarówno koszt kultowego urządzenia (sam aparat 300-400 zł), jak i wkładów (jedna fotka to ok. 10 zł) jest nieporównywalnie wyższy. Aparat z Action to jednak bardziej zabawka dla dziecka (internauci piszą, że są nim zachwycone i dla nich to naprawdę hit), niż sprzęt do uchwycenia wspomnień, bo ogromną wadę.
Problem ze zdjęciami z drukarki termicznej nie leży tylko w jakości odbitki, która jest czarno-biała i niewyraźna. Gorzej, że dość szybko zniknie, bo zastosowana jest tam podobna technologia, jak w kasie fiskalnej (dobrze wiemy, co się dzieje z paragonami po paru dniach). Zdjęcia z Polaroida czy Instaxa są drogie, ale jednak są w stanie przetrwać wiele dekad.
Zobacz także
