
"Wie pan, byłam kiedyś przesłuchiwana przez Służbę Bezpieczeństwa na Rakowieckiej i teraz czuję się tak samo!" – tak szefowa radiowej "Trójki" Magda Jethon odpowiada na pytanie Roberta Mazurka o polityczne zaangażowanie. W rozmowie z dziennikarzem "Rz" broni też akcji "Orzeł może" i twierdzi, że nie miała nic wspólnego z kampanią prezydenta Komorowskiego.
Jeśli pan mówi, że coś zostało zrobione brawurowo, to się bardzo cieszę, bo lubię brawurę. A przekraczanie granic to bardzo indywidualna sprawa. Popełniliśmy błąd, bo zamiast wynająć firmę eventową, na co nie było nas stać, zrobiliśmy wszystko własnymi siłami, w pięć osób na krzyż. Zabrakło nam czasu, by dokładnie wytłumaczyć, jaki jest cel akcji, i różne gazety, zanim dowiedziały się, o co chodzi, już miały swoją interpretację.
Jethon alergicznie reaguje na sugestię, że "Trójka" jest upolitycznioną stacją. A to właśnie sugeruje Robert Mazurek, twierdząc, że objęła ona stanowisko z politycznego nadania. "Cały czas uciekam od polityki i nie mam z nią żadnych związków. (…) powołano mnie na stanowisko po raz drugi w wyniku protestów całego zespołu i to miała być decyzja polityczna? No, chyba że zespół uważa pan za siłę polityczną" – odpowiada Jethon.

