
"Cygan to złodziej i tak już zostanie" – śpiewają Bracia Figo Fagot. Co prawda z przymrużeniem oka kpią ze stereotypów, ale nikogo to nie interesuje. W Poznaniu naukowcy nie chcą ich na juwenaliach, a Romowie donoszą do prokuratury. Polityk i publicysta Piotr Gadzinowski twierdzi więc, że "Cyganie są jak ZSRR", bo przywracają cenzurę tamtych czasów. – Tendencja, by się na wszelki wypadek obrażać jest efektem tego, że nie radzimy sobie z demokracją – mówi naTemat socjolog kultury, dr Mirosław Pęczak.
Zespół piosenkę, o której mowa ("Małgoś głupia") gra od jesienie ubiegłego roku, ale oburzenie wywołali nią dopiero przy okazji poznańskich juwenaliów. Przed występem rzekomo antyromskiej grupy postanowili zaprotestować wówczas przedstawiciele poznańskiej kadry akademickiej. Wszystko dlatego, że rozniosło się, iż na jednym z koncertów ktoś podczas kontrowersyjnej piosenki krzyczał "jeb...ć Cygana". Kilka dni później nie mniej zbulwersowani okazali się polscy Romowie. W sobotę Stowarzyszenie Romów w Polsce złożyło zawiadomienie do prokuratury, w którym pojawia się stwierdzenie, że muzycy "nawołują do nienawiści na tle narodowościowym".
Dotąd Bracia Figo Fagot ze swoim satyrycznym disco polo byli ulubieńcami kosmopolitycznej, wielkomiejskiej publiczności. Dlatego nie dziwiło zaproszenie na poznańskie juwenalia. Od chwili wybuchu "cygańskiej afery" każdy, kto wolu uniknąć posądzeń o ksenofobią lub rasizm, powinien dwa razy zastanowić się, czy aby na pewno chce ich zaprosić na koncert. Dziś taki brak dystansu do sztuki ostro skrytykował popularny lewicowy polityk i publicysta Piotr Gadzinowski.
Dziś Cyganie są kabaretowym Związkiem Radzieckim. W PRL kabaretom nie wolno było śpiewać o bratnim Związku Radzieckim. Ani wesoło, ani smutno. Radośnie też nie. (...) Dzisiaj ludzie uważający się za poważnych, czyli grona profesorskie i stowarzyszenia Romskie zabraniają kabaretowi Bracia Figo Fagot tego samego. Tyle że trupi Związek Radziecki zastąpili żywi Cyganie. CZYTAJ WIĘCEJ
W ocenie Gadzinowskiego, takie afery nie powinny być nawet tematem głębszych rozważań, jednak dziś trzeba o nich mówić, ponieważ zdarzają się w naszym kraju coraz częściej. Polityk przypomina bowiem kłopoty gdańskich kabareciarzy z Limo i problemy Jerzego Urbana związane z głośnym primaaprilisowym żartem "Nie".
Piotr Gadzinowski twierdzi, że dzisiaj swego rodzaju prewencyjna cenzura jest więc znacznie gorsza niż ta w czasach komunizmu. Wówczas artyści potrafili ją sprytnie ominąć, a wspierała ich w tym publiczność. Tymczasem przypadek Braci Figo Fagot pokazuje, że dziś większość z nas bez namysłu ufa ocenom, które pojawią się w mediach. "Dzisiaj media traktowane są z religijną powagą. Źródło prawd objawionych. Nieważne jest, że Bracia Figo Fagot śpiewają o Cyganach jakich w rzeczywistości nie ma, nabijają się z ich groteskowego obrazu" - twierdzi.
Autor dokumentującej przejawy rasizmu i ksenofobii "Brunatnej księgi" Marcin Kornak w rozmowie z naTemat przekonywał jednak, że w Polsce niechęć wobec wszelkich obcych wciąż jest wielkim problemem i powinniśmy zachować szczególną ostrożność. Mocno odczuwają ten problem właśnie Romowie, którzy tak ostro zareagowali na utwór Braci Figo Fagot.
Wobec Romów Polacy są wyjątkowo niechętni. To najbardziej nielubiana w naszym kraju mniejszość etniczna. Stąd to Romowie są najbardziej narażeni na przemoc ze strony środowisk skrajnych - jednak nie tylko. Problem jest głębszy, bo negatywne nastawienie antyromskie jest, podobnie jak antysemityzm, głęboko zapisane w polskiej kulturze, w języku i rożnych stereotypach na ich temat.
W ocenie dr. Mirosława Pęczaka, problem leży jednak dużo głębiej. - Ta nadmierna ostrożność i wyraźna tendencja, by się na wszelki wypadek obrażać jest efektem tego, że nie radzimy sobie z demokracją. Jest młoda i stąd te wszystkie kłopoty. Jednym ze skutków jest postrzeganie demokracji jako chaosu. I ten chaos budowany jest głównie przez politykę. Politycy mówią tylko o tym, że jest źle, czeka nas katastrofa, a stan obecny jest nie do zniesienia. Podobnie jest w mediach, gdzie najlepiej sprzedają się informacje sensacyjne, czyli te budujące stan zagrożenia - wyjaśnia socjolog kultury. W poczuciu tego wszechobecnego zagrożenia chwytamy się więc rzeczy pewnych. Tych, w które głęboko wierzymy.

